Pozdrowienia z Mazur!

2018-08-18 16:00:00(ost. akt: 2018-08-17 12:52:01)
W dzisiejszych czasach papierowe pocztówki stają się coraz bardziej reliktami czasów minionych. Niewątpliwie wysyła się ich dużo mniej, ale nadal mają swoich zwolenników, miłośników i kolekcjonerów (filokartystów).
Kartki pocztowe u swoich „narodzin” nie miały łatwo. Potraktowane zostały jako fanaberia pruskiego wyższego radcy pocztowego Heinricha Stephana, który podczas konferencji pocztowej w Karlsruhe w 1865 roku zaproponował wprowadzenie kartki z jawną korespondencją.

Ale jak to tak można? – oburzali się koledzy pocztowcy. To co zszokowało w Niemczech, zostało podjęte w Austro-Węgrzech. W 1869 roku dr Emanuel Herrmann przeforsował w Wiedniu wprowadzenie do obiegu pocztowego „Karty korespondencyjnej”.

Z jednej strony były miejsca na dane pocztowe – nadawcę i adresata oraz znaczek opłaty. Druga strona była zarezerwowana na korespondencję. W latach osiemdziesiątych XIX wieku coraz częściej na stronie z korespondencją zaczęto zamieszczać ozdobne grafiki, „ramki”, „kwiatki”, „ptaszki”, scenki rodzajowe etc. W tym gronie znalazły się też szybko „widoczki” z realnych miejsc, godnych odwiedzenia – tak narodziła się widokówka.

Austro-węgierski wynalazek „Correspondenz – Karte” bardzo szybko przyjął się na całym świecie. Z czasem „obrazek” zajmował coraz więcej miejsca, tak, że na korespondencję pozostawał tylko wąski pasek poniżej lub z boku widoczka. Taki układ utrzymał się do 1904 roku, kiedy to korespondencja i dane pocztowe zostały stłoczone na jednej stronie, odwrocie niepodzielnie zajęła ikonografia.

Gruss aus…
Pierwsze pocztówki nie należały do najtańszych, bowiem wykonywano je przede wszystkim technikami stalorytu i litografii. Później, wraz ze zwiększaniem się zapotrzebowania na tego typu wydawnictwa, doskonalono przede wszystkim litografię, a powszechność pocztówek stała się owocem światłodruku.

Okres międzywojenny przyniósł popularność pocztówkom fotograficznym. WIdokówka stała się elementem kultury masowej, który z elitarnego gadżetu, wysyłanego przez przedstawicieli handlowych czy osoby wysokiego stanu, stał się powszechną pamiątką z podróży czy wakacji. Karta pocztowa podlegała także modom.

Ostatnie lata XIX wieku to np. tzw. pocztówki księżycowe – w rzeczywistości wykonywane „za dnia”, tylko z tajemniczą poświatą. Na innych wydawnictwach umieszczano kobietę – motyla z napisem „Leciałem nad…” i tu wstawiano nazwę miasta, umieszczając poniżej jeden lub kilka widoków. Powszechnym zwrotem pocztówkowym było jednak „Gruss aus…”, czyli „Pozdrowienia z…”.

Wojsko lubi pocztówki

Pocztówki „poszły w lud” przede wszystkim za sprawą żołnierzy. Informowali oni rodziny o swoim „położeniu” w garnizonach, załączając także opinie o Mazurach. Rekrut 146. pułku piechoty pisał 14 marca 1914 roku do rodziny w Holsztynie na pocztówce z dworcem w Orzyszu: „Od przedwczoraj jesteśmy na poligonie i ułożyli nas po pięćdziesięciu w jednym baraku.

Okolica jest bardzo ponura i teraz jest bardzo zimno, bo jesteśmy już prawie w Rosji”. Orzysz był drugim co do wielkości poligonem w ówczesnych Niemczech i zaczęto tutaj wydawać humorystyczne pocztówki, przeznaczone dla wojaków. Informowały one, że stąd już tylko jeden kilometr do Syberii, a jednocześnie, że poligon to istna pustynia zalana słońcem, że okolica to kraina, w której wilki trzymają straż, a lisy mówią „dobranoc”.

Dostawało się także Mazurom, którym „zarzucano” prostotę, brak kultury i zbytnią skłonność do mocnych trunków. Analogiczne opinie, na podobnych pocztówkach drukowano również dla poligonu w Neuhammer, czyli dzisiejszym Świętoszowie, z tym, iż stamtąd na Syberię było półtora kilometra.

„Wojna na Wschodzie”
Gdy wybuchła I wojna światowa, Mazury stały się areną krwawych walk, a także miejscem, gdzie stacjonowały dziesiątki tysięcy żołnierzy armii niemieckiej, w szeregach których znaleźli się także Polacy czy Duńczycy. I znowu kolejne pocztówki z Mazur „poszły w świat”.

Często pełna troski i utrapień wojskowa korespondencja kontrastowała z malowniczymi „landszaftami” Mazur, wyprodukowanymi jeszcze przed „Wielką Wojną” z myślą o turystach. Zaraz po wyparciu armii carskiej wydrukowano całą serię pocztówek pod wspólnym tytułem „Wojna na Wschodzie”, na których przedstawiano przede wszystkim zniszczenia wojenne i… groby.

Wydawnictwa te miały także wydźwięk propagandowy, skłaniający całe społeczeństwo Niemiec do włączenia się przede wszystkim swoimi pieniędzmi w prowadzenie wojny. Sami żołnierze zamawiali nieraz lokalnych fotografów, którzy wykonywali fotografie pojedynczych żołnierzy czy oddziałów, które także wysyłano jako pocztówki. Całą korespondencja wojenna była zwolniona z opłat pocztowych i zwano ją pocztą polową (Feld-Post).

Okolicznościowe stemple
Renesans pocztówek nastąpił na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku wraz z upowszechnieniem wschodniopruskiej turystyki. Niektóre miasta zaczęły stosować okolicznościowe stemple. Gołdap (Goldap) promowało się wykorzystując uroki Puszczy Rominckiej. Węgorzewo (Angerburg) przedstawiało się jako „Początek mazurskiego szlaku żeglownego”, a później „Brama Mazur”.

Stemplami podkreślano znaczenie tutejszego zakładu dobroczynnego Bethesda (1932–1933), świętowano także kolejne edycje bojerowego „Niemieckiego Tygodnia Lodowego” (od 1938 r.) oraz zjazd NSDAP. Kilka wersji stempli stosowano w Olsztynku (Hohenstein), propagując tamtejszy pomnik bitwy tannenberskiej, przekształcony później w mauzoleum Hindenburga.

Kochana Pani!
Niedocenianą wartością mazurskich pocztówek jest korespondencja. Wiąże się to przede wszystkim z trudnością jej odczytania. Kartki pocztowe zapisywane były niemal zawsze w języku niemieckim, choć nie brakuje także zapisów po rosyjski, hebrajsku lub w stenograficznym systemie znaków Stolze-Schreya! Dodatkowym utrudnieniem – poza czasami niestarannym pismem nadawcy – są style czcionek, starszej fraktury i młodszego Sütterlina.

2 maja 1935 roku niemiecki żołnierz z Eisenach na pocztówce z klubem wioślarskim w podorzyskiej Ameryce, informował rodziców: „Śniegu jest tak dużo, że można jeździć saniami. Na dziedzińcu koszar ulepiono kilka porządnych bałwanów”. W maju! Bardzo rzadko spotyka się korespondencję w języku polskim. Na pocztówce z restauracją „Jägerhöhe” („Wzgórze Strzelców”), wysłanej z ówczesnego Węgorzewa 26 maja 1930 roku pani Irena napisała: „Kochana Pani! Ze znajomymi autem zrobiliśmy śliczną wycieczkę przez Mazury. Przy tej okazyi chcę Kochanej Pani przesłać moc ukłonów i buziaków”. Adresatka w Poznaniu otrzymała kartkę dwa dni późnej.

Nadal warto, chociaż czasem, wysłać „Pozdrowienia z Mazur”. Do tematu pocztówek powrócę w kolejnym odcinku „Rozmów o Mazurach”. (FB: Mazury Według Jerzego/Jerzy Łapo)



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mazur #2558379 | 79.124.*.* 19 sie 2018 10:06

    bardzo ciekawy artykuł na temat historii kart pocztowych na Mazurach ,więcej tak ciekawych artykułów w tej gazecie a na pewno zwiększy się zainteresowanie czytaniem tej gazety - autor tego artykułu ma duży PLUS ode mnie

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5