Ewa Lisek najszybszą z kobiet!

Wydarzenie przyciągnęło blisko 200 uczestników mimo iż trasa owiana jest sławą dzikiej, trudnej, z wyśrubowanym limitem czasowym. Niemniej uroda puszczy, z monumentalnymi sosnami, nostalgicznymi rozlewiskami i nieprzeniknioną zielenią przyciąga z roku na rok coraz większą rzeszę ochotników.

Jako pierwsza wystartowała Ultra Bladzina. Najtwardsi śmiałkowie rozpoczęli swój pierwszy ze 169 kilometrów o godzinie 18:00 w piątek. W świetle latarek czołowych wyruszyli na trasę stanowiącą 2 okrążenia dystansu Ultra Śledzia. Wśród nich stawił się Darek Grzebski.

Szlak bulwarem nad rzeką Supraśl i mostem drogowym gładko wprowadził biegaczy w swoje zielone podwoje. Przywitał pagórkami, by za chwilę sprawdzić siłę biegową zawodników na nieczynnej już żwirowni. Po zmaganiach w piasku puszcza nagrodziła wszystkich licznymi zrębami, powalonymi pniami, rozlanymi strumieniami, błotem i bagniskami. Tuż za osławionym filmowo Królowym Mostem Góra św. Anny rzuciła zawodników na kolana. Chwilowo łagodne drogi szutrowe regenerowały siły ultrasów przed ostateczną rozgrywką, jaką okazały się rozległe bagniska zdejmujące biegaczom buty z nóg.

Darek, w trosce o swoje zdrowie, zrezygnował z biegu po pierwszym okrążeniu ze względu na odnowioną kontuzję.

O 6:00 w sobotę wystartowali zawodnicy Ultra Śledzia (84,5 km). To oni musieli się teraz zmierzyć z tym wszystkim, co pokonywali nocą uczestnicy Bladziny.

Na tym dystansie pojawiła się Ewa Lisek.

Większość sobotniego biegu skąpana była w deszczu, co stanowiło dodatkową „atrakcję”. Choć wszyscy zgodnie przyznają, że trasa była trudna i nie każdemu było dane ją ukończyć, to jednak to, co zobaczyły oczy biegaczy w trakcie śledziowej przygody wiodącej przez dziewicze miejsca Puszczy Knyszyńskiej, pozostało w nich do końca.

Ewa ukończyła Ultra Śledzia jako pierwsza kobieta z czasem 8:53:30.
Gratulujemy!

E.

Fot. Marcin Lisek