Tak oto zostałem królem gór

2018-12-17 16:00:00(ost. akt: 2018-12-17 13:30:25)

Autor zdjęcia: Andrzej Marcjanik

Zbiegi niesamowicie śliskie - błoto strzela spod stóp we wszystkie strony.
W ciągu dwóch lat zawody Garmin Ultra Race wyrobiły sobie doskonałą markę wśród zawodników i na stałe wpisały się w kalendarz biegów ultra w Polsce. W tym roku oprócz wrześniowej rywalizacji w Górach Stołowych odbyła się pierwsza, mikołajkowa edycja zlokalizowana w Gdańsku.

Trasa wiodła terenami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego ( 85km i 52km ) oraz Lasami Oliwskimi dla dystansów 27km i 11km - stanowiących południową część TPK, gdzie zadrzewienie przekracza 95%, a cechą charakterystyczną są doliny o nachyleniu zboczy do 40%! Podobnie jak podczas edycji radkowskiej mogli wziąć w niej udział najmłodsi, rywalizujący na dystansach 200, 500 i 1000m.

Mając na uwadze powyższe nie mogłem inaczej wymyślić sobie zakończenia sezonu. Wyjazd w ciemnościach sobotniej nocy przywitał nas deszczem. Zapowiadało to dobrą zabawę. Tereny TPK, choć leżą w odległości dosłownie kilku kilometrów od Zatoki Gdańskiej, ukształtowaniem terenu przypominają krajobraz górski.

Głębokie doliny z potokami, jeziora śródleśne, torfowiska - w połączeniu z deszczem oznaczały błoto. Dużo błota. Na miejscu zameldowaliśmy się lekko po 8 odbierając pospiesznie pakiety wyposażone oczywiście obowiązkowo w czapki mikołaja.

W biegach dziecięcych obsada była pełna w postaci dających z siebie wszystko Mateusza, Majki oraz Marysi Wasilewskich. Potem szybka rozgrzewka i start. Z uwagi na koniec sezonu i niepewną formę wybrałem dystans 27km. Ani to za mało ani za dużo.

Tak akurat by sponiewierać się w granicach przytomności. Na starcie spotkanie ze znajomymi. W zasadzie na każdym z dystansów startował ktoś znajomy. Te krajobrazy naprawdę przyciągają. Po starcie spokojnie i równo - trasa pełna błota. W torfowiskach but wkleja się w podłoże.

Zbiegi niesamowicie śliskie - błoto strzela spod stóp we wszystkie strony. Bawię się cudownie. Na 5km lewa noga odskakuje na jednym ze zbiegów. Boli bardzo - postanawiam to rozbiegać. Mijam obsługę medyczną i przez myśl przechodzi mi pierwszy DNF (did not finish).

Tuż przed 1 punktem żywieniowym (10km ) robię szybki rachunek stanu posiadania. Boli - nie przejdzie raczej - jestem się w stanie przemieszczać. O zejściu z trasy nie ma więc mowy - wystarczy przestać zwracać na to uwagę.

Kolejne kilometry upływają na podziwianiu widoków i fantastycznej rzeźby terenu. Nie mogę uwierzyć że jestem rzut beretem od morza. Z uwagi na lewą kostkę mam czas na spokojne postoje na punktach, na spokojne postoje na nawodnienie, na kontemplację otoczenia.

Na metę wpadam po 2h 41min i 08s. Daje to ostatecznie msc. 66 OPEN i 32 w M30. Gdy jem zupę na metę wpadają zwycięzcy dystansu 85km. Fantastyczny koniec fantastycznego sportowo dla mnie sezonu. Tak oto zostałem królem gór.

Maciej Wasilewski



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: NidzicaBiega

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. fotelowiec #2645826 | 88.199.*.* 18 gru 2018 05:54

    Podziwiam i zazdroszczę pasji sportowej. Wspaniały przykład dla dzieci, które wychowują się w sportowej atmosferze.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5