Ludzie na trasie płakali

2017-11-12 16:00:00(ost. akt: 2017-11-13 13:35:52)
Nidziczanie Mateusz Ludwiński i Piotr Wadecki znaleźli się w gronie niemal 2400 śmiałków, którzy wystartowali w Runmageddonie w Szczyrku. Górska trasa hardcore liczyła 21 km. Po drodze mieli do pokonania 70 przeszkód!
Runmageddon jest najbardziej ekstremalnym cyklem biegów przeszkodowych w Europie. Podzielony jest na kilka formuł: intro - 3 km i 15+ przeszkód, rekrut 6 km i 30+ przeszkód, classic - 12 km i 50+ przeszkód, hardcore 21 km i 70+ przeszkód, ultra 44 km i 150+ przeszkód, a także kids.

Mateusz ma na swoim koncie 4 starty, Piotr 3. Jak przyznaje, po raz pierwszy w życiu przebiegł dystans ponad 20 km.

Decyzję o starcie podjęli spontanicznie. Intensywne przygotowania rozpoczęły się 1,5 miesiąca przed planowanym terminem runmageddonu.


Do treningów wybierali miejsca z wieloma podbiegami. Biegali w Nidzicy oraz przez okoliczne miejscowości, na zamku, a także w pobliżu źródeł rzeki Łyny, jednak trudności, które napotkali na trasie przerosły ich oczekiwania.

— Po pierwszym kilometrze zastanawiałem się, co ja tutaj robię. A w głowie miałem, że zostało jeszcze 20 km — wspomina Piotr. Dodaje, że pierwsze 3 km był to morderczy podbieg, następne 3 km bieg po rzece przez śliskie kamienie.

— Wodę mieliśmy prawie do kolan, zdrętwiały nam nogi. Na końcu podbiegu znajdowały się rury przez które płynęła woda. Trzeba było się przez nie przeczołgać. Człowiek był cały mokry, wbiegał na górę, gdzie czekała już na nas opona.

Przez 2 km biegliśmy pod górę z oponą, kolejne 2 km zbiegaliśmy po urwisku. Kamienie się osypywały, jak ktoś się poślizgnął to turlał się z góry — mówi Piotr.

Po drodze nie obyło się bez kryzysów. — Wiał przeszywający wiatr, było zimno, biegliśmy mokrzy przy temperaturze 7 stopni. Nie czuliśmy dłoni przy wchodzeniu na przeszkody.

Na 13-14 km złapał mnie skurcz. Przez 5 minut próbowałem go rozmasować. Nie mogłem się pogodzić z tym, że ludzie, których kilka minut temu wyprzedzałem, byli teraz przede mną. Chciałem biec dalej, ale nie dawałem rady, był kryzys — wspomina Mateusz.

Po drodze czekały na nich ścianki o wysokości niespełna 3 m, które trzeba było przeskoczyć, drut kolczasty, pod którym się czołgali, zjazd po linie do wody, bieg z obciążeniem.

— Cały czas padał deszcz, wiało, była mgła, przez którą nie widzieliśmy końca podbiegu. Na trasie mijaliśmy ludzi, którzy płakali. Z 2400 osób 2000 ukończyło bieg — mówi Mateusz. Po drodze zdobyli 4 szczyty. — Widoki były naprawdę piękne.

Końcówka trasy prowadziła przez las. Przed nami biegło kilkaset osób. Droga była wydeptana, wszędzie błoto, część biegaczy przewracała się i zjeżdżała na tyłku — wspominają nidziczanie. Przed metą słychać było muzykę.

— Wiedzieliśmy, że jesteśmy już blisko. Wtedy żałowałem, że to już koniec. Pozostał niedosyt. Na trasie poznaliśmy wielu pozytywnych, lubiących wyzwania ludzi. Nakręcaliśmy, motywowaliśmy się nawzajem. Pomagaliśmy sobie w pokonywaniu przeszkód, uczyliśmy się współpracy — mówi Mateusz.

Dla Piotra najtrudniejsze było 10 ostatnich kilometrów. Złapał kontuzję i mimo, że miał jeszcze siłę, fizycznie trudno było mu biec.

Runmageddon zakończył na 673 pozycji z czasem 5:01:23. Bardzo dobry wynik osiągnął Mateusz, który był 90. Nidziczanie otrzymali statuetki weteranów. Są one przyznawane osobom, które zakończyły co najmniej 3 biegi jednego roku. Jak zaznaczają, nie wynik był jednak najważniejszy.

— Biegliśmy, żeby przełamać swoje słabości, bariery. Chcieliśmy sprawdzić, ile jesteśmy w stanie wytrzymać psychicznie i fizycznie — przyznaje Mateusz.

Piotr dodaje, że zdecydował się wziąć udział w wyzwaniu, by sprawdzić samego siebie. — Przyszedł kryzys wieku średniego. Człowiek nie czuł już powiewów młodości i chciał sprawdzić czy nadal jest nieśmiertelny — mówi z uśmiechem.

Po powrocie do hotelu jeszcze przez 2 godziny czuli wyziębienie organizmu. Trudno było utrzymać telefon w ręku, wydobyć z siebie słowo, cali dygotali. Ale jak przyznają, było warto.

— Na trasie przychodzą różne myśli, w stylu ,,to szaleństwo, to jest nienormalne", ale po przekroczeniu mety czuliśmy ogromną radość, satysfakcję. Bieg był bardzo dobrze zorganizowany.

Wiele osób czuwało nad bezpieczeństwem uczestników. Są punkty na trasie, gdzie można uzupełnić węglowodany, dostępne są batony, żele, woda. Na początku byliśmy przerażeni, ale naprawdę warto. I polecamy każdemu — przyznają nidziczanie.
zl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ksiądz Paweł #2372858 | 94.254.*.* 12 lis 2017 17:27

    Zwrócił mu się chociaż pociąg ?

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. heeeeee?? #2372878 | 37.47.*.* 12 lis 2017 17:59

    ???

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  3. MARIUSZ B #2372885 | 89.228.*.* 12 lis 2017 18:09

    MATEUSZ ,PIOTR SZACUN

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. Rmg #2372888 | 31.2.*.* 12 lis 2017 18:12

    Brawo, choć tak mówić będziesz mógł po zaliczeniu ultra runmageddon z gorach, czyli 40 km ;) Ja byłem w Myślenicach 48 km 10 godzin zabawy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  5. Dakota #2372911 | 31.0.*.* 12 lis 2017 18:45

    O kryzysie wieku średniego pięknie powiedziane....

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (10)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5