Przesyłka pozostawiona w ziemi

2018-09-09 20:00:00(ost. akt: 2018-09-09 19:24:39)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

— Jak usłyszałem, że znalazł się nieśmiertelnik mojego taty, to miałem łzy w oczach. Pomyślałem, że to cud — mówi Kazimierz Trybulski. Wzruszone były także jego dwie siostry Leokadia i Helena.
Dzisiaj (9 września) dzieci Lucjana Trybulskiego otrzymały wielką pamiątkę po ojcu - nieśmiertelnik. Jak zapewnia syn Kazimierz, ta pamiątka znajdzie się na honorowym miejscu w jego domu.


Lucjan Trybulski w Nowym Dworze Mazowieckim został wzięty do niemieckiej niewoli i trafił do stalagu I A w Stablacku (dziś powiat bartoszycki i okręg kaliningradzki).

Jeńcy kierowani spod Modlina na północ ku granicy z Prusami Wschodnimi przemaszerowali przez Miecznikowo-Gołębie, gdzie Lucjan najprawdopodobniej zgubił swój nieśmiertelnik.

I ten właśnie nieśmiertelnik znalazł Darek Banaś. — Znalazłem go blisko mojego miejsca zamieszkania, na polu tuż koło strażnicy, kilkadziesiąt metrów od dawnej granicy z Prusami Wschodnimi — mówi pan Darek.

Postawił sobie za punkt honoru, że odnajdzie rodzinę żołnierza, który pozostawił swój ślad w ziemi i przekaże jej tę cenną pamiątkę.

Nawiązał kontakt z Dorotą Bartoszewicz, moderatorką strony Ocalić Od Zapomnienia! i poprosił ją o pomoc.

— Udało mi się odnaleźć rodzinę Lucjana Trybulskiego. I kiedy zadzwoniłam do jego syna Kazimierza, wyczułam, że był bardzo wzruszony — mówi pani Dorota.

— Łzy mi poleciały, nie wierzyłem, że to prawda. To jak cud, jak wiadomość z zaświatów. Tata od 26 lat już nie żyje. Miałby teraz 106 lat — mówi wzruszony pan Kazimierz.

O swoim niedowierzaniu i wielkim wzruszeniu mówią również córki Lucjana Trybulskiego: Leokadia Uszler i Helena Rydełłek.

— To było niewiarygodne i wzruszające. Po tylu latach ... taka wiadomość. Teraz chcielibyśmy wszystko wiedzieć o naszym tacie. Żałujemy, że gdy opowiadał o wojnie, nie bardzo go słuchałyśmy. Byłyśmy młode — mówią Leokadia i Helena.

Dzieci zastanawiały się co zrobić, żeby ta cenna pamiątka trafiła do ich rodziny.

Ich radość była ogromna, gdy okazało się, że to właśnie Darek Banaś ich szuka, żeby nieśmiertelnik oddać rodzinie.

Zanim w nidzickim zamku Darek Banaś przekazał ten żołnierski dowód osobisty dzieciom Lucjana, wszyscy byli na polu, gdzie nieśmiertelnik leżał tyle lat.

— Nie wiemy dlaczego tam był, czy został wyrzucony przez tatę, czy zgubiony. Szliśmy tą drogą, którą, tyle lat temu, szedł nasz tata. Zastanawiliśmy się, którędy dokładnie szedł, co jadł, gdzie się zatrzymywał, co wtedy myślał. Tego już się nigdy nie dowiemy — mówi pani Helena.

Z wielką czcią pan Kazimierz przejął nieśmiertelnik swojego taty. Razem z siostrami dokładnie go obejrzeli. Potem schował go w przywiezionym ze sobą eleganckim pudełku. — Na razie położę go na biurku. Zrobię specjalną gablotę i będę go pokazywał wszystkim — mówi pan Kazimierz.

To spotkanie było także okazją do krótkich wspomnień o Lucjanie Trybulskim. — Nasz tata bardzo ładnie rysował. Rysował wszystko, co chciał zrobić. Najpierw dana rzecz musiała być narysowana, a dopiero potem tata zabierał się do roboty — wspominają jego dzieci.

Pan Kazimierz chciał robić meble, ale nie miał maszyn stolarskich. — Wtedy tata powiedział: postaw warsztat, a maszyny ja ci zrobię. I zrobił — mówi.

Pani Helena dodaje, że tata zrobił karuzelę, huśtawkę, mebelki dla lalek. — Kiedyś nie było prądu we wsi. Tata zrobił wiatrak i my prąd mieliśmy — mówią z dumą.

Kazimierz Tybulski oraz jego siostry Leokadia i Helena mieszkają w Grudziądzu.
roz


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5