Marcin Kaczkan w drodze na K2

2018-01-06 10:00:00(ost. akt: 2018-01-05 21:52:06)

Autor zdjęcia: Archwum prywatne

HIMALAIZM ZIMOWY\\\ Nidziczanin Marcin Kaczkan wyruszył na najtrudniejszą do zdobycia zimą górę gór, znajdującą się w paśmie górskim Karakorum, w Pakistanie. Jej celem jest pierwsze w historii świata zimowe wejście na szczyt K2.
Wyprawa ruszyła 29 grudnia pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. Ekspedycja wyleciała z Warszawy do Islamabadu, skąd ruszyła dalej w stronę gór Karakorum.

Po przylocie do Islamabadu ekipa spotkała się w Ambasadzie RP z przedstawicielami lokalnych władz, środowiska wspinaczkowego oraz mediów.

30 grudnia ekipa dotarła, zgodnie z planem, do Skardu, gdzie 31 grudnia przywitała Nowy Rok.

— Wszyscy wypoczęci i w doskonałych nastrojach. Przepakowania i przygotowanie jeepów przed nimi i droga do Askole, skąd ruszy karawana do bazy pod K2 — czytamy na FB wyprawy.

2 stycznia wyruszyli jeepami do Ascole, ostatniej osady przed rozpoczęciem trekkingu. To końcowy etap podróży za pomocą środków transportu, dalej karawana ruszy przez lodowiec Baltoro, aby ostatecznie po kilku dniach dotrzeć do podnóża K2.

Wyprawie – w początkowej fazie – towarzyszyć będzie karawana ponad 100 tragarzy, którzy pomogą przetransportować wszystkie, niezbędne rzeczy do zbudowania bazy pod K2, która będzie musiała wytrzymać około 3 miesięcy zimowych warunków.

W skład wyprawy, kierowanej przez Krzysztofa Wielickiego wchodzą: Janusz Gołąb, Adam Bielecki, Rafał Fronia, Marek Chmielarski, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Dariusz Załuski (filmowiec), Marcin Kaczkan, Artur Małek, Piotr Tomala, Maciej Bedrejczuk, Denis Urubko oraz Piotr Snopczyński (kierownik bazy).

Zimowa Wyprawa na K2 jest jedną z najważniejszych ekspedycji wysokogórskich w historii Polski. Ekipa polskich himalaistów będzie wspinać się południowo-wschodnim filarem, tzw. drogą Basków.

Prowadzi ona filarem między drogą Kukuczka-Piotrowski a Żebrem Abruzzi – którym polscy himalaiści próbowali wchodzić latem 2016 roku – i łączy się z Żebrem Abruzzi na Ramieniu, między tzw. Czarną Piramidą i Szyjką. Baza, z której ruszą himalaiści jest położona na wysokości 5150 m.

Stąd droga prowadzi przez obóz 1 /5900m/, obóz 2 /6350m/ i obóz 3 /7000m/, aż do obozu IV, który został zaplanowany na tzw. ‘Ramieniu’ /8000m/, skąd nastąpi atak na szczyt.

Zimowe wejścia na ośmiotysięczniki stanowią największe sportowe wyzwania współczesnego himalaizmu. Trzynaście szczytów ośmiotysięcznych Ziemi zostało już zdobytych zimą. Na dziewięć z nich pierwszego zimowego wejścia dokonali Polacy, dziesiąty zdobył zespół polsko-włoski.


Do tej pory nikomu nie udało się wejść na szczyt K2 zimą. Ta wyprawa jest czwartą zimową próbą zdobycia tej góry. W 1987/1988 roku góra była atakowana przez międzynarodową wyprawę Andrzeja Zawady, w 2003 roku przez wyprawę Krzysztofa Wielickiego i w 2012 roku przez wyprawę rosyjską.

Żadna z ekspedycji nie przekroczyła progu 7 650 metrów n.p.m. Przed wyprawą kierownik Krzysztof Wielicki podkreślał, że to niezwykły moment. — Ruszymy w dobrze nam znaną drogę, prowadzącą do góry, która jeszcze nikogo nie wpuściła zimą. Chcemy to zmienić. K2 zimą to zwieńczenie marzeń o zimowym himalaizmie — mówił Krzysztof Wielicki.

Marcin Kaczkan urodził się w Nidzicy, rocznik 1974. Ukończył nidzickie liceum, studiował w Warszawie. Z wykształcenia jest elektronikiem. Pracuje jako adiunkt na Politechnice Warszawskiej.

O wyprawach w góry marzył już w liceum, ale marzenie zrealizował dopiero na studiach. Na swoją pierwszą wyprawę w Alpy wybrał się w dżinsach.

Mówi, że tego błędu nigdy nie powtórzył, bo dżinsy są niewygodne, ciężkie i chłoną wodę.

Marcin zdobył Śnieżną Panterę, zaliczył 5 siedmiotysięczników byłego ZSRR. Pierwszy ośmiotysięcznik zaliczył w 2010 roku. Było to samotne wejście na Nanga Parbat.

Przed tą wyprawą mówił w wywiadzie dla naszej gazety, że w górach nie czuje się strachu.

— W chwili zagrożenia jest się bardzo skupionym, myśli się o kolejnym ruchu, o tym jaki wykonać krok, bo w górach myli się tylko raz — mówił wtedy.

Marcin Kaczkan w 2003 roku brał udział w zimowym ataku na K2. Na 7660 m dopadła go choroba wysokościowa.

— Ta sytuacja zaistniała z powodu mojego małego doświadczenia. Do czwartego obozu lekceważyłem rozsądek. Praktycznie od trzech dni nie jadłem, mało piłem i to się zemściło. Po nocy spędzonej na wysokości ponad 7600, bez karimat i w jednym śpiworze na dwóch, było dziwnie.

Miałem pełną świadomość tego, co się dzieje, lecz moje ciało nie nadążało już za umysłem. Jakbyś chciał się napić herbaty z kubka, ale ręka nie mogła szybko sięgnąć po ten kubek. Na szczęście, po zejściu kilkudziesięciu metrów w dół sytuacja wróciła do normy. Tak naprawdę w górach na wszelkie choroby nie ma innego lekarstwa jak tracenie wysokości. I to faktycznie czuje się już kilka metrów niżej — mówił wówczas w wywiadzie dla Gazety Olsztyńskiej.

Nidzicki himalaista zdobył K2 latem 2014 roku. Wszystkim uczestnikom wyprawy życzymy dobrej pogody i udanego pierwszego w świecie zimowego wejścia na szczyt.

Polski Himalaizm Zimowy// archiwum NGN i GO



Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Znajomy/a #2411245 | 37.248.*.* 6 sty 2018 13:51

    Zyczymy powodzenia,szczesliwego powrotu!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Katarzyna 33 #2411140 | 88.199.*.* 6 sty 2018 10:59

    Jego wybór, wie co robi.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  3. fajnie #2411098 | 89.228.*.* 6 sty 2018 10:32

    super pasja, tylko to sport samobojcow, pozniej sa koszta ekspedycji poszukiwawczej, pytanie kto za to placi?, a pieniadze mozna wydac na inny cel pozyteczny dla ludzi

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5