Plany wiązał z wojskiem, ale wstąpił do seminarium

2017-07-15 16:00:00(ost. akt: 2017-07-15 10:16:43)

Autor zdjęcia: Łyna

— Parafię przejąłem po ks. Piotrze Starcu, który odchodził na emeryturę. "Na zgodę" pojechaliśmy wspólnie na pielgrzymkę do Lichenia. Obecni na niej księża bardzo się dziwili. "Niemożliwe, że następca z poprzednikiem przyjechali w zgodzie" - komentowali — wspomina ksiądz Krzysztof Kuleszo, który w tym roku obchodził 50. urodziny oraz 25- lecie święceń kapłańskich.
Ksiądz Krzysztof Kuleszo został proboszczem parafii w Łynie 1 sierpnia 2010. W tym roku obchodził 50. urodziny oraz 25- lecie święceń kapłańskich. Pochodzi z Reszla.

— W moim mieście były tylko dwie szkoły - zawodówka, gdzie uczono obróbki drewna i metalu oraz Technikum Rolnicze. Technikum ukończyło moje starsze rodzeństwo, dwie siostry i brat, dlatego tata powiedział, że dość już rolników w domu i wysłał mnie do ogólniaka w Kętrzynie — wspomina ks. Krzysztof Kuleszo.

Pierwsze plany wiązał z wojskiem. Po maturze złożył jednak dokumenty na Akademię Rolniczo - Techniczną, na kierunek technologia żywności. W międzyczasie od pracującej jako księgowa w szpitalu siostry dowiedział się, że poszukiwany jest sanitariusz w pogotowiu. Była okazja, zwolnił się etat, więc poszedł.

— Tam właśnie ukierunkował się mój pomysł pójścia do seminarium. Prowadziłem długie rozmowy na ten temat z ks. Władysławem Sudzińskim, który duszpasterzował wówczas w Reszlu, a w 1988 roku został proboszczem w Nidzicy — wspomina ks. Kuleszo.

W nidzickim kościele św. Wojciecha w 1992 roku odprawiał też jedną ze swoich pierwszych mszy. Po ukończeniu seminarium został skierowany do parafii w Ostródzie. Posługę duszpasterską pełnił przez 4 lata, w tym 3 jako kapelan garnizonu ostródzkiego w stopniu kapitana. Uczył także religii w szkołach.


Ks. Żołnierkiewicz ,,wyciągnął" mnie z więzienia

Po pobycie w Ostródzie został pierwszym kapelanem zakładu karnego w Barczewie. — To był bardzo trudny czas. Ciężka praca, a wdzięczność zerowa. W wojsku i w więzieniu ksiądz jest dla wszystkich, dla wojska, więźniów, ale także dla kadry i ich rodzin. Nie może robić czegoś ostentacyjnie, trzymać z kimś, bo więzień już mu ręki nie poda. Trzeba wszystko wypośrodkować — tłumaczy ksiądz.

W więzieniu odprawiał msze święte, prowadził indywidualne rozmowy ze skazanymi. Na Eucharystię trzeba było się wcześniej zapisać. Czasami odprawiał jedną, dwie, a czasami trzy w tygodniu, wszystko zależy od zapotrzebowania, msza odbywała się nawet dla pojedynczego więźnia. Jak wspomina bywało też dużo trudnych sytuacji, jak ,,ustawki" - bójki podczas mszy czy ,,wyłudzanie" pieniędzy. W barczewskim zakładzie znajdowała się szkoła zawodowa dla więźniów.


Obok umiejscowiony był kościół, służący za magazyn drewna. Ksiądz przy pomocy osadzonych wysprzątał kościół, wspólnie pomalowali wnętrze, wyremontowali podłogę. Pierwszą mszę od czasów wojny odprawił w odnowionym kościele arcybiskup Edmund Piszcz. Dwie godziny później w tym samym miejscu mszę sprawował ks. Krzysztof Kuleszo.

Było to trudne przedsięwzięcie pod względem logistycznym, trzeba było doprowadzić kilkuset więźniów. Tego dnia cała kadra była w pracy, by zapewnić bezpieczeństwo. Bywały sytuacje, kiedy msze święte nie mogły się odbyć. Raz jak się okazało, więźniowie planowali bunt, a ks. Kuleszo miał zostać zakładnikiem.

— Z więzienia ,,wyciągnął" mnie ks. Żołnierkiewicz, kapelan Okręgowej Służby Więziennej. W 1998 roku przeszedłem jako jego współpracownik do Aresztu Śledczego w Olsztynie. Nadal sprawowałem posługę duszpasterską oraz byłem katechetą w Zespole Szkół Mechaniczno Energetycznych — mówi ks. Krzysztof Kuleszo. W 2006 roku trafił do Bartoszyc.

Czas się ustabilizować

— Pewnego dnia arcybiskup Ziemba powiedział do mnie ,,masz już 18 lat kapłaństwa, jesteś kapłanem dojrzałym, czas się ustabilizować". I zaproponował probostwo. Tak znalazłem się w Łynie — mówi ks. Kuleszo. Przyznaje, że nigdy wcześniej tu nie był, choć jest to miejsce cudowne. Często bywał jednak w pobliskiej Jabłonce.

— Parafię przejąłem po ks. Piotrze Starcu, który odchodził na emeryturę. ,,Na zgodę" pojechaliśmy wspólnie na pielgrzymkę do Lichenia. Obecni na niej księża bardzo się dziwili. ,,Niemożliwe, że następca z poprzednikiem przyjechali w zgodzie" - komentowali — wspomina ksiądz.

Od razu po przybyciu do Łyny rozpoczął także naukę religii w szkole, a jako, że lubi mundury (wojsko, więzienie) w następnym roku został strażakiem, zasilając szeregi OSP w Łynie. — Bardzo mi się tu podoba. Moi goście, rodzina też są zachwyceni. Piękne okolice, źródła rzeki Łyny, ryby, grzyby, kajaki no i klimatyzowany kościół — żartuje ksiądz.

Przyznaje jednak, że nie jest łatwo być proboszczem w pojedynkę. — W parafiach w których jest więcej księży kazanie głosi się co kilka tygodni, w parafii takiej jak moja muszę przygotować co tydzień coś nowego, podobnie ma się sytuacja w przypadku Świąt Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia.

Trudno jest też z wakacjami czy odpoczynkiem, jednak dzięki dobrej współpracy z księdzem z Napiwody, możemy pozwolić sobie na kilka dni odpoczynku w tygodniu — mówi ks. Krzysztof Kuleszo. Choć posługę duszpasterską stawia na pierwszym miejscu, aktywnie włącza się także w życie wsi.

— Zrobiliśmy skalniaczek, wyremontowaliśmy plebanię, przy tego typu pracach uaktywniają się mieszkańcy. Są to dobra trwałe, które pozostają w parafii i miejscowości — podsumowuje ks. Kuleszo.
zl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Córka Leontyny i Wincentego S. #3010482 | 10.10.*.* 22 lis 2020 20:00

    Codziennie modlę się za wspaniałego księdza Krzysztofa, który jako alumn był dla moich rodziców jak syn.Rodzice nie żyją-zmarli w jednym roku w odstępie 3-ch m-cy, ale wspomnienia o księdzu w rodzinie są zawsze żywe. Pozdrawiam księdza Krzysztofa i ogarniam modlitwą.Wspominam też wspaniałe kazania w kościele NSPJ. Pozdrawiam serdecznie!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. ... #2287762 | 88.199.*.* 16 lip 2017 19:48

    I całe szczęście ze nie ma cennika Jego "bożkiem" nie są pieniądze ! BRAWO ! W tych czasach większość mysli jak tu sie nachłapać ...kasa...kasa..drogie samochody itd. I kim są tacy ludzie którzy ubóstwiają pieniądz ...

    odpowiedz na ten komentarz

  3. @ #2287407 | 5.172.*.* 16 lip 2017 09:58

    Ksiądz Krzysztof to kapłan z prawdziwego zdarzenia. Mądry człowiek dla którego liczy się przede wszystkim człowiek a nie jak to często dziś spotykane w świecie kapłańskim pieniądze. Ksiądz Krzysztof nie ma kasy fiskalnej i tabeli co za ile. Nie zamyka "wrót" kościoła tylko dlatego , że ktoś nie ma ślubu kościelnego . Dla niego wszyscy są równi. Czy tak nie powinno być. Znam wiele osób, które chrzciły swoje dzieci w Łynie a nie są z tej parafii bo w innych pobliskich kościołach kapłani odmawiali tylko dlatego , że rodzice lub rodzice chrzestni żyli w związkach nieformalnych. Gdyby takich księży było więcej zapewne Kościoły nie świeciły by pustkami. Bo jeśli nawet gdzieś gromadzi się większa ilość wiernych to nie obrażając nikogo są to przede wszystkim tzw. moherowe berety.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. M #2287225 | 31.0.*.* 15 lip 2017 21:41

    Pamiętam księdza Krzysztofa jeszcze z pielgrzymek pieszych na Jasną Górę. Równy z niego gość :-) pozdrawiam księże! :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. kris #2287155 | 88.199.*.* 15 lip 2017 20:14

    Znam księdza osobiście, przykład do naśladowania, życzliwy, uczynny, zaangażowany lokalnie

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (11)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5