Zawsze spełnia swoje marzenia

2018-07-22 16:00:00(ost. akt: 2018-07-22 17:35:06)
Zofia Bartnikowska wykonuje szklane  panele

Zofia Bartnikowska wykonuje szklane panele

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Zosia Bartnikowska tak naprawdę żyć zaczęła po pięćdziesiątce. Rozwiodła się i na zawsze uwolniła od swojego męża. Od tej chwili ma czas dla siebie, może realizować swoje marzenia. Kilka z nich już spełniła.
Zosia Bartnikowska mieszka w niewielkiej miejscowości Witramowo. Tam ma swoje miejsce, swój azyl, ogród i pracownię. W Nidzicy natomiast ma piękny sklep jubilerski. I to jest to pierwsze marzenie, które spełniła.

Przedtem pracowała jako pielęgniarka w olsztyńskim szpitalu. Tam wytrzymała tylko kilka lat. — Nie mogłam patrzeć na umierających ludzi, na ich cierpienie. I po tym jak na moich oczach umierała młoda kobieta, której nikt nie mógł już pomóc odeszłam z pracy — mówi.

Kolejne jej marzenie to była praca w szpitalu psychiatrycznym. Zatrudniła się, ale wkrótce zrezygnowała z pracy. Ciągle szukała swojej drogi. Potem niezbyt udane małżeństwo, ale za to udana i kochana córka.

Zawsze ważniejsze były dla niej sprawy innych, dla siebie nie miała czasu. Córka dorosła, a pani Zosia zostawiła męża. I wtedy zaczęło się jej życie na nowo.

Znowu mogła być taka jak w młodości, radosna i szczęśliwa. Żeby to osiągnąć przeszła długą drogę. Były upadki, załamania, ale się udało. —Teraz żyję pełnią życia, korzystam ze wszystkiego. Jestem kobietą spełnioną. Uważam, że kobieta po pięćdziesiątce ma prawo do korzystania ze wszystkiego, co przynosi świat, życie — śmieje się.

Postanowiła, że zajmie się tym, co kocha. A lubi biżuterię, zwłaszcza złotą. Otworzyła więc w Nidzicy piękny sklep jubilerski. Nareszcie robi, to co kocha i na czym się zna. Zawsze lubiła to, co piękne. Dlatego sama dekoruje swój sklep, a ozdoby wykonuje własnoręcznie.

Dekoracje dopasowuje do pory roku, okolicznościowych świąt. Zimą głównym elementem dekoracyjnym były bałwany, srebrzysty śnieg i łyżwy. Latem to głównie kwiaty, ale zawsze stałe miejsce mają anioły. — Bardzo je lubię. Kupuję na pchlich targach zniszczone figurki, odnawiam je i nadaję im swoją własna wizję — mówi pani Zosia. Dodaje, że dekorację można zrobić ze wszystkiego, nawet ze skrzynek po owocach. — Wystarczy je odpowiednio pomalować i w odpowiednim miejscu zawiesić — mówi.

Pani Zosia to taka złota rączka. Naprawi złotą biżuterię, zrobi bombki, kwiaty, wykona przedmioty metodą decoupage, szydełkuje, robi na drutach, zajmuje się renowacją starych mebli.

— Wystarczy np. do szuflad starej komody dodać nowe stylowe gałki, odmalować, zrobić przycierkę lub nałożyć kilka złocistych smug i komoda jak nowa. A jak pięknie wygląda — mówi.


Teraz najbardziej ją kręci postarzanie luster i szklane panele. Wykonanie takiego panelu wymaga wiele czasu. Pani Zosia, żeby coś takiego zrobić, musi przenieść gotowy szablon na szkło. — Sama nie potrafię rysować. Nie umiem także śpiewać — śmieje się. Jak już naniesie rysunek na szkło, zaczyna nakładać konturówkę, a potem wypełniać farbą cały obraz.


— Trwa to około 12 godzin. Sama technika nakładania jest bardzo trudna. Ale jest to też wspaniała zabawa artystyczna. Naklejanie kolejnych taśm, nanoszenie różnych kolorów. Czekanie aż wszystko wyschnie, I kolejne taśmy, kolejne farby. Po całkowitym wyschnięciu obrazu pokrywam go specjalnym lakierem — mówi z pasją pani Zosia.

W tej chwili pracuje nad tryptykiem szklanych paneli. — Chciałabym uwiecznić na nich moją mamę, siebie i córkę. — mówi.

Wszystkie prace artystyczne wykonuje wieczorem. Zamyka się w swojej pracowni, obok na kanapie leży jej wierna sunia. —Twórcza jestem wieczorem. Nikt mi nie przeszkadza. Jak wciągnie mnie praca, to mogę siedzieć nad nią do rana. Nic więcej nie istnieje wokół mnie — dodaje.

Pani Zosia realizuje się artystycznie i jest bardzo z tego zadowolona. Jej marzenie o robieniu tego, co kocha spełniło się. Ale ma jeszcze jedno. Chciałaby założyć perfumerię. — I jestem pewna, że i to się spełni — mówi z przekonaniem.

Pani Zosia, mimo że mieszka w niewielkiej miejscowości, to ubiera się modnie. — Utarło się, że kobieta na wsi nie musi dobrze wyglądać. A to nie jest prawda. Kobieta zawsze powinna o siebie dbać, chodzić do fryzjera, do kosmetyczki, musi zadbać o paznokcie. Lepiej i pewniej się wtedy czuje. Najważniejsze jest to, żeby to ona decydowała jak się ubierze, jak uczesze włosy czy jak się umaluje. Nigdy nie należy się przejmować co ludzie powiedzą. To my musimy się czuć dobrze ze sobą. Reszta się nie liczy — wyjaśnia.

Jakieś rady co do ubioru kobiety po 50-ątce? — Wszystko zależy od figury. Najbezpieczniejsza jest prosta sukienka, która zatuszuje pewne niedoskonałości. Długość maksymalnie do kolana. Nigdy nie należy nakładać spódnic i sukienek do połowy łydki. Okropnie się wtedy wygląda — radzi pani Zosia. Dodaje, że i krótkie spodenki, takie do kolana, pasują 50-latce.

— Sama tak się ubieram, aby było zgodnie z najnowszymi trendami w modzie. Zawsze jednak pamiętam o tym, że zbyt duży dekolt i zbyt krótka sukienka może oszpecić i ośmieszyć — dodaje.
roz

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5