Żołnierz nie umiera…..żołnierz oddaje życie!! (cz. I)

2016-09-01 14:34:02(ost. akt: 2016-09-01 15:45:34)
1 września mija siedemdziesiąta siódma rocznica wybuchu II wojny światowej wywołanej przez Niemcy, do których od 17 września dołączyła Rosja sowiecka. W tych tragicznych dla Polski chwilach główny ciężar obrony przypadł Wojsku Polskiemu i w dużej mierze spontanicznie organizowanej obronie i pomocy przez ludność cywilną, która razem walczyła i razem ginęła.
Polska stała się areną krwawej rozprawy z narodem, który ledwo od dwudziestu lat cieszył się niepodległością, powolnym ale stałym rozwojem, poprawą bytu ludności. Ponad 120 letni okres zaborów widać był zbyt krótkim okresem, aby całkowicie zniszczyć naród i zmieść z mapy świata państwo o nazwie Rzeczpospolita Polska.

Jeszcze w latach dwudziestych przyszło młodemu państwu stoczyć heroiczną, zwycięską bitwę z bolszewicką Rosją.

Trwała obrona linii zachodniej i południowej oraz północno-wschodniej, obrona Wybrzeża oraz polskiego nieba. Trudno wymieniać w krótkim tekście przebieg kampanii wrześniowej, znane są większości Polaków takie miejsca jak Hel, Westerplatte, bitwa nad Bzurą, obrona Mławy, bitwa nad Wizną, bitwa pod Mokrą, Działoszynem i Jeżowem, obrona Węgierskiej Górki (nazwaną później Westerplattem Południa) czy obrona Modlina i Warszawy, bitwa pod Kockiem.

Gen. Wiktor Thomee- jeden z wielu
bohaterów wrześniowego panteonu

W niniejszym artykule pragniemy skupić się na historii jednego z żołnierzy Września i jego dowódcy. Chcemy przypomnieć sylwetkę Generała Wiktora Thommee, dowódcy Grupy Operacyjnej „Piotrków”, która od 6 września zmieniła nazwę na Grupę Operacyjną Thommego wchodzącej w skład Armii „Łódź” a następnie dowódcy Obrony Modlina, gdzie wśród żołnierzy było wielu pochodzących z powiatu mławskiego, przasnyskiego oraz obrońców Mławy.

Generał Wiktor Thommee urodził się 30 grudnia 1881 roku w rodzinie powstańców styczniowych w Święcianach na Wileńszczyźnie. Przodkowie Generała osiedlili się tam za czasów napoleońskich i pochodzili z Francji. Kształcił się w Lidzie i Dyneburgu, ukończył kurs dla wyższych dowódców przy Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie oraz we Francji.

Swoją służbę wojskową w Wojsku Polskim rozpoczął od września 1918 roku gdzie na Kubaniu był oficerem operacyjnym, a następnie pełnił obowiązki szefa sztabu Wojsk Polskich na Wschodzie, p.o. szefa sztabu 4 Dywizji Strzelców Polskich dowodzonej przez gen. Lucjana Żeligowskiego.

W czerwcu 1920 roku objął dowodzenie 28.i 29. Pułkiem Strzelców Kaniowskich, którego żołnierzem był m.in. Józef Wierzbicki znakomity przedwojenny i powojenny pedagog. W 1946 roku w Lidzbarku Warmińskim utworzył Gimnazjum i Liceum Gospodarstwa Wiejskiego przemianowane na Technikum Rolniczo-Łąkarskie, które wykształciło wielu znakomitych fachowców dla rolnictwa.

Gen. Wiktor Thommee w latach 1934-38 był dowódcą Okręgu Korpusu nr.VIII w Toruniu,a do 1września 1939 dowodził Okręgiem Korpusu IV w Łodzi. Był więc wszechstronnie wykształconym dowódcą mającym wyjątkowe cechy osobiste, odznaczony m.in. Złotym i Srebrnym Krzyżem Virtutii Militari , Krzyżem Walecznych oraz wieloma innymi odznaczeniami.

Wojenny szlak 30.Dywizji i naszego ojca

Z chwilą wybuchu wojny, po ciężkich walkach Grupa Operacyjna Generała wchodząca w skład Armii „Łódź” 13 września wkroczyła do Modlina nie mogąc dotrzeć do broniącej się Warszawy.

Głównym zadaniem była obrona Twierdzy w celu niedopuszczenia od tej strony Niemców nacierających na Warszawę. Do Twierdzy docierały też inne jednostki zdziesiątkowane w trakcie obrony granic. Docierali cofający się żołnierze Armii „Modlin” obrońcy Mławy z 8 Dywizji Piechoty, żołnierze m.in. 83. i 84. Pułku Strzelców Poleskich, 30. Poleski Pułk Artylerii Lekkiej wchodzących w skład 30 Poleskiej Dywizji Piechoty. Żołnierze tej dywizji stoczyli krwawe boje pod Działoszynem, Jeżowem, nad Wartą i Widawką, pod Mokrą. 30.

Poleska Dywizja Piechoty pod dowództwem Generała Jana Cehaka wzmocniła szeregi obrońców Modlina, a sam Generał stał się doskonałym wsparciem dla Dowódcy Obrony Modlina oraz dzielnie walczących żołnierzy. Wśród żołnierzy pragnę wspomnieć sylwetkę kaprala Kazimierza Domańskiego, który był dowódcą sekcji karabinów maszynowych II Batalionu Piechoty 84 Pułku Strzelców Poleskich.

W trakcie walk pod Działoszynem na skutek bombardowań i ostrzałów artyleryjskich utracił trzy wspaniałe konie, które były wspominane z dużym smutkiem- były to Cyran,Tama, Filut i stanowiły one zaprzęg taczanki.

Nasi — krzyczały kobiety

Jedną z zapamiętanych akcji kompanii w trakcie obrony Modlina była akcja bojowa pod Lesznem na skraju Puszczy Kampinoskiej 17 września 1939 roku, podczas której zlikwidowany został zwiad niemiecki.

Akcja została opisana w książce Andrzeja Wesołowskiego „ My Strzelcy Polescy…”. Z relacji dowódcy 2 kompanii ckm ppor. Bolesława Ościłowskiego o przebiegu wypadu na Leszno (str.552-553)…

„ Spenetrowaliśmy Leszno. Ludność cywilna ulokowała się w piwnicach. Wszedłem do jednej z piwnic pełnej kobiet i dzieci. Kobiety z radości krzyczały „Nasi”, rzuciły mi się na szyję. Po opanowaniu Leszna nastąpiło chwilowe odprężenie. Otrzymaliśmy rozkaz z Roztoki i Modlina, żeby się trzymać, przyjdzie pomoc.

Obsadziliśmy drogi karabinami maszynowymi. Koło Kościoła było ustawione polowe działo oraz działka przeciwpancerne. Cokolwiek wjeżdżało z kierunku Warszawy,Modlina czy Skierniewic było przepuszczane do środka miasta i likwidowane.

Tuż przed świtem zaczęliśmy się denerwować, gdyż obiecana pomoc nie nadchodziła . Z kierunku Modlina jechał samochód pełnymi światłami. Kiedy wjechał do miasteczka, chciałem go zatrzymać lecz niespodziewanie padły strzały z szoferki.

Nastąpiła konsternacja. Obsługa działa z jednym działonowym, który odpalił załadowane działo, pocisk z bardzo bliskiej odległości ugodził w przód auta i rozerwał się. Zapanowała cisza.

Podbiegłem do pierwszego wozu, którego przód był zupełnie rozbity. W wozach byli ranni, którym o dziwo nic gorszego się nie stało. Przy rozładowaniu drugiego wozu, którym jechał jechał lotnik niemiecki z ręką na temblaku, okazało się, że ma broń z której próbował strzelać do nas. Smutno to się dla niego skończyło.

Jan, Hubert i Erazm Domańscy




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5