Młoda mama ma na koncie już dwa maratony

2016-11-12 16:00:00(ost. akt: 2016-11-09 14:53:15)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Dominika Niedziałkowska pochodząca z Turówka godzi życie zawodowe nie tylko z byciem mamą. — Nigdy nie miałam problemu, żeby pogodzić macierzyństwo z bieganiem. Ludzie sami sobie szukają wymówek, brak czasu, brzydka pogoda itp. Dzięki sportowi oczyszczamy umysł, dotleniamy się — mówi. Mimo młodego wieku wieku przebiegła już dwa maratony. Teraz chce spróbować swoich sił w zawodach triatlonowych Ironman we Francji.
Kiedy zaczęłaś trenować? Jak wyglądały początki Twojej przygody z bieganiem?

— Zaczęłam biegać w wieku kilkunastu lat. Początkowo swoją pasję realizowałam jedynie w ramach lekcji wychowania fizycznego. Czasy były nieco inne niż obecnie, bieganie nie było jeszcze tak modne. Teraz nikogo nie dziwi widok osób uprawiających jogging, jednak dziesięć lat temu, w małej miejscowości byłoby to nie do pomyślenia.

Gdybym wyszła, ot tak sobie pobiegać, ludzie pomyśleliby chyba, że coś jest ze mną nie tak. W tamtym okresie zmagałam się z otyłością, dlatego wolałam biegać na dłuższe dystanse, bo w nich liczyła się nie szybkość, a wytrzymałość.

Będąc w liceum przez krótki okres czasu biegałam pod okiem trenera. W pewnym momencie jednak całkiem zrezygnowałam ze swojej pasji, mając jednak przeświadczenie, że do wrócę do niej jak osiągnę spokój, kiedy nic mi nie będzie przeszkadzało.

Znalazłaś spokój po wyjeździe do Niemiec?

Wyjechałam za granicę ze względu na partnera trzy lata temu. Rzeczywiście już w pierwszym roku pobytu w Niemczech zaczęłam powracać do tego, co kiedyś porzuciłam.

Początkowo nie pracowałam, miałam więc dużo czasu, żeby wyjść i trochę pobiegać. Trenowałam jednak rzadko, może raz w tygodniu, przy sprzyjającej pogodzie. Biegi nie były regularne, nie kontrolowałam ich, przemierzałam odcinek 2-3 km i wracałam do domu.

Mimo to zdecydowałaś, że chcesz wziąć udział w maratonie...

Tak - decyzję podjęłam w kwietniu zeszłego roku. Bardzo podobała mi się Kolonia i postanowiłam w tej miejscowości znaleźć jakiś maraton. W tamtym momencie moja kondycja była zerowa. Postanowiłam jednak zaplanować 24-tygodniowy okres przygotowawczy.

Znalazłam bardzo motywujący film, pod wpływem którego zapisałam na kartkach najważniejsze 24 cele i po tygodniu zdejmowałam jedną z nich. Zaczęłam od krótkich treningów interwałowych- dwie minuty biegu i marsz, trzy powtórzenia cyklu, łącznie 12 minut treningu i powrót do domu.

Po 10. tygodniach pobiegłam moje pierwsze 10 kilometrów. Czas, w którym udało mi się tego dokonać był przeciętny, jednak nie poddawałam się i dystans ten przemierzałam co drugi dzień, bez względu na pogodę - deszcz, czterdziestostopniowy upał, nic nie mogło mi przeszkodzić.

Często bywało ciężko, gdyż zostawałam sama z córką, jednak pomimo zmęczenia nie opuszczałam treningu. W tamtym momencie nie miałam jeszcze żadnego sprzętu, stroju do biegania, nie licząc butów. Wszyscy wokoło mówili mi ,,daj sobie jeszcze kilka tygodni, poczekaj", ale ja się zaparłam, że ten maraton przebiegnę. W sierpniu przyjechałam na Mazury i co drugi dzień pokonywałam dystans 20-30 km.

Jak wspominasz udział w pierwszym maratonie?

Było to dokładnie 4 października 2015 roku. Do Kolonii przyjechałam wraz ze swoim partnerem, było to duże miasto, mnóstwo ludzi, bardzo czekałam na ten dzień, nie mogłam się wprost doczekać! Korki były ogromne, na swojej pozycji znalazłam się dopiero 5 minut przed rozpoczęciem biegu. Mój partner nagrał film, co myślę przed startem - byłam naprawdę przerażona.

Wszyscy mówili mi, że prawdziwy maraton zaczyna się po 30. kilometrze. Ja przez 37 km myślałam o czymś pozytywnym, słuchałam swojej muzyki. Na 39 km zaczęło się robić ciężko, miałam założenie, żeby biec jednym tempem, dzięki czemu po przekroczeniu linii mety nie byłam ani zmęczona ani zasapana. Dobiegłam całkiem sama, wszyscy bliscy zatracili się gdzieś na trasie, więc swój sukces przeżywałam w samotności.

Pamiętam, że oparłam się o barierki i strasznie płakałam, zeszły ze mnie wszystkie emocje. Byłam z siebie dumna, z tego, że systematyczna praca dała efekt. Pierwszy maraton przebiegłam w wieku 22 lat, bez żadnej kontuzji. Myślę, że zawdzięczam to wielu ciężkim treningom. Ponadto czytałam książki na temat biegania, tj. ,,Biegać albo umrzeć", szukałam informacji także w internecie jak radzić sobie ze stresem, zmęczeniem.

Po osiągnięciu celu nadal tak intensywnie trenowałaś?

Nadal biegałam, ale już nie tak regularnie. Rozpoczęłam pracę w restauracji, po skończonej zmianie przebierałam się w strój do biegania, wyruszałam w trasę, po treningu wracałam do pracy, zakładałam swoje normalne ciuchy i wracałam do domu. Miałam przy tym duże wsparcie współpracowników, którzy kibicowali mi ze wszystkich sił.

Postanowiłam wziąć udział w drugim maratonie, tym razem wiosennym w miejscowości Bonn. Teoretycznie powinno mi być łatwiej, ponieważ pokonałam już taki dystans, miałam doświadczenie, nie musiałam zaczynać od zera. Okazało się jednak, że trasa w Bonn nie jest tak płaska jak w Kolonii. Teren był pagórkowaty, do tego męczący upał.

O tym, że będzie ciężko wiedziałam już na starcie. Drugiego maratonu nie traktowałam tylko jako bieg, ale jako wydarzenie, które zamknie pewien etap w moim życiu. I przyznam, że było niezwykle trudno. Już po 10 kilometrze czułam się zmęczona. Pod koniec uświadomiłam sobie, że nigdy nie doświadczyłam takiej samotności, jak podczas tego maratonu.

Miałam dużo różnych myśli, ponieważ na trasie nie można skupiać się na biegu, byli ze mną znajomi, partner, podawali mi picie, winogrona, jednak mi ciężko było nawet rozmawiać. Bieg zakończyłam w gorszym stanie fizycznym, niż maraton w Kolonii. Oprócz tego, że do mety dotarłam wykończona, zdałam sobie sprawę, że mimo tylu ludzi wokół sportowcy zostają ze swoimi zmaganiami sami, cały trud przeżywają w samotności.

Planujesz kolejny maraton?

Tym razem chciałabym spróbować swoich sił w zawodach triatlonowych Ironman we Francji. Jest to połączenie biegu, jazdy rowerem i pływania. A to wszystko w przeciągu 19 godzin. Prace przygotowawcze szacuję na jakieś 2-3 lata. Już teraz zamierzam więcej pływać i nurkować, żeby zwiększyć objętość płuc.

Nie wyobrażam sobie porzucenia biegania i sportu. Dzięki temu czuję się wolna, przekraczam własne granice, poznaję siebie, swoje możliwości. Spełniam swoje marzenia dzięki silnej woli. Bieganie to nie tylko fizyczność to przede wszystkim pokonywanie granic, które sami ustanawiamy we własnych głowach.

Jesteś mamą. Jak godzisz swoje pasje z macierzyństwem?

Nigdy nie miałam problemu, żeby pogodzić macierzyństwo z bieganiem. Ludzie sami sobie szukają wymówek, brak czasu, brzydka pogoda itp. Dzięki sportowi oczyszczamy umysł, dotleniamy się. Założyłam na instagramie profil Mama Biega (instagram.com/moty.l), który ma już ponad 700 polubień.

Czuję, że dzięki temu robię coś nie tylko dla siebie, ale też dla innych. Piszą do mnie inne mamy, które chciałyby coś zmienić w swoim życiu. Dostaję również wiadomości od osób, które spróbowały i czują się z tym dobrze. To taka nasza grupa wsparcia, wirtualny team, który daje siłę, motywuje. Jeżeli chociaż 1 osoba z obserwujących zmieni coś w swoim życiu to ja już będę czuła się wygraną.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Qwerty #2111770 | 188.146.*.* 13 lis 2016 14:15

    Brawo Dominika, Pan Andrzej R. jest z Ciebie dumny.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Tomek #2111515 | 88.156.*.* 12 lis 2016 19:57

    Ładne oczy i uśmiech. Powodzenia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Ewe #2632992 | 2.201.*.* 28 lis 2018 16:16

    A z kim zostawiasz córkę jak idziesz biegać?

    odpowiedz na ten komentarz

  4. sb #2251729 | 88.156.*.* 24 maj 2017 14:34

    Brawo Dominika! Nie mniej jednak, szkoda tylko, że ta piękna wirtualna rzeczywistość nijak się ma do prawdy w realu. Pozdrawiam :)

    odpowiedz na ten komentarz

  5. PIS #2111532 | 88.199.*.* 12 lis 2016 20:36

    500+ daje kopa lepiej niż redbull

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5