Jacek Kowalczyk ukończył ultramaraton "Jaga Kora"!

2020-08-06 19:00:00(ost. akt: 2020-08-06 09:49:33)

Autor zdjęcia: Andrzej Marcjanik

Każdy kilometr swojego biegu dedykował Antosiowi Prusikowi, chłopcu potrzebującemu finansowego wsparcia w długiej drodze do sprawności.
IV EDYCJA ULTRAMARATONU "JAGA KORA" - 1.08.2020.

1 sierpnia na wschodnich rubieżach Beskidu Niskiego został rozegrany jeden z najbardziej rozpoznawalnych ultramatatonów w południowej Polsce. Trasa beskidzkiego dystansu w znacznej części bazuje na historycznej trasie kurierskiej z okresu II wojny światowej - "Jaga Kora", której twórcą był Jan Łożański pseudonim "Orzeł".

Zrekonstruowana trasa wywiadowcza odtworzona w 2012 roku i wzbogacona o trakty Rezerwatu "Źródliska Jasiołki" posłużyła już po raz czwarty organizatorowi, Kamilowi Karachowi, do przygotowania niezwykłej przygody na czterech dystansach. Partnerem biegu było województwo podkarpackie.

Z najdłuższym dystansem - "Orłem" zmierzył się reprezentant "Nidzica Biega" , Jacek Kowalczyk. Tym razem Jacek, z zapasem doświadczeń zyskanych w ubiegłym roku na "siedemdziesiątce Jagi", wyruszył na najdłuższy i najbardziej morderczy dystans - 105 kilometrów.

Start o 1:00 wśród uśpionej nocą puszczy, w świetle czołówek słabo rozpraszających mrok, budził niepokój Jacka, ale również rodził poczucie satysfakcji, że oto stoi przed wyzwaniem, na które czekał 15 miesięcy. Wyzwanie, jakiego inni być może nigdy w życiu nie podejmą.

Otuchy dodawał mu również pewien cel. Dedykował bowiem każdy kilometr swojego biegu Antosiowi Prusikowi, chłopcu potrzebującemu finansowego wsparcia w długiej drodze do sprawności. Trasa była bardzo trudna. Obfitowała w kamienie i odłamki skalne, luźno płożące się na nawierzchni, a czasem utrwalone w zaschniętym błocie, dodatkowo utrudniające i tak wymagające wzniesienia na pierwszych kilkunastu kilometrach.

Ale biegacze najbardziej wymagające punkty mieli mieć dopiero przed sobą. Kilkadziesiąt kilometrów później na drodze Jacka "wyrosła" bardzo ciężka przeszkoda - góra Piotruś, najwyższy szczyt biegu pokryty odłamkami skalnymi.

Stromy zbieg ze wspomnianego wzniesienia również przysporzył wielu skrajnych emocji biegaczowi "Nidzica Biega". Kilkukilometrowe towarzystwo przepaści tuż obok trasy, której dna nie sięgało nawet światło dobrej czołówki, uświadamiało, jak kruche może być życie człowieka.

Ciężko wypracowana niezła pozycja w biegu skazała Jacka w dużej mierze na samotne pokonywanie trasy. Skoncentrowany, by nie zagubić się w lesie dotarł do Moszczańca, gdzie udręczony kolejnymi skurczami, z perspektywą czekających do jeszcze 35 km, przeszedł chwilowy kryzys.

Pokrzepiony na punkcie żywieniowym i ze szczytną ideą pomocy w sercu odrodził się jak feniks z popiołów. Osiągnął metę w czasie 14 godzin, 59 minut i 56 sekund jako 17 w Open i 8 w kategorii Senior. Gratulacje, Jacku!!!

E. L.
Zdjęcia pochodzą ze strony Ultramaraton Jaga Kora



Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: NidzicaBiega

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tony #2957264 | 178.235.*.* 7 sie 2020 15:44

    Zuch chłopak.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. szacun #2957068 | 46.186.*.* 7 sie 2020 07:42

    brawo

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5