Życiorysy Niepodległej – Nadkomisarz SG Bronisław Borowiec

2019-06-24 19:00:00(ost. akt: 2019-06-24 13:31:01)

Autor zdjęcia: Michał Piotr Moszczyński

Zeszłoroczne uroczystości, posadzenia Dębu Pamięci i odsłonięcia pamiątkowej tablicy poświęconej postaci przedwojennego kierownika Komisariatu SG w „Szczepkowie-Borowym” Bronisława Borowca, miały ten zaszczyt, że gościły przybyłych na uroczystość, jego potomków – syna Ryszarda i wnuka Pawła.
Bronisław Borowiec, przyszedł na świat 22 kwietnia 1899 r. w Starym Samborze. Jego rodzicami byli Antoni, urzędnik sądowy i Maria z Majewskich. Szkoły, w tym gimnazjum kończył na miejscu.

Wykształcenie dało mu znajomość języka niemieckiego, która w przyszłości przydała mu się w dorosłym życiu.

W czasie odzyskiwania niepodległości w listopadzie 1918 r., znajduje się ochotniczo w szeregach „Orląt Lwowskich”, walczących z Ukraińcami, w obronie polskiego Lwowa. Nie jest to koniec jego służby dla Ojczyzny. Wkrótce nadciąga bolszewicka Pożoga ze Wschodu. Staje więc, po raz kolejny w szeregach walczących. Bierze udział m.in. w walkach pod Warszawą, wg. przekazów rodzinnych za te walki zostaje odznaczony „Virtutti Militari”.

Po wojnie polsko-bolszewickiej pozostaje w wojsku. Następnie karierę kontynuuje w Korpusie Ochrony Pogranicza. Nie udało mi się odnaleźć go w wykazach Straży Granicznej przed 1927 r.,. Więc zapewne gdzieś po tym roku, wstępuje do tej formacji. Dzięki znajomości niemieckiego, zostaje skierowany nad zachodnią granicę.

Pierwszym rejonem jest zapewne Śląsk, gdzie poznaje Helenę Wandę z domu Kaleta. Urodzoną 30. Maja 1907 roku w Stronce koło Bielska Białej. Tymczasem został skierowany na podkomisariat „Międzychód”, któremu podlegało 8 posterunków, strzegących granicy państwowej o długości 31.5 km. Odcinek oznaczony był od kamienia granicznego F 185 do kamienia granicznego F 371.

Zawierają związek małżeński 23. Sierpnia 1930 r. Z tego związku rodzi im się 04. Lipca 1931 r. córka – Mirosława. Kolejne dziecko, syn - Ryszard, urodzi się 31. Stycznia 1935 r.. A więc już podczas ich zamieszkiwania w Szczepkowie-Borowym.

W wykazie oficerów Straży Granicznej, na dzień 20.01.1934, figuruje jako pełniący służbę w komisariacie SG w Działdowie. Wkrótce, z dniem 01.05.1934 r. dostał awans z aspiranta na podkomisarza, i od 19.05.1934 r. pełnił służbę jako drugi oficer na tym komisariacie. 20. Maja został przeniesiony do komisariatu SG „Szczepkowo-Borowe”. Początkowo jako pełniący obowiązki kierownika, którego pełne funkcje powierzono mu z dniem 20.06.1934 r.

Z pobytu w Szczepkowie-Borowym, zachowało się zdjęcia, jego dzieci, siedzących na motorze „Ariel”. Wykonane zostało 6 września 1936 r. Motor ma tablice rejestracyjne obowiązujące wg. wzoru z 1928 r. Są one białe (wojskowe miały czarne tło białe znaki) o numeracji z zakresu 50001–60000 . Ta pula numerów przeznaczona była dla oznaczenia pojazdów z województwa pomorskiego, do którego Działdowo należało wówczas administracyjnie. Najprawdopodobniej był jego własnością prywatną.

Ale, nie samą służbą czy pracą toczy się życie. W odwiedziny do Szczepkowa-Bor. zapraszano rodzinę. Oczywiście wśród gości była i teściowa jak i szwagierka z narzeczonym. I widzimy na zachowanych zdjęciach będących w osiadaniu syna Ryszarda, całą grupę, przy bryczce obok nieistniejącego już dziś budynku komisariatu SG w Szczepkowie.

Urlopy spędzano w rodzinnych stronach, w Samborze, gdzie także nie obeszło się bez przejazdów bryczką. Na urządzane wieczorki, spraszano kadry z sąsiednich czy podległych placówek. Na jednym ze zdjęć, jest m.in. M. Jabłonowski, z posterunku w Miecznikowo-Gołębiach. A prywatnie jeden z dwu szwagrów, oficerów Straży Granicznej, Haliny Nowowiejskiej zmarłej w zeszłym 2018 roku. Długoletniej bywalczyni janowieckich seminariów.

Na przełomie kwietnia i maja 1938 r. dały się już odczuć zmiany w SG, polegające na jej militaryzacji. Potwierdzone w późniejszych terminach kolejnymi rozkazami. Zmieniono nazwy zarówno władz jak jednostek SG, przypasowując je do struktur wojskowych. M.in. zmieniono stopnie i tak komisarz stawał się kapitanem, nadkomisarz – majorem, inspektor – podpułkownikiem., a nadinspektor pułkownikiem. Reformy nie zdołano w pełni wprowadzić do wybuchu wojny.

Rozkazem 18 z 25 IV 1938 r. w stopniu podkomisarza Bronisław Borowiec został skierowany do komisariatu Straży Granicznej „Gniew”. Opublikowanie rozkazu nie oznaczało oczywiście przejścia z dnia, na dzień. Swoje kierownicze stanowisko w Szczepkowie-Borowym, pełni do 08.09.1938 r. I gdzieś po tym terminie, a przed 01.01.1939 r. obejmuje komisariat „Gniew”. Jego obowiązki w tym czasie, w Szczepkowie-Borowym, jako p.o. przejął pchor. Paweł Czerkies. Poległy we wrześniu 1939 r. w walkach w Warszawie.

Odznaczony był odznaką w formie równoramiennego krzyża, nadawanej uczestnikom walk 1918-1920, na zachowanym zdjęciu można rozpoznać cyfry np. 37 lub 57. Zapewne są to numery pułku, w którym wówczas służył. Drugi z medali nadawany był w formacjach policyjnych „II RP Medal Polska Swemu Obrońcy Policja Państwowa” za walki 1918-1921. Na początku lat 30-tych był już odznaczony „Medalem 10-Lecia Niepodległości” , przyznawanym pracownikom zarówno cywilnym jak i wojskowym, za nieskazitelną służbę.

W wydanym 1938 r. „Na straży granic Rzeczypospolitej, Wydawnictwo pamiątkowe z okazji X-lecia Straży Granicznej 1928 – 1938” Warszawa 1938 r. B. Borowiec jest wymieniony wśród funkcjonariuszy odznaczonych Krzyżem Niepodległości. Jego koszt odebrania wymagał uiszczenia opłaty w wysokości 18 zł (wg. cennika w 1930r). W tymże roku, w „Monitor Polski” z 15-09-1938, nr.211 jest wzmianka o nadaniu mu, Srebrnego Krzyża Zasługi. Wymieniony został wraz ze stopniem - podkomisarz .

Tymczasem nad granice nadciągnęło widmo zbliżającej się wojny. W końcu lipca, prasa doniosła o wstrzymaniu, przez polskie władze, wyjazdu na roboty do Niemiec. Miano w ten sposób, zatrzymać w Polsce nawet 50 tyś. przeszkolonych już rezerwistów. Obawiano się ich utraty. Nie jest więc tak, jak podawał R. Juszkiewicz „(…)w roku 1939, aczkolwiek sytuacja ekonomiczna w kraju i na pograniczu nie poprawiła się, na saksy do Prus Wschodnich poszli tylko nieliczni. Bano się Niemców, nie wierzono im.” A chętni musieli być, gdyż inaczej nie powstawały by nielegalne grupy zajmujące się werbunkiem. Jedną z takich grup osądzono przed Sądem Okręgowym w Mławie. Skazano wówczas 8 osób (głównie z mniejszości niemieckiej), za organizowanie wyjazdów do pracy w Niemczech.

Także w rejonie graniczącym z Wolnym Miastem Gdańsk i Prusami Wsch., nie było spokojnie. Nocą 16. Sierpnia na północ od Tczewa zastrzelono polskiego żołnierza Michała Rożankowskiego. Tydzień później,25. Sierpnia, także nocą, w Kamiennym Potoku pomiędzy Sopotem i Gdynią, zastrzelono z kolei niemieckiego strażnika granicznego i członka SA - Johann Rusch. Pochowany został z wielką propagandową pompą na cmentarzu w Bohnsack (dziś część Gdańska Sobieszewo). Równie wielki i uroczysty pogrzeb zorganizowano 28.08.1939 r. zabitemu kolejnemu niemieckiemu strażnikowi Wessel’owi.

Była ekipa radiowa i fotoreporterzy firmy Sonnke. Tym bardziej więc dziwi, prowadzona w tych samych dniach, polityka polskiego MSZ-tu czy władz , które zakazały równie uroczystych pogrzebów zabitych strażników pod Bonisławiem, pod Mławą. Miano „nie drażnić Niemców” – jakby władze niemieckie to cokolwiek obchodziło.

29 sierpnia, pracujący w PKP, jako zawiadowca na stacji w Oliwie Alfons Tryba, wraz z mieszkańcem Sopotu – Pawłem Borkiem, zaopatrzeni w nożyce do cięcia drutu ruszają w teren. Najpierw przecinają sieć doprowadzającą napięcie do zasiek na granicy. Kolejnym miejscem jest przecięcie kabla telefonicznego łączącego posterunki graniczne z dowództwem w Gdańsku. To także im się udaje, ale zostali zauważeni przez patrol strażników.

Mimo podjętego za nimi pościgu, zdołali uciec za granicę czyli do sąsiedniej Polski. Nie na długo. A. Tryba został rozpoznany na stacji w Tczewie 14 października 1939 r, i rozstrzelany w nieznanym miejscu. Służba, którą wypadło pełnić w tym rejonie B. Borowcowi, w takim terenie, z takim poziomem wzajemnej agresji nie należała więc ani do łatwych ani tym bardziej przyjemnych.

A wojna z każdym dniem byłą coraz bliżej. Jej kolejnym zwiastunem było ściąganie nowych jednostek. W sierpniu 1939, ze Szczecina dociera początkowo we wschodniopruski rejon Kadyn (Cadinen) Batalion Pionierów ze Szczecina. Co istotnie w lesie pod Rehof składuje on, elementy mostu pontonowego (typ Herbert-Brückengerät). Z dniem 25.08.39 I i II Kompania przydzielone zostały, do oddziału Grenzwacht-Abschnitt 1 dowodzonego przez Oberstleutnant Freiher von Ziegesar. I w tym składzie już o g. 0:45 , 1.09.39 były na swoich stanowiskach bojowych.

Ich zadaniem było zdobycie pięciu wsi leżących na wschodnim brzegu Wisły. O godzinie 4:45 wśród porannych mgieł, ruszają do ataku. Polskie oddziały SG otwierają ogień, który być może przez mgły jest niecelny i atakujący Pionierzy nie ponoszą podczas natarcia żadnych strat i jak można sądzić podobnie uniknęła ich strona polska. Której oddziały pośpiesznie udały się nad Wisłę, skąd promem i barkami szybko opuszczają teren starć. O 5:30 uznano już akcję za zakończoną. Rankiem następnego dnia, rozpoczęto budowę mostu pontonowego. Prace przebiegały szybko i bez zakłóceń. Jest on uwieczniony, z sylwetką gniewskiego zamku w tle, na licznych zdjęciach z tamtego okresu.

Można więc przyjąć, że w tym też dniu, oddziały SG rozpoczęły wtedy swoje wycofywanie. Zgodnie z otrzymanym rozkazem, oddziały SG znajdujące się w tzw. Korytarzu, miały wycofać się do ośrodka szkolenia SG, mieszczącego się w Rawie Ruskiej. Czasami odwrót odbywał się z walkami. I tak kompania SG, która broniła granicy i miasta, wycofała się z Chojnic, walczyła w okrążeniu w Borach Tucholskich. Wydostał się niego dowódca kpt. Cz. Jarecki wraz z nielicznymi strażnikami. Podczas dalszej tułaczki dostali się do niewoli w ok. Góry Kalwarii.
Co w przyszłości okazało się dla nich szczęśliwym zakończeniem.

Gorszy los, spotkał kpt. B. Borowca i innych, którzy zdołali wycofać się na wschód. Pierwotny kierunek marszu, wobec szybkiej ofensywy niemieckiej, przesunięty został do Łucka. Być może, tak jak inne oddziały SG, został wcielony do powstałej Grupy Operacyjnej „Dubno”. Których część w okolicy Tarnopola, na swoje nieszczęście, dostała się po negocjacjach do niewoli Sowieckiego najeźdźcy. Część żołnierzy i strażników pod wpływem inicjatywy płk. Hanka-Kuleszy, postanowiła nie poddawać się Sowietom. 20 września zaczęli przebijać się w ogólnym kierunku na Lwów czy zachód. Po drodze (w okolicy Rawy Ruskiej) dostali się do niewoli niemieckiej. Wśród tych którzy dostali się wtedy do niewoli, dziwnym zrządzeniem losu był m.in. następca B. Borowca na stanowisku komisarza w Szczepkowie-Borowym – aspirant Józef Stępień.

Rodzina, nie wiedziała nic o jego losach wojennych, nie wiedziano nawet czy żyje. Pierwsza kartka, dotarła sądząc po dacie z datownika, po 31 stycznia 1940 r. Nie znając aktualnego adresu żony i dzieci, wysłana została na adres rodziny w Rzeszowie. Bronisław Borowiec liczył, że w ten sposób prędzej czy później trafi ona we właściwe ręce. I tak się stało, bliscy przebywali wtedy w Wadowicach. Podawał w niej swój adres obozowy w Ostaszkowie. Niestety była to też i ostatnia wiadomość od niego. Wkrótce, w kwietniu został z kolejną grupą jeńców, przewieziony do Kalinina. Tam wystrzałem w głowę odebrano mu nie tylko życie, ale i przyszłość, która by zaistniała gdyby nie komunistyczna chęć likwidacji polskich elit.

Poszukująca go przez Czerwony Krzyż, jeszcze podczas wojny żona, otrzymała od strony sowieckiej tylko informację, że : „Wybył”. 08. Maja1948 r. przeprowadzono postępowanie przed Sądem Grodzkim w Gniewie o uznanie go za zmarłego.

Dopiero w kwietniu 1990 r. władze rosyjskie ujawniły część dokumentacji, w niej m.in. figuruje w wykazie moskiewskiego NKWD, pod numerem 027/2 z 13. Kwietnia 1940 r., z poleceniem przekazania go do Kalinińskiego NKWD, nr. akt sprawy 3763. Spoczął w grupowej mogile w Miednoje.
Pośmiertnie został mianowany na stopień nadkomisarza Straży Granicznej.

Michał Piotr Moszczyński


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: moszczynski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5