Pani Grażyna straciła wszystko, co miała

2020-05-02 12:00:00(ost. akt: 2020-05-02 19:52:28)
fot.1

fot.1

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

POMAGAMY|| Noc z 17 na 18 marca była najtragiczniejszą nocą w życiu Grażyny Gostkiewicz. W pożarze mieszkania, znajdującego się w budynku przy ul. Nowomiejskiej, straciła wszystko, co miała. Uratowała dokumenty i trochę ubrań.
– Było około 2 w nocy, gdy do mieszkania wpadli strażacy. Obudziły mnie ich krzyki. Kazali mi natychmiast uciekać. Złapałam kapcie, kurtkę, dokumenty i szybko wybiegłam. Strażacy powiedzieli, że może zaraz wybuchnąć gaz. Nie było czasu na zastanawianie się co dalej — opowiada ze łzami w oczach pani Grażyna.

Kobieta wybiegła z budynku, stała na podwórku i patrzyła, jak płonie dach. Sama nie mogła nic zrobić. Była bezsilna. Jej mieszkanie, które odziedziczyła po rodzicach, spaliło się całkowicie. Parter, gdzie mieszka brat ocalał.

— W swoim mieszkaniu nie mogę mieszkać. Cały dach runął do środka. Wszystko jest zagruzowane, zalane, osmalone i zasypane — mówi pani Gostkiewicz. Brat pani Grażyny dach już odbudował, ale jej mieszkanie nie nadaje się do zamieszkania, co potwierdził powiatowy inspektor budowlany.

Żeby w nim zamieszkać musiałaby przeprowadzić gruntowny remont. — Musiałabym tak naprawdę zrobić je od nowa. A niestety, nie mam na to pieniędzy. Jestem na emeryturze. Mam 1137 złotych. Nigdy tego nie wyremontuję, bo nie jestem w stanie. Jakoś sobie radziłam, bo opiekowałam się straszą panią, ale teraz, w czasie epidemii, nie mogę tego robić — mówi kobieta.

— Zaraz po pożarze przygarnęła mnie kuzynka. Zaczęłam się starać u burmistrza o jakieś mieszkanie. Po dwóch tygodniach, tuż przed świętami, mieszkanie dostałam przy ul. Żeromskiego. Cieszyłam się, że będę miała swój kąt. Przeniosłam się tam, ale nie było podłączonego prądu. Wisiały tylko kable. 3 dni spędziłam przy świeczkach — opowiada pani Grażyna.

Na święta nic sama nie mogła przygotować. Całe jedzenie miała z puszek czy słoików - pulpety i inne gotowe dania. Na dodatek musiała je spędzić samotnie. Nie miała z kim porozmawiać, nie mogła oglądać telewizji. Siedziała w pustym pokoju i płakała z bezsilności.

Po trzech dniach podłączono prąd. Było już lepiej. W jej mieszkaniu, które dostała, ściany są odmalowane, czyste. Ma pokój, kuchnię i łazienkę. Woda ciepła jest tylko wtedy, kiedy rozpali w kuchni kaflowej. Kupiła trochę węgla, a drewno na rozpałkę dostała od sąsiada.

— Dostałam od PUGK starą wersalkę i stolik "obrotowy", którego ruszyć nie można, bo się przewraca. Od jednej pani dostałam garnek i patelnię, od innej kilka talerzy i parę sztućców. Mam też kilka kubków i szklanek, które udało mi się wynieść już po pożarze z mieszkania. I to wszystko, co mam. Za stolik do jedzenia służy mi pudełko z kartonu — mówi kobieta.

Tak naprawdę pani Grażyna potrzebuje wszystkiego. Przede wszystkim potrzebne są jej meble: stół, szafa, szafki, żeby można było schować ubrania, które w tej chwili leżą na podłodze. Przydałyby się też garnki, talerze, noże, widelce i jakieś półki do kuchni, firanki, zasłonki, żaluzje, żyrandole.

— Może ktoś miałby jakiś chodnik, którym mogłabym zakryć podłogę w pokoju. Chciałabym również prosić o pralkę, żebym mogła pranie zrobić, a także stary, ale działający odkurzacz — mówi pani Grażyna.

Gdyby ktoś chciał pomóc pani Grażynie, to może się z nią skontaktować pod numerem tel. 789 086-295. Kobieta dodaje, że czasami jest się do niej trudno dodzwonić, bo w pożarze został uszkodzony telefon.

Osoby, które chciałyby przekazać jej potrzebny sprzęt, mogą go podwieźć na ul. Żeromskiego 20/6.

— Za każdą pomoc będę bardzo wdzięczna i z góry dziękuję. Ja cały czas jestem w domu. Nigdzie nie wychodzę, najwyżej do pobliskiej hurtowni, żeby zrobić najpotrzebniejsze zakupy, więc gdyby ktoś chciał zaoferować mi pomoc, to na pewno zastanie mnie w domu — mówi pani Grażyna.
roz

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ktoś #2917557 | 5.173.*.* 7 maj 2020 19:06

    To niech odda to cześć domu komuś kto sobie wyremontuje

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. jesli #2915333 | 95.40.*.* 3 maj 2020 21:22

      tej pani nie stac na wyremontowanie domu powinna go oddac do gminy za mieszkanie

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Współczuję Pani #2915193 | 88.199.*.* 3 maj 2020 13:21

      Czytamy że jednak mieszkanie burmistrz pani dał. To duża pomoc jeśli nie ma się dachu nad głową, teraz moim zdaniem MOPS powinien zorganizować jakieś wyposażenie. przecież jest pani uczciwą mieszkanką Nidzicy.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    3. a co z #2914926 | 89.228.*.* 2 maj 2020 13:21

      ubezpieczeniem?

      odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5