Kajtek przezimował w Borowym Młynie

Bocianowi udało się przezimować, ponieważ nie było mrozów i dużego śniegu oraz dzięki pomocy ludzi. Noce spędzał w swoim gnieździe, a w ciągu dnia szukał jedzenia.

— Chodził po podwórku, nad rzeczkę, tam znajdował rybki — opowiada pan Marian. Brodził również wokół stawów. Tam też trafiały mu się rarytasy. — Bardzo często przyjeżdżał pan z Nidzicy, który przywoził bocianowi jedzenie, wrzucał je do gniazda — dodaje pani Beata.

Już od początku lutego Kajtek przygotowywał gniazdo na przylot bocianowej. Znosił siano, trawę, układał je, przydeptywał28 marca przyleciała do Borowego Młyna bocianowa. Jak mówią mieszkańcy gospodarstwa, była bardzo wyczerpana, zmęczona i brudna.

— A nasz bociek jest czyściutki, wypasiony, nic mu nie brakuje — mówi pan Marian. Bociany do Borowego Młyna przylatują od przed wojny. — Był nawet u nas jakiś znajomy niemieckich właścicieli tego gospodarstwa i pytał, czy bociany jeszcze tu przylatują — mówi pan Marian.

To od niego dowiedzieli się, że wtedy gniazdo bocianie znajdowało się w rogu gospodarstwa, w kierunku rzeczki, potem bociany przeniosły się na komin. — Jakieś trzy lata temu musieliśmy zlikwidować gniazdo, bo komin pękał. Wkopaliśmy wysoki słup niemal na środku podwórka i przenieśliśmy gniazdo — opowiada pani Beata. Bociany szybko przyzwyczaiły się do nowego miejsca.

Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna