Z czego śmiali się Mazurzy?
2018-07-31 18:00:00(ost. akt: 2018-07-31 14:53:01)
Dzisiaj nie zawsze śmieszą nas dowcipy sprzed dziesięcioleci. Stare „kawały” uznajemy często za nieśmieszne, a niektórych wręcz nie rozumiemy. Mazurski humor to jednak ważna i niedoceniana część spuścizny kulturowej regionu.
Mazurzy byli ludem wiejskim, który ciężko pracował na polach, w lasach, na jeziorach. Ale cóż jest warte życie bez uśmiechu? Żartowano przy pracy, w zaciszu domowym, w karczmie.
Robiono sobie też czasami bardzo złośliwe dowcipy, wyśmiewano się z sąsiadów. O mieszkańcach podwęgorzewskiego Kalu żartowano, że „smażą placki tylko z jednej strony”. O co chodzi? To dowcip geograficzny. Domy w Kalu położone są tylko po jednej stronie drogi, bowiem po drugiej stronie znajduje się jezioro. O mieszkańcach Sobiech mawiano, że „otwierają dzień łomem”. Po prostu nie uchodzi oni za delikatnych i subtelnych.
Mazurski Wąchock
Pokolenie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku z pewnością pamięta jeszcze dowcipy o sołtysie Wąchocka i mieszkańcach tego miasteczka. Mazury już dużo wcześniej miały „swój” Wąchock.
Pokolenie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku z pewnością pamięta jeszcze dowcipy o sołtysie Wąchocka i mieszkańcach tego miasteczka. Mazury już dużo wcześniej miały „swój” Wąchock.
Była to wieś Dąbrowskie, niedaleko Prostek, w powiecie ełckim, choć Erwin Kruk wskazywał na inną miejscowość na południu Mazur. Ja będę się jednak upierał, że „pierwsze” było ełckie Dąbrowskie. Z ich mieszkańców śmiano się, że są tak „zakręceni, skołowani”, bo mieszkają w takiej wsi, że jak się do niej wejdzie, to ciężko z niej wyjść! Dlaczego?
Wystarczy spojrzeć na mapę – domy usytuowane są wzdłuż ulicy biegnącej dokładnie dookoła małego jeziora. Naśmiewano się, że najmądrzejszym we wsi był stary Fryc, bo bywał „we świecie” – dwa razy był w lesie i raz na rybach.
Na saniach po gryce
Kiedyś dąbrowianie utopili współziomka w studni, oskarżając go o to, że zjadł ser, który w niej pływał. Tymczasem okazało się, że to księżyc w pełni odbijał się w lustrze wody. Którejś wiosny zobaczyli, że bocian chodzi po młodym zbożu. Cała wieś się skrzyknęła, żeby przegonić intruza, który wszedł w szkodę.
Kiedyś dąbrowianie utopili współziomka w studni, oskarżając go o to, że zjadł ser, który w niej pływał. Tymczasem okazało się, że to księżyc w pełni odbijał się w lustrze wody. Którejś wiosny zobaczyli, że bocian chodzi po młodym zbożu. Cała wieś się skrzyknęła, żeby przegonić intruza, który wszedł w szkodę.
Wszyscy biegali po polu tam i z powrotem i ptak w końcu odleciał. Całe zboże zostało jednak zadeptane! Innego razu dąbrowianie w środku lata wyciągnęli sanie i zaczęli nimi jeździć po polach, bo ktoś krzyknął, że śnieg spadł. A to gryka na biało zakwitła. Żartownisie dostrzegali też zalety dąbrowian – kiedyś mieszkańcy wsi znaleźli raka, a takiego zwierza jeszcze nigdy w życiu nie widzieli.
Chcieli go zamknąć w remizie, ale okazało się, że mieszka w niej już żebrak. Postanowili więc utopić raka. Jak się można domyślać, nie udało się i potwór znowu chodził po łące. Zamówiono więc wielki łańcuch, którym przykuto raka do pala wbitego w dno jezioro. Sąsiedzi naśmiewali się z tego, ale gdy wybuchła zaraza wśród raków, to ostały się one tylko w dąbrowskim jeziorze. Było jasne, że stało się to dzięki temu, że kiedyś wieśniacy uwięzili tutaj wielkiego raka.
W gazecie napisali
Dowcipy przekazywano sobie z ust do ust. Wymyślano je na miejscu, ale przynosili je także przybysze z innych stron, nowi osadnicy, handlarze, czeladnicy, żebracy. Gdy w drugiej połowie XIX w. na Mazurach upowszechniły się gazety i kalendarze, także na ich łamach znalazło się miejsce na „Żarty”.
Dowcipy przekazywano sobie z ust do ust. Wymyślano je na miejscu, ale przynosili je także przybysze z innych stron, nowi osadnicy, handlarze, czeladnicy, żebracy. Gdy w drugiej połowie XIX w. na Mazurach upowszechniły się gazety i kalendarze, także na ich łamach znalazło się miejsce na „Żarty”.
Ale nie wszyscy redaktorzy i wydawcy uważali, że publikowanie „kawałów” to dobry pomysł. W wielu przypadkach dowcipy, które czytali, a później opowiadali Mazurzy, pochodziły z gazet, które ukazywały się na terenach Królestwa Polskiego czy Galicji. Emilia Sukertowa-Biedrawina w okresie międzywojennym w Działdowie drukowała żarty, które przed dwudziestu-trzydziesty laty drukowane był już m.in. w „Gazecie Ludowej” w Ełku i Szczytnie.
Było kilka tematów, które cieszyły się szczególnym upodobaniem wśród żartownisiów. I nie była to tylko specyfika mazurska, bowiem w różnych regionach Polski i Europy, śmiano się z podobnych tematów. Poniżej przykłady zaczerpnięte z mazurskich gazet i kalendarzy.
Kontakty damsko-męskie
Dwóch wieśniaków, z których jeden siał na polu, rozmawiało z sobą o pogodzie. Jeden rzecze:
- Jeżeli taki deszczyk jeszcze 14 dni potrwa, to wszystko z ziemi powyłazi!
- A niech Bóg broni! – odpowiedział drugi – przecież ja mam dwie nieboszczki żony w ziemi!
*
Przychodzi do dentysty pewna mieszkanka mazurskiego miasteczka.
- Panie doktorze, zaczęły mi wypadać zęby! – mówi kobieta. – Co też może być tego przyczyną?
- Hmm… – zastanawia się dentysta. – Najpewniej za często uderza pani językiem w zęby!.
*
Wiesz, moja żona jest nieznośna, wciąż wspomina nieboszczyka swego męża.
- No, to moja jeszcze gorsza, bo mówi o tym, którego po mnie mieć będzie.
*
Rzeźnik kupił na wsi świnię od gospodyni i zażądał od niej pisemnej zgody męża, którego chwilowo nie było w domu.
Nazajutrz rzeźnik otrzymał kartkę następującej treści: „Sprzedaż mojej żony jest prawomocna, jutro możecie, obywatelu, tę świnię zabrać”.
*
- Patrz, złodziej zakrada się do twego domu, a ty się śmiejesz?
- Śmieję się, bo moja żona będzie myślała, że to ja tak późno wracam do domu i sprawi mu opierunek! (lanie)
*
- Wicuś, chciałbyś pewnie być dyrektorem, jak wuj?... Tylu ludzi go słucha.
- E, jabym wolał być mamą, bo mamy to musi słuchać i tatuś i wuj i ja – i wszyscy.
Pijaństwo
- Czemu tu pani tego pijanego sprowadza? Co to takiego?
- Chcielibyśmy dać na zapowiedzi.
- No, tak… ale w takim stanie?
- Ba! Kiedy na trzeźwo toby on tu nigdy nie przyszedł!
*
- August, dlaczego to zawsze zamykacie oczy, kiedy pijecie wódkę?
- A bom obiecał mojej Amalji, że nigdy nie zajrzę do kielicha – no i słowa dotrzymuję.
*
Kucharka (do swego żołnierza, który sobie dobrze u niej podjadł): August, a chciałbyś teraz jeszcze mały kieliszek wódki?
Żołnierz: Nie, dziękuję ci.
Kucharka: A to cóż takiego! Przecież zawsze lubisz popłóknąć gardło po jedzeniu. Dlaczego więc dziś dziękujesz?
Żołnierz: Bo małego kieliszka to nie lubię, tylko duży.
Kontakty damsko-męskie
Dwóch wieśniaków, z których jeden siał na polu, rozmawiało z sobą o pogodzie. Jeden rzecze:
- Jeżeli taki deszczyk jeszcze 14 dni potrwa, to wszystko z ziemi powyłazi!
- A niech Bóg broni! – odpowiedział drugi – przecież ja mam dwie nieboszczki żony w ziemi!
*
Przychodzi do dentysty pewna mieszkanka mazurskiego miasteczka.
- Panie doktorze, zaczęły mi wypadać zęby! – mówi kobieta. – Co też może być tego przyczyną?
- Hmm… – zastanawia się dentysta. – Najpewniej za często uderza pani językiem w zęby!.
*
Wiesz, moja żona jest nieznośna, wciąż wspomina nieboszczyka swego męża.
- No, to moja jeszcze gorsza, bo mówi o tym, którego po mnie mieć będzie.
*
Rzeźnik kupił na wsi świnię od gospodyni i zażądał od niej pisemnej zgody męża, którego chwilowo nie było w domu.
Nazajutrz rzeźnik otrzymał kartkę następującej treści: „Sprzedaż mojej żony jest prawomocna, jutro możecie, obywatelu, tę świnię zabrać”.
*
- Patrz, złodziej zakrada się do twego domu, a ty się śmiejesz?
- Śmieję się, bo moja żona będzie myślała, że to ja tak późno wracam do domu i sprawi mu opierunek! (lanie)
*
- Wicuś, chciałbyś pewnie być dyrektorem, jak wuj?... Tylu ludzi go słucha.
- E, jabym wolał być mamą, bo mamy to musi słuchać i tatuś i wuj i ja – i wszyscy.
Pijaństwo
- Czemu tu pani tego pijanego sprowadza? Co to takiego?
- Chcielibyśmy dać na zapowiedzi.
- No, tak… ale w takim stanie?
- Ba! Kiedy na trzeźwo toby on tu nigdy nie przyszedł!
*
- August, dlaczego to zawsze zamykacie oczy, kiedy pijecie wódkę?
- A bom obiecał mojej Amalji, że nigdy nie zajrzę do kielicha – no i słowa dotrzymuję.
*
Kucharka (do swego żołnierza, który sobie dobrze u niej podjadł): August, a chciałbyś teraz jeszcze mały kieliszek wódki?
Żołnierz: Nie, dziękuję ci.
Kucharka: A to cóż takiego! Przecież zawsze lubisz popłóknąć gardło po jedzeniu. Dlaczego więc dziś dziękujesz?
Żołnierz: Bo małego kieliszka to nie lubię, tylko duży.
W sądzie
- Sędzia: Jak mogliście rodzonemu bratu wybić trzy zęby?
- Oskarżony: E, jak to człowiek chce, to wszystko potrafi!
*
- Oskarżony, nie wstydzicie się to na wasze stare lata stawać przed sądem za kradzież?
Oskarżony:
- A cóżem ja winien, że mnie dopiero tak późno złapali!
- Sędzia: Jak mogliście rodzonemu bratu wybić trzy zęby?
- Oskarżony: E, jak to człowiek chce, to wszystko potrafi!
*
- Oskarżony, nie wstydzicie się to na wasze stare lata stawać przed sądem za kradzież?
Oskarżony:
- A cóżem ja winien, że mnie dopiero tak późno złapali!
Pomyłki i głupota
Walentowa (odwiedzając znajome, które były właśnie zajęte szyciem): A cóż to robicie moje drogie?
Bartłomiejowa: Ano, my-szyjemy, jak widzicie.
Walentowa (która źle zrozumiała znajomą, jakoby ta mówiła myszy-jemy) w domu: O Boże, Boże, na co to zjechała Bartłomiejowa. Adyć to u niej igłami myszy jedzą.
*
Gość: Wszak ty i twój brat jesteście bliźniakami?
Chłopiec: Niestety!
Gość: Czemu: Niestety?
Chłopiec: Bo ojciec połapać się nie może, który z nas coś zrobił i za każdym razem bije w skórę… obydwóch!
*
W pewnym dworze przyjęto dziewczynę Kasię, którą pouczono, że wszystkim we dworze należy mówić „wielmożny”. Kasia jest pojętna i posłuszna. Na drugi dzień Kasia wpada bo pokoju i woła:
— Wielmożna pani! Wielmożna świnia się oprosiła i ma sześć wielmożnych prosiątek!
Walentowa (odwiedzając znajome, które były właśnie zajęte szyciem): A cóż to robicie moje drogie?
Bartłomiejowa: Ano, my-szyjemy, jak widzicie.
Walentowa (która źle zrozumiała znajomą, jakoby ta mówiła myszy-jemy) w domu: O Boże, Boże, na co to zjechała Bartłomiejowa. Adyć to u niej igłami myszy jedzą.
*
Gość: Wszak ty i twój brat jesteście bliźniakami?
Chłopiec: Niestety!
Gość: Czemu: Niestety?
Chłopiec: Bo ojciec połapać się nie może, który z nas coś zrobił i za każdym razem bije w skórę… obydwóch!
*
W pewnym dworze przyjęto dziewczynę Kasię, którą pouczono, że wszystkim we dworze należy mówić „wielmożny”. Kasia jest pojętna i posłuszna. Na drugi dzień Kasia wpada bo pokoju i woła:
— Wielmożna pani! Wielmożna świnia się oprosiła i ma sześć wielmożnych prosiątek!
Szkoła
Na egzaminie pytał nauczyciel ucznia:
- Mój synu, z czego twój surdut zrobiony?
- Z wełny – była odpowiedź.
- A skąd się bierze wełna? – pyta drugiego.
- Z owiec.
- Jakiemu więc zwierzęciu zawdzięczasz swój surdut? – powiedz następy.
- Memu ojcu – odpowiedział uczeń.
*
W szkółce wiejskiej:
- Jaki jest czas najodpowiedniejszy do zbierania owocu?
- Gdy pies jest uwiązany na łańcuchu.
Na egzaminie pytał nauczyciel ucznia:
- Mój synu, z czego twój surdut zrobiony?
- Z wełny – była odpowiedź.
- A skąd się bierze wełna? – pyta drugiego.
- Z owiec.
- Jakiemu więc zwierzęciu zawdzięczasz swój surdut? – powiedz następy.
- Memu ojcu – odpowiedział uczeń.
*
W szkółce wiejskiej:
- Jaki jest czas najodpowiedniejszy do zbierania owocu?
- Gdy pies jest uwiązany na łańcuchu.
Lekarze i leczenie
Choremu Gotlibowi doktór zapisał pijawki. Nie objaśnił bliżej, jak ich użyć, bo myślał, że chory i żona jego dobrze o tem wiedzą. Tymczasem nie wiedzieli.
Dwie pijawki połknął chory na surowo, ale że mu strasznie zbrzydło, resztę mu babsko upiekło.
Choremu Gotlibowi doktór zapisał pijawki. Nie objaśnił bliżej, jak ich użyć, bo myślał, że chory i żona jego dobrze o tem wiedzą. Tymczasem nie wiedzieli.
Dwie pijawki połknął chory na surowo, ale że mu strasznie zbrzydło, resztę mu babsko upiekło.
Monika Kacprzak
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez