Pożyczyli 20 tys. zł, stracili gospodarstwo

2017-12-19 19:00:00(ost. akt: 2017-12-19 14:02:37)

Autor zdjęcia: Joanna Karzyńska

Mieszkasz w malutkiej wiosce w powiecie szczycieńskim. Ty, mąż, wasze trzy córki i schorowana matka. Dzielnie gospodarzycie na odziedziczonych hektarach. Dzieci rosną, uczą się, a co za tym idzie rosną też potrzeby... Spłacacie też kredyty zaciągnięte na pomoc choremu bratu. Pewnego dnia zaczyna brakować pieniędzy. Środki z gospodarstwa nie wystarczają…
Dorastające córki chcą się uczyć, samochód, który uległ wypadkowi (cud, że nikomu nic poważnego się nie stało!) nadaje się tylko do kasacji, nie ma autobusu – a dziewczyny czymś wozić do szkoły trzeba.

Cały czas pomagacie też finansowo bratu.. Jest bardzo ciężko... Masz wrażenie, że jeszcze tylko jeden dodatkowy zastrzyk gotówki wystarczy, by wyjść na prostą. Niestety, pomimo, że zaciągnięte kredyty solidnie spłacasz, banki nie chcą już z tobą rozmawiać, więc zaczynasz szukać gdzie indziej. — Ogłoszenie o udzielaniu pożyczek na preferencyjnych warunkach znalazłam w internecie. Czułam, że nie mam wyjścia… Zadzwoniłam do Gdańska, skąd była oferta — zaczyna opowieść pani Janina.

Ustalenia trochę trwały i po jakimś czasie małżeństwo pojechało do „zaprzyjaźnionego” z pożyczkodawcą i jego pośrednikiem notariusza do Gdańska. — Cóż było robić, na sprzedaż kawałka ziemi nie było czasu, więc wzięliśmy ze sobą odpisy z ksiąg wieczystych, które pożyczkodawcy kazali przywieźć (mieli tylko ustanowić hipotekę) i pojechaliśmy na Pomorze — opowiada kobieta.

Małżeństwo potrzebowało 20 tys. zł. I tyle w końcu dostało. Pieniądze w przeciągu trzech miesięcy trafiały do nich w przeróżnych transzach, różnymi sposobami. — U notariusza spotkaliśmy się 6 czerwca 2013 roku, gdzie po wyjściu do ręki dostaliśmy pierwsze 5 tys. zł, potem pieniądze przez okres dwóch miesięcy szły aż trzema przelewami, każdy po kilka tysięcy zł, a ostatni tysiąc – z tych dwudziestu, przedstawiciel pożyczkobiorcy przywiózł nam bezpośrednio na przełomie sierpnia i września 2013 do domu — opowiada pani Janina.

Spłacić dług mieli niewiarygodnie szybko, bo już do końca roku. Szukali kupca na kawałek ziemi, żeby spłacić całą pożyczkę. Nie wiedzieli jednak, że w gabinecie notariusza zawarto nie tylko umowę pożyczki w zwykłej formie pisemnej, ale także umowę przeniesienia własności nieruchomości (ponad 20 hektarów plus dom) na zabezpieczenie. Notariusz kazał podpisać dokumenty, których nie odczytał. Wskazał miejsce i tyle. Mówił, że wszystko jest zgodnie z prawem. Podpisali także pełnomocnictwo…

Tu pojawił się kolejny haczyk: pożyczka wynosiła 20 tys. zł, ale z dokumentów wynika, że małżeństwo spod Szczytna pożyczyło aż 100 tys. zł. — Podsunięta przez notariusza do podpisania umowa bardzo nas zaskoczyła i na początku nie chcieliśmy niczego podpisać, ale przedstawiciel pożyczkodawcy zaczął mataczyć i przekonywać, że nie można inaczej, bo „musi wpisać większą kwotę w umowę, bo mamy kredyt hipoteczny na 30 tys. zł i matka męża ma dożywotnie nieodpłatne prawo użytkowania nieruchomości”, więc w końcu skołowani podpisaliśmy — opowiada pani Janina.

– Przecież czuwał nad tym notariusz. – dodaje. Kobieta prosiła jednak o dodatkowy dokument poświadczający, że kwota pożyczki opiewała tylko na 20 tys. zł. Oczywiście nie doczekała się. „Na zachętę” i dla wzbudzenia zaufania powiedziano im, że jeśli do końca roku będą mieli problem ze spłatą pieniędzy, to notarialnie przesunie się termin. Małżonkowie dostali do ręki 5 tys. zł, następnie, w ciągu trzech miesięcy trzy przelewy na łączną kwotę 14 tys. zł.

Pod koniec roku małżonkowie chcieli się z pożyczkodawcą lub jego reprezentantem spotkać, aby oficjalnie przesunąć termin spłaty. Wiedzieli, że bez trudu sprzedadzą kawałek gruntu, aby oddać całą pożyczkę. Sympatyczny głos po drugiej stronie słuchawki oświadczył, że szkoda pieniędzy na notariusza i że poczeka, aż uzbierają całą kwotę. Nie mogliśmy też sprzedać ani jednego hektara, bo okazało się, że… ziemia już do nas nie należy.

Z sądu przyszły wypisy z ksiąg wieczystych, a tam figurował już ktoś inny… Dopiero w tym momencie zaczęło do małżeństwa docierać, co się stało. Dostali 20 tys. zł a stracili gospodarstwo warte kilkadziesiąt razy więcej! O rażącej niewspółmierności świadczeń pisze senator Lidia Staroń w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowanym do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Bo zdezorientowani małżonkowie trafili właśnie do olsztyńskiej senator, znanej ze skutecznej obrony pokrzywdzonych.

— Próbowaliśmy się jeszcze z nimi dogadać na własną rękę. Przez ostatnie dwa lata kontaktowaliśmy się z tym pośredniczącym w pożyczce mężczyzną dwa razy, chcieliśmy spłacić dług i odzyskać gospodarstwo, ale za każdym razem nam odmawiał — relacjonuje pani Janina. Na domiar złego w międzyczasie rodzinie zawaliła się obora. Formalnie nie ich obora…

— Po zawaleniu się budynku przyjechały urzędniczki z gminy. Załamani opowiedzieliśmy im swoją historię, a one powiedziały, że w Olsztynie jest taka pani senator, która być może będzie potrafiła nam pomóc. Jak staliśmy, tak niezwłocznie przyjechaliśmy do pani senator — opowiadają.

Rodzinę zaskoczyła wiedza i szybkość działania pani Staroń. Już po dwóch tygodniach od pierwszego spotkania pani senator złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa — podkreślają.

— Pani senator mówiła, że tu ważny jest czas, dlatego wnosi też o zabezpieczenie gospodarstwa - dodają. Niedawno przyszła odpowiedź z prokuratury. Okazało się, że prokuratura w Gdańsku, do której została przekierowana sprawa – po przeanalizowaniu zawiadomienia w odniesieniu do pożyczkodawcy, jego reprezentanta i notariusza – postanowiła włączyć przedmiotowe zawiadomienie do śledztwa, które już się przeciwko tym osobom toczy.

— Wychodzi na to, że nie my pierwsi i jedyni zostaliśmy przez tych ludzi oszukani! Pojawiła się w nas iskierka nadziei, że skoro nie jesteśmy w tym sami, że może coś się uda odkręcić, że jeszcze nie wszystko stracone... Teraz trzeba walczyć i wszystko w sądzie rzetelnie wytłumaczyć.

Czy pani wie jakie to straszliwe uczucie za jednym zamachem stracić wszystko? Codziennie opiekować się gospodarstwem, które przecież choć twoje, formalnie twoje nie jest? Co poranek budzić się w strachu, że może dziś jest ten dzień kiedy komornik zapuka do drzwi i każe ci się wynosić? — pyta drżącym głosem pani Janina.

Senator Lidia Staroń: Lichwiarze żerują na ludzkiej krzywdzie, manipulują i wprowadzają biednych ludzi w błąd, żeby za grosze przejąć ich majątek, często dorobek wielu pokoleń. Są perfidni, wyrachowani i przekonani o swojej bezkarności. Często pomagają im przecież funkcjonariusze publiczni! Prawo powinno chronić ludzi przez takimi „hienami”.

Oprócz pomocy rodzinie Ślubeckich i innym pokrzywdzonym proponuję zmianę przepisów m. in. Prawa o notariacie. Notariusze mieliby obowiązek nagrywania czynności notarialnych. Należy także zmienić przepisy dyscyplinarne. Już najwyższy czas, aby przed lichwiarzami chroniły też przepisy kodeksu cywilnego. Proponuję i określam górną granicę kosztów pożyczki.

Jeżeli ktoś żądałby wyższych kosztów, podlegałby karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Szczególnie ważna jest przy tym propozycja zmiany art. 304 kk. Obecnie „lichwa” jest karalna jedynie wówczas, jeżeli doszło do wykorzystania przymusowego położenia danej osoby albo jeśli działanie sprawcy wypełnia znamiona oszustwa. Często z tego powodu postępowania karne o czyn z art. 304 kk są umarzane.

Nawet rażąca dysproporcja świadczeń nie stanowi o przestępstwie. Nowelizacja Kodeksu karnego ma to zmienić…
Proponuje się także ochronę przed ustanawianiem nadmiernych zabezpieczeń na mieniu dłużników – w tym przewłaszczenia nieruchomości.



Agnieszka Porowska


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. udaja idiotow? #2401700 | 89.228.*.* 20 gru 2017 13:30

    podpisuja akt notarialny? trafili na cwaniakow ? nie do konca wierze poszkodowanym

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5