Matka Polka już nie daje rady

2021-01-06 16:00:00(ost. akt: 2021-01-06 13:30:25)
Jeśli ktoś mnie pyta, co bym chciała dostać, odpowiadam: święty spokój i otwarte szkoły. Wszystko inne sobie poukładam. Do redakcji napisała pani Lena, która podzieliła się swoimi emocjami związanymi z nauką zdalną. Ma już dość.
Dzieci są kochane. A najbardziej, gdy śpią... Ostatnio, gdy moja siedmiolatka zasypia, mogę w końcu zacząć żyć. Sił jednak starcza mi na kilkanaście minut i w rzeczywistości niewiele jestem w stanie zrobić.

Dlaczego? "Siedzę w domu" z córką, która uczy się zdalnie. Jest żywym dzieckiem, które bezustannie biega, dużo mówi i uwielbia się bawić. I w takim stanie umysłu... musi siedzieć przed komputerem i pochłaniać wiedzę.

Ot, pandemia... Ot, nauka zdalna. Niby prosta sprawa, ale weź takiemu dziecku wytłumacz, że lalka i klocki poczekają, a nauczycielka dwa razy nie powtórzy. Ale to właśnie lalka jest na wyciągnięcie ręki, a pani nie widać. Bo nauczycielka zrezygnowała z kamerki, decydując się na kanał audio... Tylko jak skupić uwagę dziecka na nauce przez więcej niż pięć minut? Jak wytłumaczyć mu, że jest w szkole, skoro jest w domu?

Dla wielu moich znajomych "siedzenie z dzieckiem" na nauce zdalnej to jak złapanie Pana Boga za nogi. Mówią: do pracy nie chodzisz, możesz wałęsać się cały dzień w piżamie, pić kawę do woli i czytać książki, gdy dziecko siedzi zatopione w ekranie. Kasa płynie, choć mniejsza, bo jesteś na zasiłku opiekuńczym, ale jest. Nawet wstawać na dobre nie musisz, bo jak dziecko zacznie lekcje, możesz znowu wskoczyć pod kołdrę. Luz blues.

Naprawdę? Tylko że ja mam taki budzik, który nie działa na baterie, ale na kanapki, picie i szukanie zaginionego podręcznika albo ołówka.

Także guzik prawda z tym luzem i Panem Bogiem. Do tego w gratisie mam frustracje, gdy dziecko nie zdąża, gdy musi zgumkować źle zapisaną literę albo się zamyśla i gubi tok rozumowania pani. Matka wtedy ociera łzy, przytula i słucha, na jakim etapie jest lekcja. Żeby wykolejone dziecko wskoczyło jak najszybciej na właściwe tory.

Ale to przecież nic strasznego. Jak ja w ogóle śmiem narzekać? Rolą matki jest być przy dziecku, gdy najbardziej tego potrzebuje. Rolą matki Polki jest nie narzekać. A ja powiem tak: jestem mamą samodzielnie wychowującą córkę. Wszystko mam na głowie, w tym naukę zdalną i wszystkie humory dziecka. Ale o tym dalej...

Chociaż w dzisiejszych czasach rzeczywiście znacznie łatwiej jest powiedzieć: jestem samotną matką. Bo w dobie pandemii jest mniej spotkań towarzyskich, mniej zajęć pozalekcyjnych i nawet pogoda nie sprzyja zabawie na placu zabaw. To dom się nim staje, a czasami też i polem walki.


Do pracy nie chodzę, córka nie bywa w szkole. W końcu zaczynamy obydwie wariować w domu. I nawet, gdy gdzieś na chwilę wyskoczymy, gdy się z kimś spotkamy, kolejnego dnia znowu zaczyna się ta sama mantra.

I gdy to wszystko sumuję, wychodzi mi coraz mniej ciekawy wynik. A właściwie coraz mniej przyjemny. Zauważam u siebie skrajne emocje — łatwiej jest mi się zdenerwować na byle co i łatwiej jest mi "wszystko jedno". Bo jeśli dziecko nie odrobi religii, przy której i tak ja muszę siedzieć i pilotować ćwiczenia, świat się nie skończy, a na pewno nie polepszy i pandemia nie minie.

Dziecko woli się bawić, więc niech się bawi. Myślę sobie: im bardziej wciągnie się w zabawę, tym mniej będzie jęczenia i marudzenia, że się nudzi. Bo ja nie jestem z "tych matek", które razem z dzieckiem lepią, wycinają, układają i bawią się lalkami w dom. Za stara jestem na takie hocki klocki. Nie umiem, nie lubię i nie potrafię.

Pech w tym, że dziecko w domu staje się coraz mniej kreatywne. Wszystkie zabawy już ma wybawione, wszystkie klocki poukładane, a tematy rysunkowe przeniesione na papier.

Natomiast otworem przed nim stoją wszystkie nowoczesne technologie, znacznie ciekawsze niż lekcje w wersji audio. Córka chciałaby zdobywać kolejne levele w grach na smartfonie. I to jest w pewnym sensie zbawienie całej tej sytuacji.

W mojej głowie pojawia się myśl: niech gra, przynajmniej będzie cicho. Ale zaraz pukają mi do głowy wszystkie zdobycze wiedzy psychologii dziecięcej: to szkodzi, krzywi mózg i rozleniwia intelektualnie. I co zrobić? Wybrać mniejsze zło? Matka marzy przecież o chwili spokoju. Tylko gdzie jest to mniejsze zło? I kto zyskuje, a kto traci najbardziej? Przecież każdy koniec takiej zabawy też skutkuje jęczeniem. Dlatego wychodzimy na spacery, oglądamy razem bajki, czytamy książki, odrabiamy lekcje, gilgoczemy się, wygłupiamy... Ale to za mało. Dziecko i tak się nudzi. I tak tupie nogą. I jest naburmuszone. I pyta: długo tak jeszcze?

A ktoś inny zapyta: ale czy siedzenie w domu z dzieckiem jest naprawdę aż tak męczące? Przecież jest czas na kawę, na książkę... Jeśli dziecko ma już dość tej sytuacji i na wszystko reaguje płaczem, tak. Gdy jeszcze do tego tupie nogą, a u siedmiolatka to ulubiona reakcja na "nie po mojej myśli", to też tak.

Dziecko, które do tej pory biegało, a teraz czuje się jak w więzieniu, tym bardziej. Gdy się nudzi i tęskni za rówieśnikami, nie może być inaczej. Nawet, gdy bawi się z nimi online, a nie może piątki przybić, jeszcze bardziej...

Chociaż jednocześnie jest najszczęśliwsze na świecie, że może być ze mną w domu, to jednak nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ale oczywiście kij ma dwa końce. Rodzic też ma już dość. I czasem te nasze wspólne emocje działają jak papier ścierny.

I tak jak dziecko nie potrafi panować nad emocjami, tak rodzic musi to robić. Za dwoje. Żeby bomba nie wybuchła, żeby nie mieć potem wyrzutów sumienia. Nie jest to łatwe. Tym bardziej, że kolejnego dnia jest to samo. Ale z drugiej strony to naprawdę świetna lekcja miłości. Całe szczęście, że nie zdalna.

Niemniej balans jest potrzebny nam wszystkim. Każdy musi też mieć swój własny świat i tylko dla siebie. Swoich przyjaciół i tęsknotę za domem, gdy jest się poza nim. W szkole, w pracy... Czy ktoś też tak ma?
Dlatego, jeśli ktoś mnie pyta, co bym chciała dostać, odpowiadam: święty spokój i otwarte szkoły. Wszystko inne sobie poukładam. I oczywiście zdrowia dla nas wszystkich. Bo to też ważne. Zwłaszcza dzisiaj.

Lena (nazwisko do wiadomości redakcji)


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. może #3036307 | 95.40.*.* 8 sty 2021 18:00

    jest szansa czegoś się przy dziecku nauczyć :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. tede #3036141 | 83.13.*.* 8 sty 2021 14:39

    Matka Polka, która nie lubi bawić się z własnym dzieckiem. To rzeczywiście tragedia

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Qq #3035826 | 188.146.*.* 8 sty 2021 07:34

    Przerażający obraz Matki Polki . Smutna i dziwna miłość do własnego dziecka.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  4. Nie obawiajcie się #3035128 | 46.170.*.* 7 sty 2021 08:18

    Kim Jong-un znów coś planuje. Dramatyczna sytuacja w Polskiej Oświacie

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  5. Obserwator #3035094 | 46.170.*.* 7 sty 2021 07:39

    Wina leży po stronie nieudolnego rządu a konkretnie po stronie ministra Edukacji który nic nie zrobił aby w dobie pandemii i zdalnego nauczania zmienić program i sposób nauczania. Nauczyciel bierze kasę za pracę do której został wykształcony za państwowe pieniądze a rodzic musi uczyć własne dzieci często nie mając przygotowania to tego rodzaju zajęcia. Wszystko w tym kraju jest na bakier tylko afery jak zawsze wzorowo zamiecione pod dywan,pomimo zapewnień że będą prawi i sprawiedliwi . Ha ha !

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5