Uwięzieni w chwili [ROZMOWA]

2021-03-20 20:00:00(ost. akt: 2021-03-19 21:09:19)
Magdalena Żukowska - psycholog, psychotraumatolog, terapeutka EMDR z Pracowni Psychologicznej „Spotkania”, jednocześnie psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Nidzicy

Magdalena Żukowska - psycholog, psychotraumatolog, terapeutka EMDR z Pracowni Psychologicznej „Spotkania”, jednocześnie psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Nidzicy

Autor zdjęcia: Zuzanna Leszczyńska

Mam nawracające, dręczące myśli. Nie śpię. Dźwięki i obrazy przypominają mi TAMTO wydarzenie. Czuję lęk, jestem pobudzony. Cały czas w gotowości. Im bardziej próbuję wymazać wspomnienia, tym bardziej „pchają” się one na świat. Nie panuję nad sobą. Czy to się kiedyś skończy?
Trauma. Słownik języka polskiego definiuje ją jako „trwałą zmianę w psychice, spowodowaną gwałtownym i przykrym przeżyciem. Ten stan psychiczny wywołują czynniki zewnętrzne, zagrażające zdrowiu lub życiu, które prowadzą do głębokich zmian w funkcjonowaniu człowieka”. Trauma może prowadzić do trudności w powrocie do poprzedniego funkcjonowania. Według statystyk, u 10-16 proc. dorosłych w Polsce przeżyta trauma prowadzi do zespołu stresu pourazowego. Następstwami traumy mogą być lęk, żałoba, depresja, wzrost zachowań agresywnych i autoagresywnych obniżone poczucie wartości, problemy społeczne lub — w młodszym wieku — pogorszenie wyników szkolnych.

Beata:
Kiedy zamykam oczy widzę szare pustaki na ścianie w piwnicy. Pomieszczenie oświetla żółta żarówka. Bez klosza. Na środku leży przewrócony taboret. Na sznurze wisi mój brat. Twarz ma taką nienaturalną. Choć od jego samobójczej śmierci minęło już kilka miesięcy, ja wciąż nie mogę pozbyć się tego obrazu z głowy. Pojawia się w każdej sytuacji, w której nie jestem skupiona na wykonywaniu jakichś czynności. Gdy tylko pozwalam myślom biec swoim torem, przywołują to jedno wspomnienie. Natrętne myśli nasilają się wieczorami, do tego dochodzi poczucie winy. I znowu wszystko sobie przypominam. Kolejny raz schodzę myślami do piwnicy. Biorę tabletki. Pomagają zasnąć. Budzę się zlana potem. Jest 5 rano. I znowu te natrętne obrazy. Płaczę.

Weronika:
Zostałam zgwałcona. Boję się wyjść z domu. Nawet najdrobniejsza czynność sprawia mi trudność. Ciągle drżą mi ręce. Nie mam na nic siły, nic mnie nie cieszy. Kiedy mama próbuje wyciągnąć mnie na spacer, panikuję. Nie chcę wychodzić. Krzyczę. Widzę ból na jej twarzy. Wychodzimy. Na dworze wszystko wydaje się takie odrealnione, nierzeczywiste. Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Chcę już wrócić do domu. Boję się, że ktoś będzie chciał mi zrobić krzywdę. Boję się przypadkowego dotyku. W sklepie dosłownie przyciskam się do barierki, byle tylko nikt się o mnie nie otarł. Pocę się. Mam ochotę wybiec ze sklepu. Nie patrzę na twarze. Chcę już wrócić do domu.

Beata i Weronika doświadczyły traumy. I choć u każdej z nich przyczyna była inna, obie nie potrafią poradzić sobie z jej konsekwencjami. Na forum poświęconym traumom podobnych historii jest wiele. W niektórych przypadkach nieprzepracowane traumy doprowadziły do zaburzeń osobowości bądź nadużywania substancji psychoaktywnych. Dzielą świat na „przed” i „po” traumie. Obrazy pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach.

Maciej:
Szok i odrętwienie — tak czułem się na początku. Potrzebowałem wielu miesięcy na poukładanie życia, które legło w gruzach po śmierci żony w wypadku samochodowym. Miałem poczucie winy. Wyrzucałem sobie, że ja żyję, a Ania nie. I rzeczywiście, kiedy widziałem ciężarówkę, miałem przed oczami jeden obraz: dźwięk klaksonu, oślepiające światła, krzyk i ogromny huk. I czułem, że zginę, że nic nie jestem w stanie zrobić. To był ułamek sekundy, w czasie którego byłem już pogodzony ze śmiercią.
Los chciał jednak inaczej. Maciej przeżył, jego żona nie. — Za mną miesiące terapii. I chociaż ze śmiercią żony nie pogodziłem się do dziś, wiem, że nie miałem na to wpływu. I że nic nie zwróci jej życia. Nauczyłem się jednak w miarę normalnie funkcjonować. Wychodzę już do pracy, przewartościowałem swoje życie. Ale gdyby nie wsparcie rodziny i godziny terapii, to nie wiem, jakbym sobie poradził — mówi mężczyzna.

Zaburzenie stresu pourazowego, jako nowa jednostka chorobowa, zostało wprowadzone do klasyfikacji przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne dopiero w 1980 r. Według danych statystycznych około 8-9 proc. populacji doświadcza konsekwencji zdarzenia traumatycznego. Do przynajmniej jednego zdarzenia traumatycznego przyznaje się 61 proc. mężczyzn i 51 proc. kobiet. Aż u 88 proc. mężczyzn i 79 proc. kobiet ze zdiagnozowanym zespołem stresu pourazowego rozpoznano również inne zaburzenia psychiczne. Do najczęściej diagnozowanych należą: depresja, dystymia, zaburzenia lękowe, zaburzenia zachowania, uzależnienie od alkoholu i innych substancji psychoaktywnych.


O sytuacjach traumatycznych, objawach traumy, zmianach w psychice, leczeniu i wspieraniu osób, które doświadczyły zespołu stresu pourazowego rozmawiamy z Magdaleną Żukowską, psychologiem, psychotraumatologiem, terapeutką EMDR z Pracowni Psychologicznej „Spotkania”, jednocześnie psychologiem w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Nidzicy.

— Często potocznie mówimy o traumatycznych przeżyciach. Czym one tak naprawdę są?
— W psychotraumatologii trauma to konfrontacja ze zdarzeniem, grożącym śmiercią, narażanie na bezpośrednie zagrożenie życia, nadużycia seksualne, poważne obrażenia ciała bezpośrednio w zdarzeniu lub bycie naocznym świadkiem tego, jak ktoś inny doświadcza takiego zdarzenia, np. w przypadku przemocy czy wypadku samochodowego. O doświadczeniu traumatycznym mówimy także, gdy bez zapowiedzi, w nieoczekiwany sposób otrzymujemy informację o tym, że ktoś z naszej rodziny miał wypadek. To, co dzieje się dalej, czyli to, co leczymy, to skutki naszego przeżycia. Trauma, jak opisuje ją van der Kolk, amerykański psychiatra i badacz stresu pourazowego, to skutek nagłego, jednorazowego zdarzenia albo serii zdarzeń zewnętrznych wykraczających poza normalne mechanizmy zaradczo-obronne. Przyczyną traumy, oprócz wcześniej wspomnianego wypadku samochodowego, może być też wojna, powódź, atak terrorystyczny. Jest jeszcze jeden aspekt, na który warto zwrócić uwagę. Osoby wykonujące zawody wysokobodźcowe, np. ratownicy medyczni, policjanci, strażacy, pracownicy socjalni, częściej narażeni są na „obserwowanie śmierci” a tym samym, w konsekwencji, bardziej narażeni na wtórny stres traumatyczny.

— Czyli na przykład rozstanie będzie sytuacją stresującą, ale nie przeżyciem traumatycznym.
— Rzeczywiście, często nadużywamy słowa „trauma”. Jak już wspomniałam, w psychologii czy psychotraumatologii, doświadczenie traumatyczne to efekt zdarzenia nagłego, które bezpośrednio zagraża życiu lub bycie świadkiem takiego zdarzenia, które przekracza nasze zasoby i strategie radzenia sobie. Jeżeli rozstanie miałoby polegać na tym, że ktoś przystawia ci nóż do gardła, a ty bierzesz nogi za pas i uciekasz, to po przyjrzeniu się innym kryteriom, całej sytuacji, można uznać, że będzie ono nosiło znamiona traumy.

— Co dzieje się z psychiką po doświadczeniu traumy?
— Po takim przeżyciu każdy człowiek doświadcza stresu. I to jest naturalne zjawisko. Do 48 godz. po zdarzeniu traumatycznym mówimy o tzw. ostrej reakcji na stres. W tym czasie pacjent może mieć całą gamę objawów i jest to absolutnie naturalne. Jeśli te objawy utrzymują się do miesiąca od przeżytego zdarzenia mówimy o ostrym zaburzeniu stresowym. Utrzymywanie się objawów powyżej miesiąca wskazuje nam na występowanie zaburzenia stresowego pourazowego (PTSD). Spotykamy też sytuacje, że po kilku tygodniach symptomy stresu słabną, ustają. Może to dla nas być informacja, że człowiek w naturalny dla siebie sposób poradził sobie z tą sytuacją, korzystając z takich zasobów jak siatka wsparcia społecznego, pomoc specjalisty, samoobserwacja, szukanie sposobów wyciszenia. To czas, w którym pacjent stara się wpisać to wydarzenie w historię swojego życia i nadać mu znaczenie.

Niekiedy człowiek po sytuacji traumatycznej doświadcza tzw. wzrostu potraumatycznego. Kiedy na przykład niespodziewanie umiera najbliższa osoba, ten, który zostaje, zaczyna doceniać relacje, spędza każdą wolną chwilę z rodziną, bliskimi. Może być też tak, że przewartościowuje swoje życie, więzi społeczne, relacje stają się ważniejsze niż praca, zmienia się perspektywa patrzenia na świat.
Ale są też sytuacje, że po doświadczeniu traumatycznym mamy nawracające, dręczące myśli. Pojawiają się kłopoty ze snem, różnego rodzaju dźwięki, obrazy przypominają nam to wydarzenie. Jakbyśmy niejako wracali, przenosili się do tamtej chwili. Mówi się o tzw. flashbackach. Jest to bardzo uciążliwe w codziennym funkcjonowaniu, dlatego staramy się tego unikać. Na przykład, idąc chodnikiem, widzę czerwony samochód i to jest mój zapalnik, który przenosi mnie do sytuacji traumatycznej: przecież miałem wypadek, a ten który we mnie wjechał miał czerwony samochód. Wtedy mocno staramy się unikać wszystkiego, co kojarzy nam się ze zdarzeniem traumatycznym, a nawet zapomnieć o tym wydarzeniu.
Takie natrętne myśli powodują, że czujemy lęk, wprowadzają nas w stan pobudzenia. Jesteśmy na „wyczekaniu”, w gotowości, bo cały czas dookoła „widzimy” to, co nam się przydarzyło. Im bardziej staramy się zapomnieć, wymazać wspomnienia, tym bardziej minione zdarzenie pcha się na świat. Tym samym przeżycie traumatyczne nie staje się wspomnieniem, nie możemy wpisać go w historię naszego życia, przeciwnie, staje się częścią każdego naszego dnia, w pewnym sensie w nim żyjemy.

I niestety, unikanie bardzo często rzutuje na nasze funkcjonowanie. Stajemy się bardziej drażliwi, pobudzeni, przygnębieni, czasami wycofujemy się z życia towarzyskiego, by uniknąć sytuacji lękowych. Przez to cierpią nasze relacje interpersonalne, relacje w rodzinie. Sytuacje, które nas kiedyś cieszyły, teraz nas nie zadowalają albo wręcz przynoszą rozdrażnienie. Te objawy możemy zaliczyć do tzw. stresu pourazowego.

— Czym on jest?
— Tak, jak wcześniej wspomniałam, o stresie pourazowym mówimy wtedy, kiedy objawy utrzymują się powyżej trzech miesięcy. Kiedy objawy trwają naprawdę długo mówimy o przewlekłym stresie pourazowym. Doświadczany na wczesnym etapie życia i przez długi czas może prowadzić nawet do zaburzeń osobowości. Na przykład traumy spowodowane molestowaniem seksualnym u ponad 70 proc. osób prowadzą do występowania zaburzeń osobowości typu borderline. Objawy stresu pourazowego są po części poza naszą kontrolą. To odpowiedź ciała i umysłu na to, co się zdarzyło. Nie jesteśmy w stanie zapanować nad natrętnymi myślami, problemami ze snem, reakcjami fizjologicznymi. Niektórzy są pobudzeni, mają trudności w koncentracji, ich reakcje są wyolbrzymione, wybuchają złością niewspółmiernie do bodźca, pocą im się ręce.
Niektórzy pacjenci mówią, że „kiedyś było inaczej”. I to jest prawda, przeżyli bowiem trudne doświadczenie traumatyczne, które przekracza ich zasoby i możliwości adaptacyjne. To co się dzieje później to nauka siebie od nowa, poznanie swoich reakcji. Stres pourazowy występuje u około 9 proc. osób doświadczających traum. Jednak to kobiety są bardziej na niego podatne.
Ludzie po traumie doświadczają obniżonej jakości życia, gubią gdzieś jego sens. W bliskim okresie po zdarzeniu traumatycznym mogą mieć zaburzenia pamięci, mówimy tu o tzw. fragmentaryczności pamięci. Dlatego bardzo istotny jest powrót do tego zdarzenia w bezpiecznej przestrzeni gabinetu, w obecności i przy wsparciu profesjonalisty. To daje szansę na przepracowanie lub rozwiązanie traumy, zrobienie kroku do przodu, stworzenie nowej jakości życia, tak by jeszcze czerpać z niego radość.

— Na czym polega leczenie stresu pourazowego po przebytej traumie? Czy można określić, jak długo będzie trwało?
— Sposób i czas trwania leczenia jest absolutnie indywidualny. W terapii traumy są pewne wytyczne, co do ilości i długości sesji terapeutycznych - oczywiście w zależności od tego, jakie narzędzia wybiera psycholog/terapeuta. Jednak w tej dziedzinie trzeba być elastycznym, wsłuchanym w klienta. Leczenie zależy bowiem od wielu czynników, chociażby od ciężkości urazu czy indywidualnych cech osoby. Jeden z wypadku samochodowego wyjdzie bez szwanku, a drugi będzie doświadczał uciążliwych, bolesnych skutków. Sposób i czas leczenia zależą też od wcześniejszych doświadczeń, stylu więzi, samooceny, posiadanego wsparcia i zasobów. W sytuacjach stresu pourazowego złożonego proces terapeutyczny jest zdecydowanie dłuższy.

— Jakiś czas temu oglądałam wywiad z niemieckim psychologiem prof. Franzem Ruppertem. Profesor przekonywał, że traumatyczne przeżycia z okresu płodowego mogą mieć wpływ na nasze dorosłe życie. Czy rzeczywiście możemy doświadczyć traumy na tak wczesnym etapie rozwoju?
— Tak, jest to tzw. trauma prenatalna. Ogromną rolę odgrywa tu neurobiologia. Jeżeli dziecko jest niechciane bądź matka przez większość ciąży przeżywa silny stres, spowodowany na przykład utratą pracy czy dachu nad głową, to układ nerwowy dziecka, jego struktury mózgowe nie wykształcają się tak jak przy prawidłowym rozwoju. Matka żyje w ciągłej gotowości, w stanie pobudzenia, musi każdego dnia stawiać czoła swojemu położeniu, a dziecko to wszystko „zbiera”, staje w sytuacji „radzenia sobie” z nadzwyczaj trudną sytuacją, nie mając ku temu zasobów. I dochodzi do sytuacji, w której malutkie dziecko jest już straumatyzowane.

— Czy u tak małego dziecka możliwe jest rozpoznanie przebytej traumy?
— Jest to bardzo trudne. Obowiązkowy jest rzetelny wywiad, skrupulatne prześledzenie ciąży. Jeżeli matka była w silnym stresie, dziecko może mieć trudności w koncentracji uwagi, obniżone lub wzmożone napięcie mięśni, kłopoty ze snem czy jedzeniem.

— W jaki sposób traumy związane z odrzuceniem w dzieciństwie mogą rzutować na dorosłe życie?
— Tam, gdzie dochodzi do znęcania psychicznego, emocjonalnego, ekonomicznego, chronicznego zaniedbania dziecka, mówimy o traumach relacyjnych. Powstają one w okresie dzieciństwa w wyniku nieprawidłowej relacji z figurą przywiązania, czyli najczęściej z matką. Przykładem może być molestowanie seksualne, które na ogół nie prowadzi do bezpośredniego zagrożenia życia, ale jest rodzajem uciążliwego doświadczenia stresowego. Jeżeli ojciec molestuje dziecko, a matka nie reaguje albo niedowierza dziecku, traci ono poczucie bezpieczeństwa. Bo właśnie matka powinna być taką gwarancją bezpieczeństwa, a jeżeli dziecko wielokrotnie doświadcza molestowania to ta podstawowa potrzeba jest niezaspokojona. Dziecko jest zmuszone radzić sobie samemu, a sytuacja, której doświadcza, przerasta jego zasoby. Mogą pojawić się moczenia, agresja, zaprzestanie jedzenia, spania, zaburzenia w koncentracji uwagi.

Czasami objawy mogą przypominać ADHD i to bywa mylące, ponieważ po bliższym przyjrzeniu się może okazać się, że dziecko doświadczyło traumy relacyjnej. Tacy pacjenci mają później trudności z nawiązywaniem satysfakcjonujących relacji. Traumy rozwojowe nie są przeżyciem jednorazowym, stanowią one ciąg zdarzeń, doświadczanych w dzieciństwie, a których skutki odzywają się w życiu dorosłym. Ogromne znaczenie ma tutaj nasz układ limbiczny, nasza neurobiologia. Są to skomplikowane procesy, które odpowiadają za to, jak kodujemy, interpretujemy zdarzenia, ale też za to, jak je przetwarzamy, czyli co z tym później zrobimy i jak to wpłynie na nasze zachowanie.

— Jak możemy wspierać osoby, które doświadczyły traumy. Jak z nimi rozmawiać?
— Na początku musimy sprawdzić czy ten ktoś w ogóle chce o tym mówić. Sytuacja traumatyczna mogła być tak bolesna, że osoba, która jej doświadczyła może w ogóle nie chcieć o niej rozmawiać. Zastanówmy się, co nas w zachowaniu bliskiej osoby niepokoi. Jeżeli jest drażliwa albo ma koszmary senne, kłopoty ze snem, pewnie delikatnie zachęcałabym do skorzystania z pomocy terapeuty i wspólnie z nim zbadanie czego może to być skutkiem. Ja też zachęcam swoich pacjentów, żeby byli uważni na siebie, wrażliwi na sytuacje, w których pokazują się objawy. Proszę ich o obserwację, co ich wyprowadza z równowagi, jak się wtedy czują, co myślą. Terapeuta, który obserwuje pacjenta z boku, jest w stanie ocenić na ile przebyte doświadczenia upośledzają i zaburzają funkcjonowanie tej osoby.
Pomocny jest też sport. Przeżywając stres pourazowy jesteśmy pobudzeni, mamy podwyższone ciśnienie, szybszą akcję serca. A wiemy przecież, że sport to najlepsze lekarstwo, żeby to ciśnienie wyrównać. Proponowałabym zacząć od sportów, które nie są dla nas ekstremalne, tylko raczej sprawiają nam przyjemność. Będzie to dla nas dodatkowa gratyfikacja. Jeżeli bowiem sięgniemy po sporty ekstremalne albo będziemy uczyć się nowych dyscyplin, które są dla nas trudne, to możemy dodatkowo doświadczać porażki i stan przygnębienia będzie się pogłębiać.

Polecam też wszelkiego rodzaju masaże, które sprawiają, że nasze napięcie opada, a co za tym idzie jesteśmy bardziej zrelaksowani. Do tego ćwiczenia oddechowe, techniki relaksacyjne.
Warto wybrać to, co sprawia nam przyjemność i rzeczywiście daje odprężenie. Nieocenione jest oczywiście spotkanie ze specjalistą, który będzie zaufanym towarzyszem w oswajaniu lęku i pomoże przejść przez trudny czas.


Zuzanna Leszczyńska
z.leszczynska@gazetaolsztynska.pl



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5