Pił i bił tak, żeby widać nie było

2016-12-03 16:00:00(ost. akt: 2016-12-04 09:36:40)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Archiwum

Joanna przez 10 lat była poniżana, bita i wyzywana przez swojego partnera. Znosiła to z pokorą, bo go kochała, bo myślała, że się zmieni. Aż nadszedł dzień, w którym spakowała jego walizki i kazała opuścić mieszkanie. Robiła to wielokrotnie, ale tym razem postanowiła, że mu nie przebaczy. Od roku ma wreszcie spokojne życie.
Joanna poznała swojego partnera 18 lat temu. Oboje pracowali w tej samej firmie. Poznawali się powoli. Wreszcie postanowili razem zamieszkać. On był dla niej bardzo dobry.

— Dbał, troszczył się o mnie, był zgodny, nie kłóciliśmy się, a jeśli już się zdarzyło, to szybko godziliśmy się. Do rany można było go przyłożyć — wspomina. Po 4 latach urodził się ich syn. Dalej było dobrze.

— Przez 4 miesiące po urodzeniu nie wiedziałam, że dziecko jest w domu. Opiekował się nim, karmił, wstawał w nocy — wspomina Joanna. Zaczęła się wiosna, jej partner wyjechał do pracy.

— Ja nie mogłam z nim wyruszyć, bo musiałam zająć się dzieckiem. Zamieszkałam razem z moją rodziną — mówi kobieta. Lato spędzali razem, jeżdżąc po Polsce. Zimy spędzała sama i tęskniła za partnerem. Oddalali się od siebie.

Pił i bił tak, żeby widać nie było

Jej partner stracił pracę. — Przeniósł się na stałe do mnie. Dostał pracę w lesie. I wtedy się zaczęło. — Zaczął dużo pić z kolegami. Wracał do domu i o wszystko miał pretensje. Wyzywał mnie od najgorszych. Wiele razy słyszałam ty k... spierd... stąd — mówi Joanna.

Miał pretensje o wszystko, o to, że na obiad nic nie ma, że nie tak spojrzała. — To prawda, że czasami nie było co do garnka włożyć. Ja też pracowałam, ale zarabiałam niewiele, a on, jak się później okazało, brał od szefa prawie codziennie zaliczki po 100 zł. Mnie dawał 50 zł, a resztę przepijał. Jak przychodził dzień wypłaty on nie przynosił żadnych pieniędzy do domu. I było jeszcze gorzej. Nie miał pieniędzy na alkohol. Zaczął mnie bić. Bił tak, żeby śladów nie było widać. Podbierał mi drobne z portfela — mówi ze łzami w oczach.

Było coraz gorzej, próbował ją nawet dusić, wykręcał jej ręce, bił po głowie, gdzie popadło. Lata mijały i nic się nie zmieniało. Było tylko gorzej. W końcu zaczęła wzywać policję, nawet 2 razy dziennie. —Miałam już tego dość, ale nie przyszło mi do głowy, żeby go zostawić —mówi.

Gdybym mogła cofnąć czas ...

— Najgorsze było to, że syn wszystko widział. Chociaż muszę powiedzieć, że nigdy na syna nie krzyczał i nie bił go. Wyżywał się tylko na mnie — wspomina Joanna. Wiele razy pakowała jego walizki i kazała mu się wyprowadzać.

- Ale on wracał i ja go przyjmowałam z powrotem. Aż przyszedł taki czas, że bił mnie codziennie za byle co. Było mu wszystko jedno, nic do niego nie docierało. Gdyby nie interwencja policjantów, to nie wiem jakby się to skończyło — opowiada. Dzielnicowy bywał często w jej domu, tłumaczył, że musi go zostawić.

— A ja jeszcze go kochałam i jeszcze miałam nadzieję, że się poprawi, że przestanie bić i wyzywać. I tak minęło kolejne pół roku. Zaczęłam bać się o syna. I wtedy powiedziałam sobie, że dalej tak być nie może, że tak nie można żyć. Wygoniłam go. Sprawę zgłosiłam do prokuratora, była rozprawa w sądzie. Został ukarany — opowiada Joanna. Od roku mieszka z synem, pracuje, ma spokój i jest szczęśliwa. —Gdybym mogła cofnąć czas, to na pewno nie czekałbym aż tyle czasu, żeby się od tyrana uwolnić — mówi.

Nie warto wierzyć, że się poprawi

Dlaczego tak długo czekała z podjęciem decyzji? Bo go kochała i wierzyła, że będzie lepiej, bo wstydziła się sąsiadów, bo chciała utrzymać to w tajemnicy, bo miała z nim syna. Długo nikomu nic nie mówiła.

Zupełnie przypadkiem wygadała się przed pracownikiem socjalnym. Wtedy zaczęli się nią opiekować, założyli Niebieską Kartę. Często odwiedzał Joannę dzielnicowy, rozmawiał z nią i jej partnerem.

- Jaka ja byłam głupia, że ich nie słuchałam. Przekonywali mnie, że muszę z nim skończyć, że powinnam go zostawić. A ja jeszcze nie mogłam się zdecydować. W końcu dojrzałam do tej decyzji. Zobaczyłam, że syn też się go boi, może bardziej niż ja. I zgłosiłam go do prokuratora — mówi Joanna.

—Na koniec chciałabym przestrzec wszystkie bite kobiety, żeby nie czekały tak długo jak ja, żeby od razu przeciwstawiały się agresji. To nie jest wstyd prosić o pomoc, a ten, kto bije na pewno się nie zmieni — dodaje.

Przemoc w statystykach

W roku 2016 w nidzickim MOPS-ie założono 53 nowe niebieskie karty, 25 osób zgłoszono do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, 17 osób skierowano do uczestnictwa w programie korekcyjno-edukacyjnym dla sprawców przemocy.

Uczestnikami przemocy w domu są również dzieci. W roku 2016 było ich 49. Najczęściej przemoc stosują mężczyźni, ale w 2 przypadkach były to kobiety.

Wzrasta z roku na rok ilość dorosłych dzieci, które stosują przemoc wobec rodziców. W ciągu 6 miesięcy policjanci odnotowali 361 interwencji w rodzinach.

Głównym ich powodem są nieporozumienia między małżonkami lub partnerami. Ich podłożem jest alkohol, zła sytuacja materialna, brak pieniędzy, podział majątku. Od początku roku w KPP Nidzica założono 113 Niebieskich Kart. W ubiegłym roku było to 116 kart.

rozmawiała H. Rozalska


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna




Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. XXXI #2126922 | 88.199.*.* 4 gru 2016 11:56

    Wszystko rozgrywa się w czterech ścianach , tak by nikt nie wiedział co dzieje się za zamkniętymi drzwiami . Poza domem odgrywanie przed ludźmi zgodnego , szczęśliwego małżeństwa . Apel do wszystkich kobiet , które są ofiarami przemocy fizycznej jak i psychicznej - TO NIE JEST NORMALNE ŻE MILCZYMY ! NIE TKWIJCIE W TAKICH CHORYCH , TOKSYCZNYCH ZWIĄZKACH ! Mogę powiedzieć tylko tyle ... nie jest łatwo podjąć decyzję o rozstaniu , ale nie można żyć w ciągłym stresie , strachu i upokorzeniu .

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. rada #2126748 | 92.210.*.* 4 gru 2016 00:21

    Ja tez kiedys nawet nie pomyslalam,jakie zycie moze byc piekne bez tyrana,bez obelg,ponizania,wypominania jaka jestem glupia,,w koncu nadszedl ten czas,kiedy zostalam uwolniona od tego ciaglego strachu...dzis jestem szczesliwa,szanowana i kochana,kiedys zylam tylko dla dziecka,dzis mowie,ze zycie jest piekne,radosne,wspaniale,kocham zycie,kocham swiat...! Kobiety,porzuccie tyranow,bo gdzies...czeka na was radosc...

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  3. 1965 #2126702 | 37.47.*.* 3 gru 2016 23:12

    Ja jestem za zdecydowanym karaniem sprawców przemocy domowej, a nawet za zaostrzeniem kar za jej stosowanie, ale trzeba pamiętać że niebieskie karty często są nadużywane przez małżonków przed sprawą rozwodową z orzekaniem o winę. Obecna sytuacja kiedy można iść założyć drugiej osobie niebieską kartę nawet bez śladów pobicia, tylko na tak zwane "słowo", które może sie okazać kłamstwem jest dziwna. Policja też przy tych niebieskich kartach zachowuje niewiele dyskrecji informując wszystkich sąsiadów, czy współpracowników przy wywiadzie środowiskowym iż prowadzi czynności do niebieskiej karty w związku z przemocą w rodzinie co do danej osoby, zanim potwierdzi w ogóle fakt jej istnienia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. kaka #2126617 | 88.156.*.* 3 gru 2016 20:50

    mocno dziwię się kobietom, które latami znoszą upokorzenia i mordobicie. sam w swoim otoczeniu mam 1 znajomą, która podobnie jak bohaterka artykułu przez 10 lat znosiła przemoc fizyczną... mówiła, że już przed ślubem wiedziała, że to pomyłka, ale goście byli zaproszeni i głupio jej było odwoływać wesele...

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5