Sahara jest przereklamowana

2018-04-21 10:00:00(ost. akt: 2018-04-20 13:20:59)
RUNMAGEDDON SAHARA\\\ — Chwil zwątpienia nie było. Śmieję się i powtarzam, że Sahara jest przereklamowana. Dużo daje głowa i nastawienie. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogę tego nie ukończyć — mówi Łukasz Rama.
Pochodzący z Nidzicy Łukasz Rama ukończył Runmageddon Sahara, czyli wieloetapowy ekstremalny bieg terenowy, którego trasy prowadzą przez tereny pustynne.

W tym roku bieg odbywał się na obrzeżach pustyni w południowym Maroku i składał się z trzech etapów rozgrywanych w kolejnych dniach.

Wystartowały 44 osoby plus gość specjalny polski piłkarz, grający na pozycji bramkarza- Jerzy Dudek.

Na dystansie 100 kilometrów biegły 23 osoby, natomiast na dystansie 50 kilometrów - 21 osób.

Nie każdy ukończył bieg. Łukaszowi się to udało. W ciągu trzech dni uczestnicy biegli po hamadzie, czyli pustyni kamienistej, bądź po piaszczystych wydmach. Ponadto mogli spodziewać się naturalnych przeszkód w postaci skalnych grzbietów, wysokich ergów oraz wody i błota w rozlewiskach okresowych rzek zwanych tu ouedami.

Jak zaznacza Łukasz, był to pierwszy bieg w formie OCR poza granicami kraju. — W Polsce Runmageddon jest w formach 3 km, 6 km, 12 km, 21 km i 48 km, a Maroko było fajnym wyzwaniem o łącznej trasie 100 km. Pomyślałem ,,a czemu by nie" i wystartowałem — wspomina Łukasz Rama.

Dodaje, że na trasie każdy pomagał sobie nawzajem, wspierał się i dopingował. Była mobilizacja i "nakręcanie się" do działania. Dzięki temu poznał kilku naprawdę fantastycznych znajomych. Jak mówi Łukasz, z relacji innych zawodników wynika, że na trasie dużo myśleli o swoim życiu. On natomiast po prostu biegł i cieszył się, że robił coś nietypowego. A czy były chwile zwątpienia?

— Takich chwil nie było. Śmieję się i powtarzam, że Sahara jest przereklamowana. Dużo daje głowa i nastawienie. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogę tego nie ukończyć — mówi Łukasz Rama. Przygotowania do biegu zaczął pełną parą 4 miesiące przed wylotem. Pilnował godzin snu, regularnie trenował, brał witaminy. Na trasie samych przeszkód nie było zbyt wiele. A to ze względu na ograniczenia.

— Na pustyni nie jest zbyt komfortowo biec, a co dopiero jechać autami i na trasie rozstawiać przeszkody. Ostatni etap - jakieś 8 kilometrów biegliśmy w pustynnej burzy. Wszędzie piasek i auto kontrolne obok nas. Widoczność była na jakieś 10m przed nami — mówi Łukasz. Zawodnicy mieli ze sobą plecaki z bukłakiem pełnym wody, okulary, krem z filtrem 50+, okrycie głowy, telefon od organizatorów i GPS. Gdy zawodnik zatrzymywał się na 5 minut, automatycznie dzwonił telefon i organizatorzy sprawdzali, co się dzieje z zawodnikiem. A jak to jest biec tyle kilometrów po piasku?

— Tak samo jak biec na innej płaszczyźnie. Po pokonaniu pewnego dystansu człowiek ma już w nosie ile kilometrów za nim, ile przed nim i po jakiej powierzchni biegnie — mówi Łukasz. Podkreśla, że trudne było wstawanie z samego rana i jazda autokarem 6 godzin do punktu startowego. Cała reszta była przyjemnością.

—Pogoda była znośna. Tylko 37 stopni. Nastawiałem się na więcej. Byłem rozczarowany, że nigdzie nie było dzikich zwierząt. Chciałem zobaczyć skorpiona albo chociaż skarabeusza. Niestety, tylko wielbłądy — wspomina zawodnik. Jak wyglądała trasa?

— Dużo piasku, dużo wydm. Jak wbiegałem na największą wydmę z nadzieją, że tu już koniec, okazywało się, że przede mną jeszcze więcej wydm... — mówi Łukasz. Jak zapewnia, w pamięci zapadło mu wiele chwil. — Przede wszystkim świetni ludzie, wspaniała organizacja i miasteczko wybudowane na pustyni tylko dla nas. No - i niebo pełne gwiazd — mówi Łukasz.

Dodaje, że udział w biegu był dla niego przygodą, niczym więcej. Nie jest zawodowym biegaczem, po prostu chciał się sprawdzić. Po pokonaniu trasy Runmageddon Sahara czuł niedosyt i już wracając do Polski zapisał się na kolejny 100- kilometrowy start w Maroko. Co z planami na przyszłość?

— Plany są, ale różnie to bywa. Takie wyprawy nie są tanie. Najbliższy bieg będzie w maju, koło 50 km w polskich górach. We wrześniu podchodzę do bicia rekordu Guinessa w trochę innej odmianie, ale też będzie to dla mnie wyczyn — zaznacza Łukasz.
zl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. m #2488879 | 37.47.*.* 21 kwi 2018 21:52

    Ludzie mają różne odchyły. Jedni siedzą na murku i piją piwo, inni spędzają czas w kościele, a koleś biega po piachu. Ja wolę siedzieć na murku.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5