W każdym z nas drzemie cząstka dziecka

2020-04-05 17:00:00(ost. akt: 2020-04-05 17:13:14)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Podwórko to twór złożony, pełen możliwości i niepodyktowanych rozwiązań. Na podwórku buszują nadprzyrodzone moce jak Radość, Energia, Empatia i Relacja. Podwórko to nie tylko miejsce, ale stan umysłu, to wyrób głów przepełnionych pomysłami i zlepek ludzi chętnych do działania.
Takie jest „PomysLOVE Podwórko”, stworzone od podstaw, ale na stabilnym zielonym gruncie.

„Nasze” podwórko to idea, która zrodziła się spontanicznie, od pewnego wydarzenia, które organizowała Spółdzielnia pod swoim budynkiem. Szybka akcja sadzenia krzewów przy zaangażowaniu dzieci. Nic szczególnego, a jednak spodobało się i dało początek kolejnemu wydarzeniu, które dzięki ludziom, zasilającym obecnie nasze szeregi, nabrało większego rozgłosu.

Od tamtego momentu, z siłą wiatru i energią płynącej wody, zlepiliśmy się niczym kula śniegowa. Właśnie tak, małe myśli połączyły się w dużą myśl, która dała początek genialnej idei.

Spontaniczne wydarzenie, zrzeszyło nieprzypadkowych ludzi. Mam takie wrażenie, że ci ludzie, jak uśpione wulkany, czekali na wyzwolenie ukrytej energii. W każdym z nas drzemie inny potencjał i każdy z nas potrafi coś innego. Dlatego zgrywamy się czasami bez słów, kreując i wcielając w życie różne pomysły.


Działamy dla dzieci, ale i dla własnej satysfakcji. Jesteśmy świadomymi rodzicami i wiemy, że jeżeli my będziemy szczęśliwi, to nasze dzieci również. Jednym palą się styki i parują od nadmiaru pomysłów, drudzy realizują się w sprawach merytorycznych, rozliczaniu projektów i kontakcie z grantodawcami, inni są niezastąpieni przy organizacji i gromadzeniu materiałów niezbędnych do wdrażania poszczególnych zadań.

Dlatego łączymy siły, wykorzystujemy potencjał opiekuńczych mam, kreatywność artystycznych dusz, dedukcyjne i logiczne myślenie umysłów ścisłych, pomysłowość i bicepsy męskich kaowców oraz nieprzetworzoną energię naszych dzieci.

Tworzymy razem zespół i bawimy się razem z nimi, włączając w to całe rodziny. Naszym założeniem jest zrzeszanie społeczności lokalnej i integracja mieszkańców. W ten sposób chcemy zachęcić dzieci do przebywania na świeżym powietrzu, wyjścia z sieci i pobawienia się w realu.

Dajemy dzieciom przestrzeń do kreatywności, która jeszcze nie została uśpiona. Chcemy pokazać naszym pociechom jak my kiedyś spędzaliśmy czas i jakie wspomnienia przywołują nostalgie za czasami młodości. W ten sposób przekazujemy wartości, które pozostają z nami na całe życie.

To zabawa w „chowanego” skłaniała nas do kreatywności, skakanie przez gumę wzmacniało mięśnie,
a budowa szałasu uczyła pracy w grupie.

Nuda kreowała nowe zabawy i pomysły do dalszego działania. Naszą zabawę mógł tylko przerwać mieszany chór z osiedlowych okien: „Obiad!”.

Z rozpiętą kurtką i czapką na bakier wzmacnialiśmy naszą odporność. To było dzieciństwo, które chcielibyśmy zapewnić naszym dzieciom.

Wierzymy, że natura daje wielkie możliwości i pole do działania w myśl ogólnego rozwoju dzieci i młodzieży. W młodym pokoleniu dostrzega się deficyt przyrody spowodowany zbyt rzadkim przebywaniem na świeżym powietrzu, eksplorowaniem przyrody i zbyt niską wiedzą na ten temat.

W sposób pośredni chcemy znów przywrócić w dzieciach naturalny pociąg do natury, który mają przecież w genach. Pokazujemy również prostymi przykładami, że do fantastycznej zabawy nie potrzebujemy drogich akcesoriów i wymyślnych rekwizytów.

Często wykorzystujemy materiały z recyklingu, które są dla wielu produktem ubocznym, a dla nas doskonałym materiałem do zabawy. Cieszymy się, że społeczność nidzicka łączy się z nami w poszukiwaniu tych „klejnotów”. Jak do tej pory, nie mieliśmy problemu ze znalezieniem kartonów, starych wanien czy mebli PRL.


Bawimy się tekturami, wstążkami, sznurkami, kamieniami, wykonujemy instalacje z palet czy akcesoriów domowych. Staramy się, aby nazwy naszych akcji czy to spontanicznych czy zaplanowanych miały trochę tajemnicze i dwojakie znaczenie.

Chcemy, aby te drobne zamieszania na podwórkach miały zawsze podtekst i zostawiały coś w głowach uczestników. Dzieci stawiając budowle z kartonów stają się małymi konstruktorami, komponując instalacje ze wstążek wcielają się w street-artowców, grając w szczotkowego hokeja są częścią nietypowej drużyny sportowej. Cieszy to małych adeptów sztuk życiowych, a nam pozwala na przemycenie głębszych idei i wtapianie motywów edukacyjnych.


Plątają nam się po głowach pomysły z głębszym eksplorowaniem przyrody i afirmacjom dzikiej natury. Chcielibyśmy przełamać lęk niektórych dzieci przed dziwnymi żyjątkami, które „czyhają” w lesie, obślizgłą mazią grzyba, lepkością żywicy czy bezpośrednim kontaktem z siecią pajęczą. Mamy nadzieję, że niedługo spotkamy się łonie natury i wyciągniemy swoje czułki aby poczuć jej dobroczynne działanie.


Póki co, gdy wyjście na podwórko jest utrudnione, a nawet zaleca się siedzenie w domach, proponujemy przeniesienie podwórka czy lasu do domu. Kto powiedział, że nie możemy w domu bawić się szyszkami, patykami czy suchymi liśćmi?

Zróbmy dzieciom pudełko sensoryczne, w którym zbierzemy materiały o różnych fakturach i kształtach. Dzieci zapewne przekonają się, że z takich zabawek można wiele wykombinować i zrobić nietypowy plac zabaw. Dla tych, u których prace manualne nie idą w parze z ich energiczną naturą, mamy propozycje domowego toru przeszkód. Można go zrobić z krzeseł, stolików, zawieszonych pomiędzy nimi linek, które będą zmuszały do aktywności.

Rzućmy dzieciom wyzwanie, mierzmy czas czy zagrajmy z nimi. Dla bardziej wytrwałych i otwartych rodziców, proponujemy np. ścieżkę „bosych stóp”. Można w pudełka zebrać różne materiały naturalne oraz takie, które mamy w domu, tj. kamyki, tkaniny, korę, piasek czy mąkę. Przenieśmy choć trochę natury do wnętrza, aby poznawać ją organoleptycznie, pobudzając wszystkie zmysły.

Wymaga to od nas większego zaangażowania i pomysłowości. Jednak kto da radę, jak nie my. W każdym z nas drzemie cząstka dziecka, które może nie zostało jeszcze uśpione.

Spójrzmy na ten czas z innej perspektywy, obcujmy z dziećmi intensywnie, żeby to poczuły, żebyśmy my sami przywołali wspomnienia i przeżyli międzypokoleniowe deja vu. Odrzućmy konwenanse i pokażmy dzieciom, że też potrafimy skakać, budować namioty pod stołem, rzucać się poduszkami i wymyślać nieprawdopodobne opowieści. Przecież „kreatywny dorosły, to dziecko, które przetrwało”.

Marika Łobejko


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (4-5 kwietnia) wydaniu m.in.

Anna Dziewit-Meller i Marcin MellerW zasadzie to spieramy się o wszystko
Gdzieś na pograniczu, daleko od Warszawy jest nasz dom — mówią Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller, których połączyła pasja do książek. Nam opowiadają o ucieczce od miasta, felietonach pisanych na łące i przy biurku w sypialni.

Atelier FryzjerskieCzy branża beauty przetrwa kryzys?
Atelier Fryzjerskie Marty Babij cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród elblążanek. Jego właścicielka i fryzjerka z ponad 25-letnim doświadczeniem opowiada, jak salon i jego pracownicy radzą sobie w czasie pandemii.

Koronawirus bije w kobietę!
Co ta zaraza z nami od kilku już miesięcy wyrabia — to przechodzi ludzkie pojęcie… Zabija ludzi, zmusza do pozostawania w domu, nadwyręża budżety firm i państw… Ale ten wirus to zjawisko, które czasem przewartościowuje, a czasem obnaża problemy społeczne…

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ann #2900732 | 194.153.*.* 5 kwi 2020 18:50

    Szkoda, że ludzie muszą sobie sami organizować atrakcje. W mieście gdzie na kulturę i rozrywkę gmina wydaje miliony

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5