Po maturze obejdzie Polskę. Pomoże przy tym Antosiowi

2021-03-20 16:00:00(ost. akt: 2021-03-19 14:29:17)
Szymon Kaliszuk to tegoroczny maturzysta, który za cel obrał sobie wielkie zadanie. Egzaminy dojrzałości planuje zwieńczyć pieszą wędrówką wokół Polski, przy okazji wspierając zbiórkę dla Antosia Prusika z Nidzicy. Chłopiec potrzebuje wielkiej sumy pieniędzy na operację, która zagwarantuje mu sprawność i lepszą przyszłość.
— Kiedy narodził się pomysł obejścia Polski dookoła?
— Sam pomysł narodził się w mojej głowie na tyle dawno temu, że nie potrafię wskazać dokładnej daty. Myślę, że było to około dwóch - dwóch i pół roku temu i była to taka nieśmiała myśl, która urzeczywistniła się rok temu. Wtedy podałem go do wiadomości publicznej.

— Wyznaczyłeś już datę rozpoczęcia wędrówki?
— Wyruszam po maturze. Nie wiem jeszcze kiedy będę pisał swój ostatni test maturalny, więc dokładnej daty nie jestem w stanie teraz określić. Po ostatnim teście zrobię sobie kilka dni na ,,zresetowanie mózgu", spakowanie sprzętu i dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Zależy mi na tym, żeby zrobić to jak najszybciej.

— Co jest celem Twojej wędrówki?
— Celem głównym jest oczywiście pomoc Antkowi. Ale mam też inne motywacje. Po pierwsze wejście w dorosłość. Matura to zwieńczenie edukacji, fajnie jakoś wykorzystać tę wolną chwilę życia na maksa. Jestem osobą aktywną fizycznie, staram się biegać i ćwiczyć siłowo i to też jest taki bardzo dobry test mojej kondycji. A oprócz tego sprawdzenie psychiki. To nie jest łatwa wędrówka, trzeba mieć silną głowę, nie można sobie ot tak zawrócić. Myślę, że jest to sprawdzenie wszystkiego, czego się nauczyłem w harcerstwie, moje umiejętności na pewno się przydadzą. Sprawdzę siebie od deski do deski.

— Ktoś Cię zainspirował, masz jakiś ,,podróżniczy autorytet"?
— Dobre pytanie, nie mam kogoś takiego. To, że siedzę w sporcie, jestem osobą aktywną, może jakoś posunęło mnie w tę stronę, ale żeby stricte ktoś mnie zainspirował i powiedziałem sobie on czy ona tak zrobiła to nie, nie było czegoś takiego. Jest można powiedzieć taki mój, nie tyle co autorski pomysł, bo pewnie już były takie osoby. Nie wiem nawet czy też na początku XX wieku jeden z harcerzy nie zrobił czegoś takiego, ale nie pamiętam kiedy to dokładnie było, chyba należał do stowarzyszenia "Sokół", jednak pomysł sam zrodził się w mojej głowie i postanowiłem go zrealizować.

— W jaki sposób przygotowujesz się do tej podróży, zarówno fizycznie jak i psychicznie?
— Myślę, że przygotowanie fizyczne jest najłatwiejsze do zrealizowania. Przede wszystkim jest to bieganie. Jesienią 2017 zacząłem biegać, bo postanowiłem, że przebiegnę ultramaraton i w maju tego roku, jeżeli wszystko się uda, to będę miał swoje pierwsze zawody ultra, będzie to takie podwójne sprawdzenie. Do tego ćwiczenia siłowe, czyli drążek, pompki, brzuszki - taka ogólnorozwojówka, ćwiczenia wydolnościowe. Lubię się też rozciągać, mam próby zrobienia szpagatu, bo też na pewno rozciągnięcie nóg będzie miało wpływ na minimalizowanie prawdopodobnych kontuzji. W przygotowaniu mojej psychiki na tę wędrówkę myślę, że dużą rolę będzie odgrywać wiara. Jestem katolikiem, mam swój system wartości, uporządkowane rzeczy w głowie. Wiara daje mi poczucie, że mi się uda. Wiem, że jestem twardym gościem i nie będę szedł sam, po prostu musi mi się udać. Wchodząc na tę drogę nie mogę zawrócić. Nie wiem czy da się psychicznie jakoś do tego przygotować. Jakiś czas temu mówiłem, że ostatnio popularne morsowanie może mi pomóc w tym, poddawanie się takim ekstremalnym sytuacjom i sprawdzanie czy zachowuję spokój i opanowanie, czy potrafię sobie radzić. Wydaje mi się, że jestem trzeźwo myślącym człowiekiem. Uważam, że mam wszystkie predyspozycje, które są do tego potrzebne. Droga zweryfikuje, co dały mi te wszystkie przygotowania i rzeczy, które sobie założyłem.

— Sytuacja epidemiczna utrudniła Twoje przygotowania?
— Nie za bardzo, może mi nawet trochę pomogła, bo miałem więcej możliwości i czasu do przygotowań, wychodzenia na treningi na zewnątrz. Jak była możliwość i okazja to ogarniałem się, pakowałem swój plecaczek biegowy i szedłem na trening. Kiedy nie można było wychodzić z domu, bo też były takie sytuacje, to zostawały ćwiczenia w domu. Sytuacja epidemiczna nie za bardzo popsuła mi szyki, mam nadzieję, że później też nie popsuje - tego się najbardziej obawiam, że wyskoczy coś takiego, czego nie będę mógł przeskoczyć i wyprawa stanie pod znakiem zapytania. Zobaczymy jak będzie.

— Gdzie zamierzasz nocować? I co, jeśli pogoda nie będzie najlepsza?
— W planowaniu wydaje się to bardzo proste. Wymyśliłem kilka opcji noclegów, zaczynając od najtrudniejszej - zakupiłem sobie bardzo mały, lekki namiot jednoosobowy i jeżeli okaże się, że nigdzie nie mam miejsca do noclegu u kogoś, no to szukam miejsca, rozbijam się i śpię. Mam swój śpiwór, materac - wszystko lekkie i dostosowane do podróży. Ten aspekt samowystarczalności też jest bardzo ważny. W wielu miejscowościach będą kościoły, a jak jest kościół, to jest też plebania. Liczę na życzliwość duchownych w udostępnieniu czy to kawałka podwórka, czy nawet korytarza, żebym mógł materac sobie położyć i się przespać. Może też na gościnność ludzi, żeby podobnie jak osoby duchowne, udostępniły kawałek działki, bo to na pewno bezpieczniejsze miejsce niż jakaś łąka czy kawałek zieleni przy drodze. Zobaczymy co będzie, ja się zawsze nastawiam na najgorsze, z góry zakładam, że nikt mi nie udostępni miejsca i nikt mnie nie wpuści. Wychodząc z takim pesymistycznym nastawieniem może nie będzie rozczarowań, nie będę liczył na ludzi witających mnie z otwartymi ramionami, a może okaże się, że będzie wręcz przeciwnie. Nie chcę robić z ludzi złoczyńców, ale biorę najgorszy scenariusz jako pierwszy i tak się nastawiam. Namiot będzie zawsze pod ręką, a noce nie są mi raczej straszne. Bardziej boję się o jedzenie (śmiech).

— Masz zaplanowane jakieś przystanki w podróży albo miejsca, które chciałbyś koniecznie odwiedzić?
— Są takie miejsca. Na pewno fajną opcją byłoby dotarcie do czterech skrajnych punktów Polski. Chciałem też bardzo zobaczyć wyspę Wolin, bo nad morzem byłem dwa razy w życiu, jakoś za nim szczególnie nie przepadam. Wolę góry, są zdecydowanie dla mnie lepsze, ale ta wyspa Wolin wydaje mi się bardzo fajna, trochę interesuję się takimi tematami średniowiecza, wikingów, a tam też odbywają się wydarzenia tego typu. Będzie to symboliczne odwiedzenie miejsca związanego z moimi zainteresowaniami. Oprócz tych szczególnych miejsc, które chciałbym odwiedzić, nie mam.

— Jakie rzeczy będą dla Ciebie niezbędne do udanej wędrówki?
— Jest to wędrówka pieszo, więc na pewno buty. Jeszcze nie posiadam ich w swoim ekwipunku, zastanawiam się nad różnymi opcjami. Odpadają wszystkie typy adidasów, bo są zbyt ciężkie, zbyt toporne na takie długie dystanse. Myślałem o sandałach czy czymś w tym stylu, a tak poza tym to o czym wspominałem wcześniej, czyli mata, materac, kijki, bo na pewno bardzo przyspieszą wędrówkę i pomogą w sprawnym pokonywaniu tych odcinków. Przydatną rzeczą będzie też jakiś powerbank. Mam swoją listę ekwipunku i są to rzeczy pierwszej potrzeby. Dzień pewnie będzie wyglądać tak, że wstanę, ogarnę się, zjem coś i po prostu będę szedł z przerwami na jedzenie.

— Okres matur, po których masz zamiar wyruszyć, zbliża się wielkimi krokami. Odczuwasz narastającą ekscytację?
— Podróż gra u mnie pierwsze skrzypce. Może nie jest to do końca dobre, bo matura wiadomo, ważna rzecz. Staram się do niej oczywiście przygotować, bo szkoda zmarnować 12 lat nauki.

— Myślisz o codziennym wrzucaniu filmów lub relacji informujących o przebiegu wędrówki?
— Myślałem, nie wiem czy będzie to codzienne, ale będzie. Na pewno będą to zdjęcia z trasy, bo to szybka opcja pokazania tego, co się u mnie dzieje. Od czasu do czasu planuję wrzucić jakiś filmik, gdzie coś powiem. Nie chcę robić też tak zwanego spamu, nie wrzucać wiadomości z każdą głupotą, żeby te informacje nie straciły swojej wagi, wartości. Myślałem też o jakimś lokalizatorze, żeby na bieżąco pokazywał moje położenie, gdzie się znajduję, także w tym temacie jeszcze będę się kręcił teraz i jakoś sprawdzał czy jest to możliwe do wykonania.

— Jak wpadłeś na pomysł, że swoją podróżą możesz pomóc komuś w życiu?
— To był taki ruch naturalny, fajnie jest zrobić coś dobrego, wykorzystać jakoś tę podróż, bo jest to w moim mniemaniu coś ponadprzeciętnego. Myślę, że jest to ciekawa okazja do pomocy. Los mną tak pokierował, że natrafiłem w internecie na akcję pomocy dla Antosia i od słowa do słowa skontaktowałem się z rodzicami. Porozmawialiśmy sobie, bardzo mili, fajni ludzie. Powiedziałem im o co chodzi, dlaczego chcę to zrobić i skoro dostałem akceptację to teraz, nic innego, tylko działać. Wydaje mi się to naturalne, że kiedy ktoś robi coś wielkiego, ponadprzeciętnego, co można wykorzystać do pomocy, to czemu nie? Nie bądźmy tacy samolubni (śmiech).

— Masz zamiar promować zbiórkę dla Antosia w miejscach, które będziesz odwiedzał?
— Tak, czemu nie? Skoro i tak już tam będę i będę mieć interakcje z ludźmi to nic nie stoi na przeszkodzie. Zawsze taka informacja inaczej brzmi, kiedy ktoś podaje nam ją bezpośrednio, twarzą w twarz, a nie trafiając w internecie. W dzisiejszych czasach jest tego natłok i często takie informacje można jednym uchem wpuścić, a drugim wypuścić. Taka informacja ma już inny wydźwięk, kiedy podaje nam ją ktoś twarzą w twarz i bezpośrednio, namacalnie widzisz, jak ktoś robi coś dla tej osoby, więc będę promował tę zbiórkę w odwiedzanych miejscach.

— Masz w planach odwiedzić Antosia podczas swojej wędrówki?
— Jeżeli byłaby chęć ze strony Antosia i jego rodziców to tak. Nie widzę przeszkód, wręcz uważam, że takie spotkanie byłoby, może nie będzie to złe słowo, ale nawet obowiązkowe. Fajnie byłoby zobaczyć kogoś komu się pomaga i myślę, że Antoś też chciałby mnie zobaczyć.

— Czujesz dodatkową motywację i presję robiąc to nie tylko dla siebie?
— Tak, nie mogę się teraz wycofać. Klamka zapadła, dla mnie już nie ma innej opcji. Jeżeli żadne czynniki zewnętrzne mnie nie zatrzymają, nie zawrócą, to ja Polskę wokół przejdę.

— Planujesz w przyszłości jakieś kolejne akcje charytatywne?
— Charytatywne to trudno powiedzieć. W mojej głowie rodzą się już teraz pomysły na inne wyprawy, jakieś inne wyczyny w miarę moich możliwości, ale na razie jest to w sferze moich marzeń, tak jak parę lat temu ta podróż wokół Polski. Ale tak - mam plany i myślę, że jeżeli znajdę kogoś, komu będę mógł pomóc moimi akcjami to czemu nie? Tutaj nic się nie zmienia, zawsze będę chętny do pomocy, jeżeli tylko ktoś będzie chciał tę pomoc przyjąć.

Jakub Jankowski
nidzica@gazetaolsztynska.pl

Obrazek w tresci

Trening na głównej trasie biegowej, luty 2021
fot. archiwum prywatne

Obrazek w tresci

Trening pod zamkiem Kamieniec w Odrzykoniu Korczynie
fot. archiwum prywatne

Obrazek w tresci

Szymon chce pomóc Antosiowi Prusikowi z Nidzicy
fot. archiwum rodzinne

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Martyna Halicka #3062989 20 mar 2021 22:15

    Brawo Szymon! Super pomysł. Powodzenia na maturze i na trasie! Tylko życzliwych ludzi w Twojej wędrówce Ci życzę:)

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5