"W kulturze hip-hopowej szacunek zdobywa się przez to, jak się tańczy"

2015-09-04 11:30:00(ost. akt: 2015-09-04 12:30:52)

Autor zdjęcia: Grzegorz Pinker, kadrownik.pl

Kolekcjonuje kasety i płyty winylowe, jednak najważniejszy jest dla niego taniec. Pierwsze taneczne kroki stawiał w wieku kilku lat w Nidzicy. O kolekcjonerskim zacięciu i muzycznej pasji rozmawiamy z Jakubem Grędą.
Twoja kolekcja to ponad 550 kaset i prawie 200 płyt winylowych. Gdzie Ty to wszystko mieścisz ?

Mam specjalnie wykonaną szafkę , w której trzymam m.in. płyty i kasety. Na razie wszystko się mieści, ale myślę, że wolnego miejsca wystarczy jeszcze na góra 2- 3 lata. Później pewnie będę musiał myśleć o jakimś nowym miejscu, bo przyszłości może być ciężko z wolną przestrzenią (śmiech).

Część kolekcji znajduje się w Nidzicy, czy wszystkie płyty i kasety zabrałeś ze sobą do Gdańska?

W trakcie studiów całą kolekcję miałem w Nidzicy, ale kiedy przeprowadziłem się na stałe do Trójmiasta zabrałem oczywiście ze sobą swoje winyle i kasety do mojego mieszkania w Gdańsku.

Dlaczego w ogóle zacząłeś gromadzić albumy. Skąd ten pomysł?

Wszystko zaczęło się od tańca. W latach 90. dołączyłem do Klubu Miłośnika Tańca TAN. Wtedy tańczyło się właśnie do muzyki słuchanej z kaset.
Nikt nie miał płyt, winyle hip hopowe były bardzo mało dostępne ,szczególnie w tak małym mieście jak Nidzica. Do nidzickiego klubu tanecznego należeli wówczas też moi wujkowe. To właśnie oni dali mi pierwsze kasety magnetofonowe. Kolejne kupiłem w Olsztynie. Łącznie oryginalnych miałem około 3-4 kaset, które niestety gdzieś mi zginęły. W 2002 roku do naszego klubu dołączył chłopak, z którym się zakumplowałem. Właśnie on pokazał mi swoją kolekcję z około 40 kasetami z rapem i wtedy pomyślałem, że to fajna zajawka. Jego kolekcja zrobiła na mnie spore wrażenie i też postanowiłem zbierać kasety, które jeszcze wtedy były dostępne w sklepach.

Pamiętasz swoją pierwszą kasetę?

W 1997 roku zostałem wyróżniony przez ministra kultury i sztuki w programie "Talenty", dostałem wtedy w nagrodę walkmana. Mama od razu stwierdziła, że kupi mi do niego kasetę. Poszliśmy wtedy do najbliższego sklepu muzycznego w Olsztynie. Kupiłem wtedy kasetę niemieckiego zespołu C-block. Ale w tamtym czasie jeszcze nie tworzyłem kolekcji. Pierwszym egzemplarzem w moim zbiorze była kaseta House of Pain i tak naprawdę nie kupiłem jej w sklepie. Odkupiłem ją od kolegi z Nidzicy, który mi ją odsprzedał za jakieś 7 lub 8 złotych. Wróciłem do domu i od razu zacząłem ją odsłuchiwać.

Masz jeszcze tę kasetę kupioną w Olsztynie?

Tamta przepadła. Później z sentymentu kupiłem ten sam album. Nie jest to co prawda fizycznie ta sama kaseta, którą kupiłem w Olsztynie, ale fajnie mieć to nagranie w wersji kasetowej.

Myślałeś kiedyś o swojej kolekcji w wymiarze finansowym. Byłbyś w stanie ją odsprzedać?

W tym momencie nie chciałbym jej sprzedawać, cały czas staram się raczej ją poszerzać. Ale gdybym w przyszłości z przyczyn losowych musiałbym pozyskać środki to wtedy na pewno byłbym w stanie spieniężyć kolekcję. Ale byłoby mi mega ciężko się rozstać z moimi kasetami. Myślę, że same kasety są warte kilkanaście tysięcy złotych. Jeżeli kiedyś będę miął dzieci i jeśli będą się jarały kulturą hip hopową to im oczywiście przekażę moją kolekcję.

Większość swoich kaset i płyt dostajesz, czy kupujesz?

Większość kaset kupuję. Chociaż odkąd mam fanpage' to coraz częściej dostaję kasety od ludzi, którzy mają podobną zajawkę ,ale nie mają na czym ich słuchać, albo o prostu brakuje im na to czasu. Rynek hip hopowy jest bardzo chłonny na kasety, które z roku na rok są coraz droższe. Tzw. białe kruki kosztują nawet kilkaset złotych. Kasety można też dostać na r targach i jarmarkach, podczas których sprzedawcy proponują stare, zakurzone kasety. Ostatnio znalazłem kilka fajnych kaset, które kosztowały około 3 złotych. Jeśli chodzi o winyle to kupiłem tylko 10 ,a łącznie mam ich około 200. Pozostałą część dostałem od kolegi ,który prowadzi w Anglii sklep z winylami Mam też gramofon, więc swoje albumy często przesłuchuję. Ostatnią płytę kupiłem dla narzeczonej, która jest fanką fanką Selah Sue .

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym ile już zainwestowałeś w swoją pasję?

Nie mam pojęcia, nigdy nie liczyłem, chociaż sam chciałbym to wiedzieć. Jestem bardzo ciekawy, jaka jest różnica w kwocie pomiędzy tym, co zainwestowałem, a tym ile ta kolekcja jest teraz warta.

Czy jest album, o którym szczególnie marzysz, ale obecnie jest poza Twoim zasięgiem?

Nie mam jednej kasety, którą szczególnie chciałbym mieć. Wiele albumów, których brakuje w mojej kolekcji znajduje poza granicami naszego kraju. Część z nich udało mi się już zdobyć. Mam m.in. kasetę zespołu Reaqwon, który wydał limitowaną wersję albumu. Było tylko 1000 kaset na całym świat i jedną z tego 1000 mam właśnie ja. W Polsce ten egzemplarz był niedostępny, więc ściągnąłem ją z USA. To trochę jak ze znaczkami. Chyba do końca życia nie z dobędę wszystkich egzemplarzy, które mnie interesują.

Jesteś też tancerzem. Która z pasji jest ważniejsza?

Pierwszą pasją jest taniec, drugim hobby jest zbieranie kaset i winyli. Bez tańca nie mogę żyć. Mogę odpoczywać przez kilka dni, ale nagle wstaję i po prostu muszę zatańczyć. Nie wiem nawet skąd nagle pojawia się ten bodziec,wystarczy, że zainspiruję się fajną piosenką.

Pierwsze taneczne kroki stawiałeś w Nidzicy?

Tak naprawdę pierwsze nagranie, na którym tańczę pochodzi z 1992 roku. Na komunii kuzynki sfilmował mnie kamerzysta. Chociaż podobno tańczyłem już u mamy brzuchu, bo strasznie kopałem. Moja przygoda taneczna zaczęła się w nidzickim przedszkolu. Pan Andrzej ,który prowadził zajęcia z rytmiki wspomina, że podczas lekcji w pewnym momencie odłączyłem się od grupy i zacząłem tańczyć sam. Nauczyciel był zdziwiony, że takie małe dziecko ma poczucie rytmu. Skierował mnie wtedy do Klubu Miłośników Tańca TAN. Miałem wtedy 3-4 lata i na pierwszych zajęciach przeżyłem lekką traumę. Nie chciałem tańczyć z obcymi dziećmi w kole. Chwilowo się zraziłem i nie chciałem tam wracać. Po roku trafiłem do tego samego klubu z wujkami i od tamtej pory chodziłem już na zajęcia na zamek regularnie i trenowałem pod okiem pana Andrzeja Grażua.

Dużą wagę przywiązujesz do tytułów tanecznych i dyplomów?

Byłem mistrzem Polski, mistrzem świata ,ale teraz nie przywiązuję wagi do tytułów. Kiedy byłem dzieckiem te osiągnięcia bardziej mnie cieszyły. Kiedy mając 11 lat zdobyłem, jako pierwszy Polak mistrzostwo świata w tej kategorii wiekowej byłem bardzo zadowolony. Z biegiem czasu coraz mniej przywiązuję wagę do takich rzeczy. Puchary i nagrody są przyjemne, wspomnienia i znajomości zawarte przez lata pozostają i to jest fajne. W kulturze hip hopowej szacunek zdobywa się przez to, jak się tańczy, a nie dzięki dyplomom. Chociaż przyznaję, że tytuły dały mi dużo możliwości i otworzyły wiele drzwi, ale to nie jest najważniejsze.

Trudno było wybić się w tak małym mieście?

Takich tancerzy jak ja, a nawet dużo lepszych jest wielu w Polsce i na świecie, więc nie wiem, czy moje osiągnięcia są wyjątkowo wybitne. Ale łatwo nie było, szczególnie w latach 90. Ubrania do tańca szyliśmy u krawcowej, bo nie było ich w sklepach. Nie było też takiego dostępu do muzyki ,jak teraz, teledyski nagrywaliśmy na kasetach VHS, a później odtwarzaliśmy. Było dużo przeciwności technicznych i finansowych. W małej miejscowości ciężko się wybić, nie wystarczy talent, potrzebna jest ciężka praca. Taniec w latach 90. był popularny w zamkniętych kręgach, do szerszego grona odbiorców moje sukcesy w ogóle nie docierały. Moja mama pisała listy do telewizji, dzięki czemu mogłem później wystąpić w popularnych programach takich, jak Teleranek, Kawa Czy Herbata i 5-10-15. Była też taneczna Eurowizja, podczas której reprezentowałem Polskę.

Jakie jest Twoje najfajniejsze wspomnienie związane z tańcem?

Tańczę od ponad 20 lat, więc takich wspomnień jest bardzo dużo. Przez ten czas poznałem wiele ciekawych osób, przeżyłem wiele fajnych przygód. Pierwsze loty samolotem i zagraniczne podróże też były związane z tańcem.

Rozmawiała Paulina Cedlerska


Urodził się w Nidzicy i to właśnie tutaj zainteresował się tańcem. Pierwszy udokumentowany taneczny występ Jakuba Grędy pochodzi z 1992 roku. 11 lat później Nidziczanin, jako pierwszy "hip hopowiec" reprezentował Polskę na tanecznej Eurowizji w Amsterdamie. Jako nastolatek Grędziu wystąpił w wielu programach telewizyjnych. Obecnie Jakub Gręda mieszka w Gdańsku. Źródło: gredziu.pl




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5