Czego nie powie mamie, to powie babci

2021-01-21 16:00:00(ost. akt: 2021-01-20 16:28:23)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Teresa i Józef Mielczarkowie mają dwie wnuczki i trzech wnuków. Nie mieszkają w Nidzicy ale dziadkowie utrzymują z nimi stały kontakt. Teraz, w czasie pandemii, wnuki dzwonią codziennie, pytają jak babcia i dziadek się czują.
Najstarszy wnuk Mateusz ma 17 lat, jest zawodnikiem kadry narodowej w taekwondo olimpijskiego. — Mamy się czym pochwalić, bo Mateusz jest czterokrotnym mistrzem Polski. Może poszczycić się także sukcesami międzynarodowymi. Jest w II klasie Liceum Mistrzostwa Sportowego oraz dwukrotnym stypendystą ministra edukacji narodowej oraz prezydenta Olsztyna i marszałka województwa warmińsko - mazurskiego — mówią dziadkowie.

Martusia ma lat 13 i też trenuje taekwondo. Jest uczennicą VII klasy Mistrzostwa Sportowego. Jest bardzo dobrą uczennicą. Jest bardzo wrażliwa i opiekuńcza.

Gabrysia z kolei chodzi do klasy VI. Interesuje się programowaniem. Jest laureatką konkursów programistycznych, pisze wiersze, pięknie rysuje. Ma także talent muzyczny. Otrzymała stypendium prezydenta Tczewa.

Franuś ma 8 lat. Jest uczniem I klasy szkoły podstawowej. Jest wyjątkowy i bardzo inteligentny. Ma wybitną pamięć. Oczkiem w głowie całej rodziny jest Antoś, który ma roczek i 4 miesiące. To bardzo pogodny i zawsze uśmiechnięty chłopiec.

— Z naszych wnuków jesteśmy bardzo dumni — mówią dziadkowie.

Babcia Teresa do dzisiaj pamięta narodziny pierwszego wnuka. — Jak się urodził byliśmy na oddziale w szpitalu w Olsztynie. To była dla mnie wielka radość, że mogłam go wziąć na ręce. Niosłam go na rękach przez cały korytarz — wspomina pani Teresa.

Wkrótce potem przeszła na emeryturę. Narodziny każdego wnuka dawały wiele radości. Mąż też już był na emeryturze, więc wtedy, kiedy było trzeba opiekowali się wnuczkiem. Córka Agnieszka pracowała na uniwersytecie i miała różnie rozłożone zajęcia. Przez dwa dni nie mogła zajmować się dzieckiem. Zajmowali się wówczas Mateuszkiem dziadkowie.

— Nawet woziliśmy Mateuszka na uniwersytet, żeby mama mogła go nakarmić — wspomina pani Teresa. Jak mówią, wnukami zajmowali się zawsze, kiedy była taka potrzeba. Nigdy w wychowaniu nie wyręczali rodziców. — Rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania. Dlatego ich rozpieszczaliśmy, ale staraliśmy się nie łamać reguł ustalonych przez rodziców — mówią.

Poświęcali wnukom i wnuczkom dużo czasu, bawili się z nimi w to, co dzieci chciały. — Czasami całymi godzinami, siedząc na podłodze, układaliśmy klocki, budowaliśmy wieże, rysowaliśmy, chodziliśmy na spacery. I dużo książek im czytaliśmy. Jak podrosły, to bardzo dużo z nimi rozmawialiśmy na wszystkie tematy i słuchaliśmy co oni mają do powiedzenia, bo to bardzo ważne — mówi pani Teresa. Zapewne dlatego, dzieci obdarzały i do tej pory obdarzają ją wielkim zaufaniem.

— Wnukowie zwierzali mi się prawie ze wszystkiego. Mówili, że to, czego mamie nie mogą powiedzieć, to powiedzą babci. Teraz też powierzają mi swoje sekrety. jest ich nawet więcej. Nigdy nikomu, nawet rodzicom nie zdradziłam żadnej tajemnicy – zapewnia pani Teresa. Często zabierali wnuki do Nataci, żeby czas spędzali na świeżym powietrzu. Dziadek jest zapalonym wędkarzem.
Swoim hobby stara się zarazić wnuków.

— 3 lata temu wybrałem się po raz pierwszy z Mateuszem na ryby. Łowiliśmy z łódki. Wnuk bał się założyć robaka na haczyk i ryby nie chciał odpiąć z wędki. Teraz nie ma już z tym problemu. Ryby łowił również Franek. On łowił z pomostu. Złowił kilka małych rybek. Wypuścił je do wody. Mam nadzieję, że będą kontynuować moje hobby — mówi dziadek Józef. Miniony rok był bardzo trudny z powodu pandemii.

— Mimo ograniczeń sanitarnych kontakty z dziećmi i wnukami mamy bardzo dobre. Ledwo wstaniemy, a już jest telefon od wnuków i pytania jak się czujemy, czy wszystko w porządku. Popołudniami rozmawiamy przez komunikatory internetowe. Dzięki temu codziennie się widzimy — mówi babcia Teresa.

Spotykają się również na powietrzu na działce w Nataci. Chodzą wówczas na długie spacery po lesie. Święta Wielkanocne spędzili oddzielne, a Boże Narodzenie wspólnie, ponieważ 2 tygodnie przed zastosowali ścisły reżim sanitarny. — Mamy nadzieję, że za rok będzie już normalnie — mówią.


Dziadkowie, mimo że są na emeryturze, to dzięki zaangażowaniu społecznemu mają niewiele czasu, a dni są za krótkie. Są członkami Związku Emerytów i Rencistów oraz Uniwersytetu III Wieku. Pani Teresa od 10 lat jest członkiem zarządu NUTW. Dobra współpraca zarządu ma wpływ na postrzeganie uniwersytetu w Nidzicy, powiecie nidzickim i województwie warmińsko - mazurskim. Pani Teresa jest także członkiem sekcji emerytów Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Halina Rozalska


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5