Nareszcie wracam do żywych

2020-01-11 16:00:00(ost. akt: 2020-01-10 12:52:37)
Kasia dziurska i Emilian Gankowski na spotkaniu z mieszkańcami Nidzicy

Kasia dziurska i Emilian Gankowski na spotkaniu z mieszkańcami Nidzicy

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

LUDZIE|| Nidziczankę Kasię Dziurską znaliśmy do tej pory jako doskonałą sportsmenkę, tancerkę, która zdobywa najwyższe nagrody, uczestniczkę popularnych programów "Taniec z gwiazdami" i "Dance, Dance, Dance". Wszyscy nidziczanie jej kibicowali.
Ostatnie spotkanie Kasi i Emiliana z mieszkańcami naszego miasta pokazało ich nie jako celebrytów, ale zwykłych ludzi, którym przyszło borykać się z nieuleczalną chorobą.

Spotkanie mieszkańców Nidzicy z Katarzyną Dziurską i jej narzeczonym Emilianem Gankowskim odbyło się 4 stycznia w "Ewik Cafe". Przyszło na nie tyle ludzi, że miejsc zabrakło w sali konferencyjnej. Zaskoczeni byli i organizatorzy, i goście spotkania.

Ale warto było posłuchać tego, co Kasia i Emilian mają do powiedzenia na temat zwykłego życia. Ta rozmowa odbrązowiła ich.

Czego słuchacze dowiedzieli się? Kasia Dziurska choruje na hashimoto i sibo. Zmieniło to jej podejście do życia i wyznaczyło nowe priorytety. — Przyjechaliśmy tym razem do Nidzicy, aby promować zdrowy styl życia — zaznaczyła na początku rozmowy.

Oczywiście spotkanie zaczęło się od przypomnienia początków jej związków z tańcem. — Gdy miałam 4 lata, mama zaprowadziła mnie na zajęcia taneczne na zamek do pana Andrzeja Grażula. I to były najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa. Potem klasa sportowa w Jedynce, studia w Gdańsku. W moim życiu przez cały czas przewijał się taniec i sport. I tak jest do tej pory — mówiła Katarzyna Dziurska.

Przez dwa lata ukrywała informację, że chora jest na hashimoto i sibo. Dopiero teraz zdecydowała się mówić o tym otwarcie i napisała o swojej chorobie książkę.

Dlaczego aż dwa lata? — To była moja ogromna słabość, do której wstydziłam się przyznać. Byłam propagatorką zdrowia, zawsze o tym zdrowiu mówiłam. Byłam zdrowa, wszystkie wyniki miałam dobre, książkowe. I nagle... coś się wydarzyło nie tak, nie po mojej myśli, co zaburzyło mój światopogląd, podcięło mi skrzydła jeśli chodzi o moje plany. Na szczęście miałam obok siebie Emiliana, który podnosił mnie na duchu. Kiedy ja płakałam w poduszkę, on czytał książki i on się edukował, później mnie edukował. Wspólnie przeżyliśmy te dwa lata i to on mnie namówił na napisanie tej książki, i to dzięki niemu powstał ten projekt. Dzięki temu możemy o tym mówić otwarcie, możemy namawiać na badania, tłumaczyć na czym ta choroba polega. Są to choroby niezbyt znane — mówiła Katarzyna Dziurska.

Emilian Gankowski dodał, że gdyby nie namówił Kasi na napisanie tej książki, to ona sama prawdopodobnie nigdy by się do choroby nie przyznała.

— Ja zmagałem się razem z nią z tą chorobą, z napadami płaczu i innymi objawami. Ciało, które jest prowadzone od lat w sposób idealny przestaje wyglądać idealnie i Kasia zaczęła się tego po prostu wstydzić. Gdy zaczęła chorować, jej ciało zaczęło się zmieniać w sposób negatywny. Wpadłem wtedy na pomysł napisania książki. Dobre pół roku zajęło mi namawianie jej do realizacji tego pomysłu. I udało się — mówił Emilian Gankowski.

Kasia najpierw dowiedziała się, że ma hashimoto, a po niedługim czasie, że ma także sibo. — Te dwie choroby spadły na mnie prawie jednocześnie. Poczułam się bardzo przytłoczona i potrzebowałam czasu, aby poukładać sobie wszystko w głowie, żeby uspokoić się, trochę czasu poświęcić dla siebie, na regenerację, zadbać o zdrowie, bo w tym pędzie życia o tym zapomniałam — mówiła Kasia.

Zrobiła dokładne badania i została prawidłowo zdiagnozowana. Rozpoczęła leczenie. — Wszystko jest na dobrej drodze, czuję się już lepiej. I zobaczymy co będzie dalej — mówiła. Emilian Gankowski dodaje, że jest lepiej i na pewno żyje się teraz z Kasią spokojniej.

W tej chorobie bardzo ważny jest ktoś kto wesprze, pomoże. W życiu Kasi taką osobą był narzeczony. —To co związane jest z tą chorobą to są zupełnie niekontrolowane napady płaczu, zapominanie o najdrobniejszych rzeczach. Kasia potrafiła mnie pytać o to samo po pięć razy tego samego dnia. Trzeba nawet nauczyć się odpowiadać na te pytania, bo nie można odpowiedzieć - już mnie o to pytałaś. Trzeba odpowiedzieć po raz piąty i się w ogóle nie denerwować. Trzeba po prostu poznać tę chorobę i jej objawy. Dlatego w tej książce jest jeden rozdział napisany przeze mnie dla osób, które są partnerami osób chorych. Hashimoto nie da się wyleczyć, ale można nauczyć się z nim żyć – mówił Emilian Gankowski.

Choroba zmieniła cele życiowe Kasi Dziurskiej. — Teraz to mam za dużo czasu. Byłam takim rozpędzonym motorkiem i nie potrafiłam się zatrzymać. Może dlatego, że jeszcze 2 lata temu byłam sama i robiłam na maksa wszystko, co sobie zaplanowałam. A odkąd pojawiła się druga osoba, to ten czas dzielę dla drugiej osoby. I to chyba anioł sprawił z nieba, że właśnie w tym trudnym momencie pojawił się Emilian. Nauczyłam się odpoczywać. Wspólnie uczymy się spędzać czas razem, oglądając filmy, pijąc gdzieś na spokojnie kawę. I to naprawdę jest cudowny czas. Ja zapomniałam już jak to jest czas spędzać z bliską osobą. Teraz mocno stawiam na regenerację, zmieniłam swój sposób spędzania dnia. Mam nowy plan treningowy. Teraz trenuję mniej. Powoli wracam do żywych. Jestem szczęśliwa, że wpadłam w dobre ręce, że wszystko jest na dobrej drodze. Mam jeszcze sibo i jeszcze potrzebuję trochę czasu — mówi Kasia Dziurska.

Goście zdradzili również tajniki swojego poznania. — Jesteśmy z Emilianem 2 lata, ale znamy się o wiele dłużej. Jesteśmy znajomymi od ponad 4 lat. Poznaliśmy się przez wspólnego znajomego na targach fitness. A chyba nawet i dłużej, bo Emilian obserwował mnie na Instagramie, o czym ja nie wiedziałam. Była taka sytuacja, że przygotowałam konkurs na wejściówkę na targi. Zadaniem konkursowym było przygotowanie fit deseru i wstawienia jego zdjęcia na moja stronę. I sama nie wiem dlaczego, ale właśnie wybrałam deser Emiliana. Deser był bardzo prosty. Emilian włożył po prostu do filiżanki galaretkę, taką zwykłą i wrzucił do niej jeden owoc. I poznaliśmy się na tych targach. Spotykaliśmy się na jakieś jedzenie, na treningach, ale nigdy z jego strony nie było jakichś zalotów. Po prostu się kumplowaliśmy — opowiadała Kasia.

—Jeśli chodzi o ten deser, to pewnie wyczułaś, że jestem najsłodszy spośród tych wszystkich, którzy wzięli udział w tym konkursie. Jeszcze kilka razy później się widywaliśmy przy okazji np. akcji charytatywnych, wspólnych treningów. Któregoś razu spotkaliśmy się na siłowni. Ja prowadziłem trening. Kasia przyszła i była w szoku, że mnie tam zobaczyła i tak od gadki do gadki i tak już zostało. Odwiedziliśmy wszystkie kawiarnie w Warszawie. Zaczęło się nam już to nudzić, więc jakby przeszliśmy o krok dalej — dodał Emilian.

Początek nie był taki łatwy, bo po 3 miesiącach Kasia zachorowała. — To był taki mocny sprawdzian dla nas na samym początku wspólnego życia, ale przetrwaliśmy to. Wsparcie do tej pory jest. I gdyby jego nie było, to na pewno do tej pory leżałabym pod kołdrą i płakała — dodała Kasia.

Teraz działają razem, stali się promotorami zdrowego stylu życia, zdrowego odżywiania. Temu celowi służy również książka "Moje życie z hashimoto i sibo", z której wiele można się dowiedzieć o tych chorobach.

Zarówno Kasia jak i Emilian pochodzą z małych miejscowości. Emilian z jeszcze mniejszej, bo liczącej zaledwie kilkuset mieszkańców, a mimo to odnieśli sukces. Dlaczego?

— Trzeba być sobą, ciężko pracować, bo nic samo nie przyjdzie, trzeba wyznaczać sobie cele, realizować je, wyznaczać kolejne i nie oczekiwać czy gdzieś zaproszą nas do jakiegoś programu, czy ktoś o nas napisze. Trzeba realizować siebie. Skupić się trzeba na tym, aby wykonać robotę, którą sobie wyznaczymy. Potrzebna jest konsekwencja we wszystkim co robimy. Robić to, co się lubi i mieć motywację do działania. Trzeba na początku stawiać takie niewielkie cele, które na pewno są do zrealizowania, a dopiero potem coraz wyższe — mówią zgodnie.

Rozmowę z Kasią Dziurską i Emilianem Gankowskim podczas spotkania prowadził Jacek Gnidziński.

roz


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. do psychola ED #2848174 | 178.235.*.* 12 sty 2020 20:24

    napisałeś udowodniłeś ED że podły jesteś i lecz się człowieku co ci ktoś przeszkadza

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ED #2847745 | 194.153.*.* 11 sty 2020 23:52

    Gwiazdka z telewizji przyjechała do rodzinnej miejscowości na prowincje. Rozumiem nastolatki i gospodynie domowe, ale Zagożdżon ? Ja go kiedyś tak szanowałem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5