Żołnierz, bokser, artysta

2018-08-24 19:00:00(ost. akt: 2018-08-24 13:34:12)
Cztery lata temu namalował portret papieża na murze w nidzickim Parku Gregoroviusa. W tym roku ozdobił ścianę przy stacji gazowej na ul. Działdowskiej podobizną Tadeusza Pietrzykowskiego. Paweł Worobiej. Żołnierz, bokser, artysta.
Paweł Worobiej urodził się w Nidzicy. Od 11 lat jest żołnierzem. — Najpierw służyłem w Giżycku, ale w pewnym momencie pomyślałem, że fajnie byłoby tak iść do "komandosów" i sobie poskakać. Wyjechałem do Krakowa i od tamtej pory, jako żołnierz zawodowy, służę w 6 Brygadzie Powietrzno-Desantowej — mówi. Maluje odkąd pamięta. Jest samoukiem.

— Nie chodziłem do żadnej szkoły o profilu artystycznym. Tworzę od dziecka, a murale robię od sześciu lat. Poznałem artystów z Krakowa, m.in. Urwisa czy Morsa i od niech sporo się nauczyłem. Kolega wypożyczał mi garaż, czasami mijał tydzień, zanim pracę udało mi się skończyć, ale byłem zadowolony — mówi Paweł.

Jest człowiekiem z pasją, wiernym wyznawanym wartościom. Otworzył własną działalność Manwith Passion. Po godzinach maluje obrazy przedstawiające wizerunki bokserów i sprzedaje je.

— Zamówienia również się trafiają, ale jestem w wojsku i trudno mi wygenerować wolny czas na malowanie. Tak naprawdę robię to głównie na urlopie, a kiedy jestem w Krakowie, jadę na weekend do znajomych i wtedy tworzę. Mam teraz trzy małe zlecenia, ale na ogół staram się ich nie brać, bo po prostu czas mi na to nie pozwala — zaznacza.

I tak, będąc na urlopie, przyjechał do rodzinnego miasta, by namalować portret Tadeusza Pietrzykowskiego. — Ściana czekała na mnie praktycznie pół roku. Z chłopakami ze stacji wychowaliśmy się na jednym osiedlu. Pewnego dnia zapytali czy nie chciałbym czegoś namalować na ścianie, bo stoi pusta i jakiś grafficiarz już o nią pytał. Powiedziałem: trzymajcie dla mnie, nikomu nie dawajcie, ja ją wezmę. I tak się stało — dodaje.

Mural przedstawia Tadeusz Pietrzykowskiego ps. ,,Teddy" – polskiego pięściarza, trenera, nauczyciela wychowania fizycznego, żołnierza WP, jednego z pierwszych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

Przy podobiźnie znajduje się informacja biograficzna - ,,Ur. 08.04.1917 r w Warszawie. Wicemistrz Polski w boksie. 1939 r. walczył w obronie Warszawy. Trafia do Auschwitz, gdzie nadali mu numer obozowy 77. Tam bierze udział w walkach bokserskich. Toczy od 40 do 60 walk. Jest członkiem ruchu oporu i współdziała z Pileckim. Ratuje życie wielu współwięźniom. Zm. 18.04.1991 r. w Bielsku Białej". Szaro- niebieskie barwy na białym tle. Nawiązanie do Auschwitz.

— Mur był bardzo obdrapany, z bliska widać wiele rys. Lepiej maluje mi się na czarnym tle, ale z tyłu jest gaz i było ryzyko, że ściana za bardzo by się nagrzewała. Myślałem też o czerwonym tle, żeby ściana wyróżniała się z daleka — mówi Paweł. Lokalizacja pracy jest o tyle dobra, że w pobliżu są tory kolejowe. Wizerunek Pietrzykowskiego będzie zatem widoczny z okien pociągu. Autor zaznacza, że w drodze do Krakowa wiele murali zwraca uwagę. Chociażby słynny 750-metrowy historyczny mural w Legionowie.

Dlaczego właśnie Tadeusz Pietrzykowski? — Boksem interesuję się już od kilkunastu lat, sam trenowałem, dlatego najczęściej wybieram pięściarzy. Początkowo miałem w głowie inną wizję. Lubię kolory, myślałem o namalowaniu skoczków spadochronowych, ale koledzy chcieli coś patriotycznego. I dobrze się złożyło. Teraz jest jego czas. Powstają film i książka o Pietrzykowskim. Wszyscy malują Pileckiego, Inkę, Łupaszkę, a jego jeszcze nikt nie namalował — mówi Paweł.

Artysta miał okazję poznać niedawno rodzinę Tadeusza Pietrzykowskiego. Zdjęcie nidzickiego muralu wysłali reżyserowi, który pracuje nad filmem biograficznym. — Tak naprawdę bałem się czy rodzinie portret się spodoba. Rodzina zna go jednak najlepiej, więc poprzeczka była podniesiona wysoko. Co ciekawe, Pietrzykowski sam tworzył. Kiedy jego córka pokazała mi prace, nie mogłem uwierzyć, że w wieku 17 lat można tak malować. Pomagał nawet studentom architektury — opowiada.

Mural szybko zyskał aprobatę mieszkańców Nidzicy i okolic. Niedawno nawet do naszego miasta przyjechali goście z Pruszkowa, żeby zrobić sobie pod nim zdjęcie. — Kiedy malowałem papieża w parku nie byłem do końca zadowolony. Dałem sobie wtedy jeden dzień, chociaż mogłem malowanie bardziej rozłożyć w czasie. Uczę się jednak na błędach. Teraz przyjechałem na urlop i praca powstawała kilka dni — mówi.

Zaczynał o 5 rano i robił przerwę, kiedy upał zaczynał przeszkadzać. Wracał wieczorem. — Wiatr także nie pomagał, bo robiąc poprawki, spray osiadał kilka centymetrów dalej niż powinien. Do tego ciemne okulary, bo na białym tle maluje się trudniej niż na czarnym. Zużyłem jakieś 5-6 puszek farby, czyli mniej niż myślałem — dodaje.

Paweł przy malowaniu wypoczywa. Podczas powstawania pracy często podchodzili do niego nidziczanie i pytali o Pietrzykowskiego. Odwiedzali go znajomi, a czasami zbierały się większe grupki osób. Jedno trzeba przyznać - praca wzbudziła zainteresowanie. Niestety, nie wszyscy potrafili uszanować wizerunek papieża w Parku Gregoroviusa. Mamy jednak nadzieję, że tym razem będzie inaczej.


zl


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kruk #2562867 | 37.47.*.* 24 sie 2018 20:43

    Super sprawa Gratulacje

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5