Chciałaby wreszcie żyć bez bólu

2021-03-27 16:00:00(ost. akt: 2021-03-24 15:25:09)
Agnieszka Mendoń

Agnieszka Mendoń

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

O Agnieszce Mendoń pisaliśmy rok temu. Walczyła ona wówczas o wszczepienie endoprotezy w prawej ręce. Miała mieć operację, za którą musiała zapłacić. W sierpniu dostała dobrą wiadomość: operację sfinansuje NFZ. Do tej pory operacji się nie doczekała.
Agnieszka z bólem walczy od 2004 roku. Wtedy to, idąc do pracy, przewróciła się i złamała rękę.

— Założyli mi gips na rękę i dostałam skierowanie do Olsztyna na ortopedię. Pojechałam. Podejrzewano, że to pęknięta chrząstka trójkątna. Usztywniono mi rękę. Chodziłam na ćwiczenia, ale nic to nie dało. Dopiero po 3 miesiącach takiego leczenia okazało się, że tak naprawdę miałam zwichniętą kość łokciową. Gdyby od razu po wypadku uraz został prawidłowo rozpoznany, na pewno już bym nie pamiętała o wypadku — mówi Agnieszka.

Po trzech miesiącach lekarz stwierdził, że to, co się dzieje z jej ręką, to efekt złamania, zwichnięcia, skręcenia i naderwania prawej ręki. Podjęto wtedy decyzję, że należy założyć śrubę. Nie udało się. Zamiast śruby założono jej dwa druty. Na zewnątrz nadgarstka wystawały końcówki drutów. Została zarażona gronkowcem. Zamiast poprawy było coraz gorzej. Rana ropiała. A jej towarzyszył ciągły, nieustający ból.

— Tabletki i chwila oddechu, uspokojenia. Mija krótki czas i ponowny nawrót bólu nie do opisania, który do tej pory jest nieodłączną częścią jej życia. Żeby jakoś funkcjonować, dziennie biorę około 20 tabletek przeciwbólowych. Muszę je brać "na zakładkę", żeby jego działanie nakładało się na siebie. Bywa, że krzyczę z bólu, nie panuję wtedy nad sobą — mówi Agnieszka.
Kolejna operacja również nic nie pomogła.

— Gronkowiec zżerał jej kości. Doszło do zapalenia szpiku kostnego. Wkrótce ponownie uaktywnił się gronkowiec, na ranie pooperacyjnej pojawiła się ropa, dochodziło do obrzęku ręki, która stawała się granatowa. — dodaje. Agnieszka przeszła kolejne operacje, które nie polepszyły jej zdrowia. Z ręką było coraz gorzej.

— W kości zrobiły się dziury. Pojechałam do lekarza, tym razem do Elbląga. I następna operacja, podczas której lekarz tę zniszczoną część kości miał wyciąć i wstawić kość wziętą z biodra. Myślałam, że to zakończy moją gehennę. Ale okazało się, że zamiast kości z biodra lekarz operujący wstawił 2 druty.


Po 2 miesiącach druty zostały wyjęte, a kawałek kości został wycięty, zostało trochę mięśni i skóry, a ręka w nadgarstku lata góra - dół — opowiada Agnieszka. Od tej pory zaczęła na ręce nosić gips. Mało tego, niszczenie kości postępowało. Doszło do zniszczenia dalszej części kości łokciowej, a w łokciu zrobiła się dziura. Wtedy dowiedziała się, że jedynym ratunkiem jest wstawienie endoprotezy, ale dodał, że do czasu jej wstawienia, żeby zlikwidować ból ręki, trzeba zrobić kolejną operację. Agnieszka zgodziła się. Wszczepiono implanty.

— Gdy zdjęto gips, okazało się, że ręka jest granatowa. Wyłam z bólu. Implanty się przesunęły. Założono mi gips. Jeśli go zdejmę, to ręka staje się granatowa i opuchnięta — mówi Agnieszka. Do tej pory na ręce nosi gips, który sama kupuje, żeby był lżejszy. Na wymianę gipsu jeździ do szpitala w Otwocku co 3 miesiące. Gips wiezie ze sobą.

W kwietniu 2020 roku dowiedziała się, że operacja wszczepienia endoprotezy może odbyć się w Polsce w prywatnej klinice, ale musi zakupić endoprotezę w USA, która razem ze sprowadzeniem jej do kraju kosztuje około 12. 000 tysięcy euro, a za operację musi zapłacić 10.000 złotych. Wtedy rozpoczęła się zbiórka pieniędzy, w którą włączyli się mieszkańcy Nidzicy. — Dziękuję im za to, że mnie wspierali, że byli ze mną, że dodawali mi otuchy. Zebrane pieniądze przeznaczę na rehabilitację po operacji — mówi Agnieszka.


I wreszcie nadeszła dobra wiadomość. Narodowy Fundusz Zdrowia poinformował, że pokryje koszty operacji. Zbiórka pieniędzy została zawieszona.


Agnieszka skontaktowała się ze szpitalem w Otwocku. Dyrektor szpitala podpisał zgodę na zakup endoprotezy.

— Cieszyłam się bardzo. Nabrałam chęci do życia. Miałam nadzieję, że będzie ono chociaż trochę lepsze — mówi.

Przeszła wszystkie procedury przed zakupem i sprowadzeniem endoprotezy. Wymiary kości mają być wysłane do USA, a stamtąd do Europy (Dania, Holandia). Jak już będzie termin operacji wtedy lekarze będą mogli przyjechać z endoprotezą i będą asystować przy operacji. Będzie to bardzo skomplikowana operacja.


Pierwszy termin był wyznaczony na początek listopada 2020 roku. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany. Lekarze, którzy mieli przyjechać z endoprotezą i asystować przy operacji nie mogli dojechać z powodu kwarantanny lekarza z Otwocka.

Były kolejne terminy. Niestety, i tym razem pandemia je wstrzymała. Agnieszka na razie czeka cierpliwie.

— Ale ile mogę chodzić w gipsie. To już 3 lata. Ręka jest już tak chuda, że niedługo nie będzie do czego wszczepić tej endoprotezy. Lekarz zapewnia, że on jest do dyspozycji w każdej chwili. Czeka tylko na przyjazd lekarzy i endoprotezy — mówi Agnieszka.

Ostatni mail, który otrzymała od lekarza daje nadzieję na to, że operacja może odbędzie się w maju lub w czerwcu.

— Jeśli będę dłużej jeszcze czekać, to już nie mam sił i boję się, że może być za późno na uratowanie ręki — mówi Agnieszka.
Czeka ją także zabieg na serce. Jest już zakwalifikowana w Aninie.


Jedyne z czym udało się jej uporać to to, że już nie mdleje, przez co nie mogła nigdy być sama.

— Przedtem zdarzało się to bardzo często, nawet kilka na dzień. To było dziwne. Stała np. w kuchni, coś robiła i nagle przewracała się. Padała jak kłoda na podłogę, na ulicę. Tam, gdzie stała. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy i ciągle ją obserwować, żeby w porę złapać i uchronić przed upadkiem — mówi jej mama Danusia.

Okazało się, że przyczyną tych omdleń były tabletki, które brała. Po ich odstawieniu ta dolegliwość minęła, ale musi dostać inne, żeby nie było krwotoków wewnętrznych. Czeka ją wizyta u hematologa.

Agnieszka musiała zrezygnować ze swojej pasji, jakim było malowanie, rysowanie. Zanim złamała rękę pięknie rysowała i malowała portrety, krajobrazy. Projektowała też i szyła ubrania dla siebie i córki. — Teraz nie mogę kontynuować swojego hobby — mówi.

Halina Rozalska


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. bob #3063468 28 mar 2021 08:52

    Czy ten geniusz medyczny , jest przypadkiem z Nidzicy?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5