Została Mistrzynią Świata!

2018-01-01 16:00:00(ost. akt: 2018-01-01 18:13:12)
MISTRZOSTWA ŚWIATA\\\ Elżbieta Świecik na Mistrzostwach Świata w trójboju siłowym wywalczyła 2 złote medale i 2 tytuły Mistrzyni Świata w wyciskaniu sztangi leżąc na ławeczce oraz w martwym ciągu. Trenowała zalewdwie sześć tygodni.
Elżbieta Świecik, z zawodu pielęgniarka rodzinna, pracuje w przychodni. Jak mówi nigdy nie myślała o tym, że kiedyś zostanie podwójną Mistrzynią Świata i to w dodatku w sportach siłowych. I rzeczywiście, jest bardzo szczupła, z wyglądu nie przypomina napakowanych siłaczy, a mimo to zdobyła 2 złote medale.

Jej trener Piotr Czapiewski mówi, że jest ona fenomenem sportowym. Wystarczyło jej 6 tygodni treningów, by pobić wszystkie uczestniczki w swojej kategorii wiekowej. Pani Ela już w szkole podstawowej interesowała się sportem. Biegała, grała w piłkę ręczną, brała udział w zawodach strzeleckich.

Była mistrzynią ówczesnego województwa ciechanowskiego w biegach przełajowych. — Bieganiem byłam zafascynowana. Mogłam nie iść na kolację, a trening musiał być — mówi pani Ela.

Codziennie przebiegała 3000 metrów. W tajemnicy przed mamą trenowała na stadionie po półtorej godziny. Kiedy skończyła liceum pielęgniarskie zajęła się pracą, potem wychowaniem dzieci. Nieco zaniedbała ćwiczenia fizyczne.

— Nie było czasu na treningi, rodzina, dzieci, obowiązki domowe, ale cały czas czegoś mi brakowało — mówi. W 2009 roku zaczęła chodzić na siłownię. Namówiła ją do tego koleżanka, która chciała schudnąć, a pani Ela chciała się rozruszać.

— Koleżanka zrezygnowała, a ja zostałam — wspomina. Ćwiczyła systematycznie 2 razy w tygodniu. Były to zwykłe ćwiczenia ogólnorozwojowe. Pani Elżbieta zapewnia, że nie miała żadnego problemu z powrotem do ćwiczeń.

— Na początku były zakwasy, ale szybko sobie z nimi poradziłam. Nie zniechęciłam się i wytrwałam — mówi. Któregoś razu zabrała do siłowni swoją córkę, która zaczęła trenować podnoszenie ciężarów.

Mama kibicowała jej, jeździła z nią na zawody i postanowiła zostać sędzią w tej dyscyplinie sportu. Ukończyła odpowiednie kursy, szkolenia, zdała testy i zdobyła uprawnienia sędziego okręgowego.

Elżbieta Świecik nie planowała żadnych startów, wytrwale ćwiczyła na siłowni dla zdrowia i własnej satysfakcji. Aż w 2017 roku, gdy sędziowała Grand Prix w podnoszeniu ciężarów, jeden z sędziów rzucił pomysł, żeby zaczęła startować w zawodach.

— Nie chciałam się zgodzić, twierdziłam, że to nie dla mnie, że nie dam rady — mówi. Ale trener Piotr Czapiewski nie dawał za wygraną. — Wiedziałem, że ma talent i da radę — mówi pan Piotr. Namówił swoją podopieczną na zrobienie testu. Ku jego zdziwieniu zgodziła się. Test wypadł doskonale. Pani Ela bez żadnego przygotowania, bez specjalnych treningów w martwym ciągu uzyskała wynik na światowym poziomie w swojej kategorii - 80 kg.

— Średni światowy wynik w kategorii do 56 kilogramów to 87,5 kg. — Wiedziałem, że musi zacząć startować i, że jak ją dobrze przygotuję, to osiągnie wynik o wiele wyższy. Musiałem ją namówić na intensywny trening — mówi Piotr Czapiewski.

Trochę to trwało, pani Ela nadal twierdziła, że to nie dla niej, nie da rady. Nie wyobrażała sobie wyjścia na podest, tyle ludzi, surowi sędziowie. — Nie, to nie dla mnie — mówiła. Ale Piotr Czapiewski nie dawał za wygraną i w końcu pani Ela nie miała wyjścia, zgodziła się wziąć za trening w trójboju.

— Bałam się ciężarów. Musiałam się najpierw z nimi oswoić. Czasu zostało niewiele, tylko 6 tygodni, żeby wystartować w Mistrzostwach Świata w Siedlcach. Rozpoczęły się treningi dwa razy w tygodniu.

— Bazę Ela miała, trzeba było zacząć ćwiczenia specjalistyczne. Do tego typu sportu trzeba mieć mocny grzbiet, nogi, dobry uchwyt — tłumaczy Piotr Czapiewski. Potrzebna jest również odpowiednia technika. Tego pani Ela musiała się nauczyć. I jak mówi trener, potrzebny był trening mentalny, bo zawodniczka nie miała wiary w siebie, w możliwość zwycięstwa.

— Ciągle słyszałam, że dam radę, że potrafię, że mam wierzyć we własne siły. I to pomagało mi w ćwiczeniach — mówi Elżbieta Świecik. Trening zaczęli od martwego ciągu i wyciskania sztangi leżąc na ławeczce. Martwy ciąg zaczęła od 50 kg, Stopniowo zwiększała ciężar aż osiągnęła 100 kg. Wyciskanie leżąc rozpoczęła od 25 kg, potem stopniowo udało się wycisnąć 30, 35 i 40 kg.

Czas zawodów zbliżał się wielkimi krokami, trzeba było zgłosić zawodników. Pani Ela nie chciała, ale trener i Witold Tarkowski po prostu zgłosili swoją koleżankę. Pani Ela nie miała wyjścia.

Na zawody pojechała, ale myślała, że nie wystąpi, będzie dopingowała swoim kolegom. I pewnie tak by było, gdyby nie stanowcza postawa jej trenera. Po dokonaniu formalności, zważeniu zawodników zaczęły się starty w poszczególnych kategoriach wagowych. Elżbieta Świecik zakwalifikowała się do kategorii do 56 kg.

— Byłam w wielkim stresie, nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Na śniadanie przed zawodami zjadłam tylko 3 ruskie pierogi i pół parówki. Więcej nie mogłam. Czekałam na swoją kolejkę. To była cała wieczność.

Nie weszłabym na podest, gdyby mnie Piotr nie wypchnął. Powiedział tylko: czekaj na komendy sędziów i dasz radę — wspomina pani Ela. Stanęła na podeście. Pamiętała tylko, że ma słuchać poleceń sędziów na początku i na końcu, bo to sędzia decyduje, kiedy może położyć sztangę. Pamiętała też, że ważna jest odpowiednia postawa, uchwyt, ustawienie nóg.

— Nie myślałam o niczym, chciałam tylko jak najszybciej zrobić to co do mnie należy i zejść z podestu — opowiada pani Ela. Pierwsza zaliczona próba w martwym ciągu to 90 kg. Kilka minut później zaliczyła 100 kg. Podeszła jeszcze do 105 kg. Udało się, ale próba ze względów technicznych nie została zaliczona.

— Byłam zaskoczona, że tyle mogę podnieść. Wreszcie uwierzyłam, że daję radę — mówi. Na zakończenie zawodów dekoracja i rozdanie medali. — Dali mi flagę w rękę, weszłam na podium, wręczono mi złoty medal. Wtedy dotarło do mnie, że jestem Mistrzynią Świata — dodaje.

Kolejny dzień zawodów to wyciskanie sztangi leżąc. Było trochę łatwiej, bo startowałam z rana, ale stres mnie nie opuszczał. — Nic nie zjadłam, żołądek miałam na supeł zawiązany, wyszłam na podest na czczo — wspomina pani Ela.

Emocje były duże. Zaliczyła 35 kg, co dało kolejny złoty medal. To, że jest podwójną Mistrzynią Świata dotarło do niej dopiero po powrocie do domu.
roz

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. brawo #2411105 | 89.228.*.* 6 sty 2018 10:35

    gratulacje

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Po co tu piszecie o sportowcach. #2411164 | 188.146.*.* 6 sty 2018 11:30

    Od tego jest gminna Gazeta Głos Nidzicki. Tu każdy kto ma zasługi i odnosi sukces zostanie zaszczuty, zaraz się dopatrzą złośliwi i opluja.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5