Pobudował nie tylko kapliczkę, ale i własny dom, i traktor

2017-03-26 16:00:00(ost. akt: 2017-03-24 13:16:12)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Jan Szewczyk razem z rodziną przyjechał do Nidzicy w maju 1945 roku. Na stałe jego rodzina osiedliła się w Waszulkach. Tam spędził młodość, ożenił się, pobudował dom, skonstruował traktor, a będąc już na emeryturze przy pomocy siostry i sąsiada pobudował w swojej wsi kapliczkę.
Jan Szewczyk miał 9 lat, gdy razem z rodzicami przyjechał zza Buga do Nidzicy. Niewiele pamięta z tego czasu, ale utkwił mu w pamięci obraz spalonego miasta.

— W rynku stały tylko niskie budynki, dworzec kolejowy miał spalony dach — wspomina. Jego rodzina dostała w przydziale ponad hektar ziemi w Waszulkach. Dom, w którym zamieszkała 9-osobowa rodzina był mały.

Wszystkie wyższe, lepsze budynki w Waszulkach były zniszczone. — Te okazalsze zniszczono, bo mieszkali w nich kułacy [bogaci rolnicy], drewniane zostały, bo tam mieszkali biedacy — mówi pan Jan.

Powoli zagospodarowywali swoją działkę. Jego ojciec pracował w cegielni, a on sam rozpoczął pracę także w cegielni, gdy miał 16 lat. Pracował tam 10 lat, potem znalazł pracę w tartaku w Napiwodzie, gdzie pracował 30 lat. Po 40 latach pracy, mając 57 lat, przeszedł na emeryturę.

Zakochał się od pierwszego wejrzenia

Pracując w cegielni zwrócił uwagę na piękną nidziczankę Weronikę. Zakochał się w niej od razu. — Chodziliśmy ze sobą 3 lata, a potem wzięliśmy ślub. Miałem wtedy 20 lat.

Urodził się nam syn. Ja wtedy byłem w wojsku — opowiada pan Jan. Wkrótce trzeba było pobudować dom. Kupili działkę i w ciągu 2 lat dom był gotowy.
— Ja byłem murarzem, a żona pomocnikiem. Robiła zaprawę, ale i bacznie nadzorowała moją pracę. Wszystko trzeba było robić ręcznie. Najpierw planowaliśmy wykończyć jeden pokój i zamieszkać w nim, ale dostałem pożyczkę i udało wykończyć się cały dom — wspomina pan Jan.

Z żoną w zgodzie przeżyli 56 lat. Niestety, ukochana Weronika zmarła.
— Zostałem sam, musiałem przyzwyczaić się do zupełnie innego życia — mówi. Już wcześniej, kiedy przeszedł na emeryturę, przejął od żony wszystkie prace koło domu.

Teraz gotuje, sprząta, sam robi praktycznie wszystko. Jak mówi jego siostra, gotuje bardzo smacznie, a najlepiej wychodzi mu tort orzechowy. Święta spędza razem z dziećmi, które przyjeżdżają do rodzinnego domu. Na Wielkanoc na pewno przygotuje tort, bigos, różne sałatki i pieczone mięso.

Postawił dom w Waszulkach,
bo mu się tu podoba

Ma dom, stawek, w którym pływają ryby. Nie musi wyjeżdżać nad jezioro, żeby powędkować, co bardzo lubi. Z tymi rybami to było tak, że na Wigilię kupił karpia. Było jeszcze kilka dni do świąt, więc wpuścił rybę do stawku.

— Zrobiło mi się go żal, nie miałem sumienia go zabić i tak karp zamieszkał w moim stawie. Na kolację wigilijną kupiłem drugiego. Powoli wpuszczałem do stawu kolejne ryby. Są w nim także szczupaki, płotki, karasie. Syn mówi, że w tym stawie jest więcej ryb niż wody — opowiada pan Jan.

Zawsze na zimę przepompowuje wodę, żeby ryby nie podusiły się. Czasami coś złowi dla przyjemności. Syn również powędkuje jak przyjedzie z wizytą.

Traktor z silnikiem syreny
nadal jest na chodzie

Do prac koło domu potrzebny był ciągnik, a że pan Jan miał smykałkę do techniki, postanowił sam zbudować traktor. Udało się kupić silnik i skrzynię biegów od syreny, felgi dostał na złomowisku. — Dużo części dorobiłem sam. Ciągle go ulepszałem, ale do tej pory jeździ. Woziliśmy nim drzewo z lasu. Chodzi głośnio i trochę dymi, ale 25/h pojedzie — mówi. Sam również zrobił spawarkę.

Zbudowali kapliczkę

W Waszulkach od dawien dawna stał krzyż postawiony przez mieszkańców. Dużo lat później wstawiono figurkę Maki Boskiej wykonaną z drewna, która powoli niszczała. — Wtedy syn siostry Krzysztof wymienił ją na nową. Ustawiono ją na podeście pod krzyżem, ale i ta uległa zniszczeniu — opowiada pan Jan.

Gdy sołectwo dostało dotację z urzędu gminy, mieszkańcy postanowili zbudować kapliczkę z prawdziwego zdarzenia. — Był to pomysł mojej siostry Stasi. Ja murowałem, bo potrafię to robić, siostra malowała, Janusz Kwapisz podawał zaprawę, Andrzej Głażewski czyścił, a syn siostry Krzysztof wykonał zamykaną ramkę — mówi pan Jan. Kapliczka jest ogrodzona, a wokół niej posadzono kwiaty.

hr

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5