Bałam się, że jeśli zostanę w Warszawie, wyląduję w korporacji

2016-10-09 16:00:00(ost. akt: 2016-10-06 10:03:14)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Kasia Piasecka pochodzi z Komorowa, 20 kilometrów od Nidzicy. Chodziła do podstawówki i gimnazjum w Janowie, później do liceum Wyspiańskiego w Nidzicy. Studiowała lingwistykę stosowaną w Warszawie (na UW) i Paryżu (na INALCO). Po maturze pracowała na straganie z pamiątkami na zamku, a podczas studiów jako kelnerka. Przez chwilę mieszkała również w Edynburgu, gdzie pracowała jako recepcjonistka w hotelu. Teraz mieszka pod Paryżem, jest dziennikarką i artystką.
Dlaczego język francuski i angielski Cię zainteresowały ?

Uczyłam się jednocześnie angielskiego i francuskiego w liceum i później kontynuowałam na studiach. Tak szczerze mówiąc, najpierw moja mama zaczęła trochę uczyć mnie języka francuskiego w domu, a później miałam szansę rozwijać umiejętności dzięki Paniom Dorocie Ściślewskiej i Janinie Wiatrowskiej.

Kiedy zaczynałam uczyć się francuskiego, język bardzo mi się podobał. Zapał nieco ostygł, kiedy pojawił się subjonctif i tego typu atrakcje. Dziś oczywiście na co dzień posługuję się francuskim, ale staram się również czytać i słuchać radia po angielsku, żeby nie zapomnieć języka.


Obecnie mieszkasz w Paryżu. Jak to się stało?

W ogromnym skrócie - bałam się, że jeśli zostanę w Warszawie, wyląduję w korporacji. Nie takie były moje ambicje, a oprócz tego chciałam podróżować, zobaczyć jak się żyje w innych krajach.

Zaczęłam więc szukać pracy w Instytutach Polskich w różnych miastach, ale we wszystkich proponowano mi jedynie nieodpłatny staż. Jednak kiedy przeglądałam oferty pracy na francuskich stronach, natknęłam się na propozycję pracy w Cafebabel i wysłałam zgłoszenie. Udało się - miesiąc później siedziałam za biurkiem w ich paryskiej redakcji.

Czym się zajmujesz?

Na co dzień - chodzę do pracy, obserwuję, co się wokół mnie dzieje i staram się wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Poza tym staram się nie dać się zbyt często okraść na ulicy, prowadzę wersję polską magazynu Cafebabel i robię kolaże.

Pracuję jako redaktor naczelna polskiej wersji językowej Cafebabel - internetowego magazynu obywatelskiego w 6 językach. Nie mamy wersji papierowej.

W redakcji jest nasz 6 i każdy odpowiada za swoją wersję językową (oprócz polskiej jest włoska, hiszpańska, niemiecka, angielska i francuska). Główne bloki tematyczne to społeczeństwo, polityka i kultura.

Piszemy artykuły, dokonujemy korekty tłumaczeń i tekstów innych dziennikarzy, publikujemy na mediach społecznościowych. Każdy jest trochę człowiekiem-orkiestrą.

Skoro prowadzisz sekcję polską, to do kogo jest ona adresowana?

Artykuły publikowane na łamach Cafebabel są adresowane do wszystkich czytelników, których interesuje to, co się dzieje w innych krajach z perspektywy jego mieszkańców.

To magazyn obywatelski, co oznacza, że napisać może dla nas każdy, kto ma coś ciekawego do opowiedzenia i poprawnie posługuje się językiem polskim. Ostatnio, na przykład, edytowałam i publikowałam artykuły o europejskich inicjatywach walczących z promocją chudych modelek w świecie mody, o tym, jakie szkody wyrządził Wielkiej Brytanii David Cameron i o homofobii w piłce nożnej.

Robisz też kolaże. Skąd taki pomysł?

Z kolażami historia wygląda tak, że w pewnym momencie zaczęłam zbierać stare albumy i książki, które ludzie wyrzucali podczas remontów. Pomyślałam, że szkoda by było, żeby ciekawe zdjęcia z lat 70., 80. i 90. się zmarnowały, więc zaczęłam je ciąć i sklejać w surrealistyczne obrazy.

Efekty mojej pracy zobaczyć można na stronie Pia’s Collages. Sprzedałam kilka kolaży podczas mojej pierwszej wystawy, być może dobra passa potrwa również podczas kolejnych. Czasem publikuję moje prace jako ilustracje do artykułów w magazynie Vice.

Ostatnio rozstawiam się też pod muzeum sztuki współczesnej Centre Pompidou i sprzedaję pocztówki z moimi kolażami. Mówię sobie wtedy, że stamtąd już niedaleko do prawdziwej wystawy w środku.

Dlaczego w przyszłości masz zamiar porzucić dziennikarstwo?

Pracując w tej dziedzinie odkryłam, że to zupełnie nie moja bajka. Dziennikarze mają często przerośnięte ego i niepotrzebnie się nakręcają, co sprawia, że praca jest stresująca.

A po co mi stres, depresja, choroby serca, skoro życie jest krótkie, a do zrobienia jest tak dużo? Poza tym, z czasem w mojej głowie ewoluowało pojęcie sukcesu - dziś nie staram się już za wszelką cenę wspinać po szczeblach kariery i zarabiać mnóstwo pieniędzy, za ważne osiągnięcie uważam natomiast robienie tego, co lubię bez względu na przeszkody i ocenę społeczeństwa.

Jak się mieszka w Paryżu?

Mieszkam na przedmieściach, w Aubervilliers. W samym Paryżu mieszkałam przez 2 lata i było mi za ciasno, zarówno dosłownie - mieszkałam na 9-metrowym poddaszu i w przenośni - mentalnie - wiele dzielnic Paryża przesiąkniętych jest drobnomieszczańskim konserwatyzmem.

Przedmieścia są jeszcze w mniejszym stopniu zgentryfikowane, można tu wynająć coś większego (czasem nawet z miejscem na pracownię), jest więcej tolerancji dla odmienności i działa wiele nietypowych stowarzyszeń artystycznych.

Ostatnio, na przykład, byłam na darmowym słuchowisku poświęconym dźwiękom lasu w teatrze urządzonym w starej fabryce. W Paryżu zapłaciłabym 40 euro za bilet na podobną atrakcję. Pracuję natomiast w centrum miasta i nie ukrywam, że lubię czasem przejść się nad Sekwaną, albo wypić kawę na Saint-Germain. To miasto ma swój urok, jednak doceniłam go w pełni dopiero wtedy, gdy nie byłam zmuszona go doświadczać każdego dnia.

Atmosfera we Francji po zamachach? Boisz się?

Zagrożenie nadal istnieje, trudno się zupełnie wyluzować. Jednak życie toczy się dalej i nie można pozwolić, by strach dominował naszą codzienność. Trudno mi się wypowiadać o atmosferze w całej Francji, bo to ogromny i zróżnicowany kraj, a, jak się często słusznie mówi, wielokulturowy “Paryż to nie Francja”.

Chciałbym powiedzieć, że pomimo usilnych starań partii populistycznych, by go z ludzi wykorzenić, racjonalizm ma się we Francji jeszcze dosyć dobrze, ale niezupełnie byłaby to prawda. Mówiąc to odnosiłabym się oczywiście tylko do środowisk, do których mam dostęp. Z opowieści znajomych wiem, że nastawienie na przykład w małych alzackich wioskach jest diametralnie różne od paryskiego.


Co teraz jest najmodniejsze w Paryżu, oczywiście w modzie damskiej?

W 16. dzielnicy, jednej z najbogatszych, niezmiennie czółenka Balenciaga, kamelie Chanel i kopertówki Yvesa Saint-Laurenta. W Aubervilliers, gdzie ludzie raczej nie tapetują sobie banknotami salonów, króluje recykling lat 90. i dobrodziejstwa lumpeksów, czyli dżinsowe kurtki, sportowe buty i legginsy.

Ogólnie, ze względu na wielokulturowość miasta, panuje ogromna różnorodność. Każdy próbuje coś tam stworzyć we własnym zakresie.

A jedzenie i te słynne ślimaki francuskie?

Ślimaki i żabie udka to oczywiście wielki mit i przynęta na turystów. Tradycyjna kolacja w paryskim domu to będzie pastis na rozgrzewkę, następnie tak zwany aperitif, czyli różne chipsy i orzeszki, bardzo dużo wina, tarta z porami i szynką, sałatka i sery na deser. I oczywiście cztery paczki papierosów.

Francuzi muszą jeść między 13:00 i 14:00 - tak zwana pause dejeuner - i nie pojmują, jak można inaczej. Jeśli ktoś je obiad na przykład o 15:00, są zupełnie zbici z tropu.

Podobnie jest z piciem różowego wina zimą - zobaczywszy podobny akt przez dwa tygodnie nie są w stanie się z tego otrząsnąć. Kuchnia francuska raczej nie sprawia mi większych problemów, choć gdy tylko mam czas, przygotowuję potrawy polskie, na przykład pierogi. Robienia pierogów nauczyła mnie moja babcia Wanda.
Mam wśród znajomych prawdziwy fanklub pierogów, zwłaszcza ruskich. Na szczęście obok pracy mam sklep polski, w którym mogę się zaopatrzyć w twaróg - towar deficytowy w Stolicy Mody.

Jak często przyjeżdżasz do domu, czy utrzymujesz kontakt z przyjaciółmi z lat szkolnych?

W domu staram się być regularnie, w tym roku byłam trzy razy. Tęsknię za rodziną i bardzo nostalgicznie podchodzę do zupy pomidorowej z makaronem, placków ziemniaczanych i piwa Specjal. Utrzymuję kontakt z grupą moich znajomych z liceum, przede wszystkim z Madzią Dyś i Martą Szydłowską.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5