Domański ognia !!

2016-09-12 07:00:00(ost. akt: 2016-09-09 14:04:01)

Autor zdjęcia: Archiwum

Obrona Twierdzy Modlin miała wielu swoich bohaterów ,o których warto pamiętać, o tych co polegli przelewając krew , a także o tych co przeżyli wojnę i mogli o niej opowiedzieć , dać przykład jak dbać o Ojczyznę. Czcijmy pamięć o nich.
Rano wpadli pełnym gazem motocykliści niemieccy, którzy zostali skutecznie ostrzelani. Zjawiły się rozpoznawcze samochody pancerne i z dalekiej odległości otworzyły ogień. Przygotowywaliśmy się do odwrotu. W trakcie opuszczania stanowisk wpadli znowu motocykliści. Jeden z karabinów maszynowych dzielnie się zachował, zajmując stanowisko na środku ulicy, z błyskawiczną długą serią.

Domański ognia !!

Mieliśmy dobrą osłonę, dogodne warunki cofania się. Zginął jedynie podchorąży Perkowski. Nie zdołaliśmy Go zabrać, został na polu walki, jest pochowany na cmentarzu w Lesznie, który odwiedziłem w 1960 roku.

Sądziłem, że utraciłem jeden karabin maszynowy, który był razem z podchorążym Perkowskim w plutonie osłaniającym wycofanie piątej kompanii. Okazało się jednak, że karabinowy, dzielny żołnierz mimo ciężkiej rany przedramienia przydźwigał karabin do kompanii (zdaje się nazywał się Domański). Był to kapral Kazimierz Domański.

Niemieckie natarcie wyszło szerokim frontem okrążającym. Z dużej odległości zaczęto nas ostrzeliwać i rzucać granaty, które robiły wiele mało skutecznego huku w lesie.

Obawialiśmy się ognia pościgowego samochodów pancernych. Wycofaliśmy się lasami daleko od przejezdnej drogi. Przed wieczorem 17 września dołączyliśmy do pułku, który czekał na nas w lasach koło Roztoki…”

Za udział w akcji i za ten wyczyn Kazimierz Domański przedstawiony został do odznaczenia Krzyżem Walecznych oraz awansowany do stopnia plutonowego Prawdopodobnie podczas akcji w Lesznie padała komenda „ Domański ognia!

Do dzisiaj pamiętam te opowieści Taty, a słuchałem ich wraz z rodzeństwem, będąc 10-11 letnim dzieckiem. Zarówno ranę na przedramieniu jak i na plecach (uszkodzone płuco w kolejnych dniach obrony Modlina) często widywałem pomagając choremu Tacie przy myciu i ubieraniu. Hasło „Domański ognia!” pomagało nam w trudnych chwilach.


Wspomnienia wrześniowe naszego ojca
wryły się już na zawsze w naszą pamięć

Ta opowieść to tylko jeden z licznych epizodów z żołnierskiego życia Taty. Potwierdzenie opowieści zasłyszanych w dzieciństwie, a zawarte w książce dr. Andrzeja Wesołowskiego po wielu latach jest wspaniałym podziękowaniem za poświęcenie żołnierskie.

Dlatego też zostało zacytowane w niniejszym opracowaniu. Przypomnienie historii jednego z obrońców Modlina podyktowane jest też tym, że przez cały okres życia Taty – do 1960 roku wspominając swoje przeżycia zawsze podkreślał jakim wspaniałym dowódcą i przyjacielem żołnierzy był generał Wiktor Thommee.

Mówiąc o Nim często łzy toczyły się po policzkach. Bo Generał Wiktor Thommee wraz ze swoim sztabem i dzielnymi żołnierzami bronił Twierdzę Modlin prze 16 dni i nocy, podczas gdy np. twierdza Le Havre o wyjątkowych nowoczesnych umocnieniach fortyfikacyjnych, rozległych polach minowych, doskonałym wyposażeniu sprzętowym i amunicyjnym poddała się wojskom niemieckim po 48 godzinach walki.

Uroczyste słowo honoru
niemieckiego oficera ?

Obrońcy Modlina kapitulowali na honorowych warunkach dopiero wówczas, kiedy padła Warszawa i kiedy nie było już żadnej możliwości pomocy obrońcom, a dalszy opór wskutek wyczerpania amunicji, żywności i wody groził zupełną zagładą ludności, żołnierzy i miasta.

Niemcy przyjęli wszystkie warunki kapitulacji wysunięte przez obrońców: zwolnienie na wolność całej załogi Modlina, natychmiastowe zaopatrzenie rannych w niezbędne środki lecznicze, uznanie majątku wszystkich obrońców za niepodlegające konfiskacie, pozostawienie żołnierzom białej broni oraz wydanie wszystkich dokumentów upoważniającego do normalnego życia w Polsce.

Wykonanie warunków kapitulacji zaręczono „ uroczystym słowem honoru niemieckiego oficera”.

Ostatni rozkaz gen Thommeego

Przed frontem oddziałów na uroczystych apelach żołnierze wysłuchali ostatniego rozkazu swego wielkiego dowódcy – gen. Thommeego, rozkazu w którym zawierało się tych kilka zdań: Dokąd mieliśmy amunicję, dokąd mieliśmy żywność hojnie oddawaliśmy swe życie dla Ojczyzny…

Rozchodząc się wszyscy w nieznane dla nas strony- niepewni naszego losu – nie zapominajmy nigdy, że jesteśmy żołnierzami polskimi, nie dajmy się nikomu uśpić, otumanić, a stale powtarzajmy słowem i czynem w życiu naszym nieśmiertelne słowa z naszego hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Przed złożeniem broni obrońcy wysłuchali po raz ostatni hymnu ,zaśpiewali rotę. 29 września 1939 roku o godz.8.00 Modlin kapitulował. Na ten właśnie dzień Niemcy przygotowywali nowy koncentryczny atak.

Obóz w Działdowie

Niemcy nie dotrzymali warunków umowy kapitulacyjnej. Przewiezieni jeńcy zostali do obozu w Działdowie.
W krótkim czasie obrońców Modlina aresztuje gestapo i wywozi do obozów jenieckich Jako ostatni z obozu w Działdowie wraz ze szczupłym sztabem 26 października wyjeżdża Generał Wiktor Thommee.

Przebywał w kilku obozach jenieckich, m.in.: Konigstein, Hohenstein ( Olsztynek) , Johanisbrunn, Murrnau oraz Dossel. Po wyzwoleniu obozu przedostał się do Wielkiej Brytanii. Od kwietnia 1945 służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, lecz bez przydziału.

W 1947 roku powrócił do Polski, gdzie zamieszkał u rodziny w Toruniu. Żył w nędzy w Gdyni czasowo pracując jako dozorca domu, prześladowany i poniżany przez władze PRL Dopiero po październiku 1956 roku uzyskał emeryturę i mieszkanie w Warszawie. Zmarł w 1962 roku w Warszawie, a w1994 roku pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Plutonowy Kazimierz Domański z obozu w Działdowie zostaje przewieziony wraz z kolegami do obozu jenieckiego Stablack I A (obecnie Kamińsk koło Górowa Iławeckiego) , nr jeńca 26 875.

Z obozu tego uciekł wiosną 1941 roku wraz z Antonim Kucińskim pochodzącym z Nowej Wsi Wielkiej , gmina Janowiec Kościelny, po wojnie zamieszkały w Nidzicy.

Kazimierz Domański po ok. trzech tygodniach tułaczki dotarł do rodzinnej miejscowości do Żelechowa podejmując na nowo walkę jako żołnierz Armii Krajowej, Rejon 2 Żelechów, 15 Pułk Armii Krajowej „Wilków”. Ale to już odrębne historie.

Kazimierz Domański przedwojenny(Polesie) i powojenny(Dolny Śląsk) leśniczy zmarł w 1960 roku i pochowany jest na cmentarzu w Łodzi.

Obrona Twierdzy Modlin miała wielu swoich bohaterów ,o których warto pamiętać, o tych co polegli przelewając krew , a także o tych co przeżyli wojnę i mogli o niej opowiedzieć , dać przykład jak dbać o Ojczyznę. Czcijmy pamięć o nich.
Niech nam w tych rozważaniach towarzyszą słowa żołnierskiej pieśni
„ Śpij Kolego, twarde łoże, śpij kolego twarde łoże,
Zobaczymy się jutro może, zobaczymy się jutro może,
Śpij Kolego bo na wojnie, śpij Kolego bo na wojnie,
Tylko w grobie jest spokojnie, tylko w grobie jest spokojnie,
Śpij Kolego w ciemnym grobie, śpij Kolego w ciemnym grobie,
Niech się Polska przyśni Tobie, niech się Polska przyśni Tobie.

Erazm, Hubert, Jan Domańscy




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5