Jak spędzam wolny czas i czego mi w Nidzicy brakuje?

2021-09-29 19:10:00(ost. akt: 2021-09-29 19:06:16)
Julia Maculewicz

Julia Maculewicz

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Czas wakacji już dawno za nami, a młodzież wróciła do szkół. Pora skupić się na nauce, więc czasu wolnego jest coraz mniej. W tym wszystkim trzeba znaleźć również chwile na odpoczynek.
Jedni relaksują się oglądając filmy, seriale, czytając książki, bądź grając w gry. Drudzy preferują aktywne spędzanie czasu wolnego, poprzez spacery ze znajomymi, wycieczki rowerowe, lub trening na siłowni.

To jedne z najpowszechniejszych aktywności, jednak wszystkie są równie dobre. Najważniejsze jest, aby robić to, co się lubi i na co ma się w danej chwili ochotę.

Zapytałem Julię Maculewicz – studentkę prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu – jak ona spędza swój wolny czas, i czego jej w Nidzicy brakuje.

„Od kołyski rodzice czytali mi książki - tak się zaczęło. Teraz mam dwadzieścia lat i mimo, że nie czytają mi do snu, to sama pochłaniam w wolnym czasie (najchętniej kryminały psychologiczne) sterty książek.

Dla kontrastu, gdy moja głowa jest już wystarczająco zmęczona, oczy odmawiają posłuszeństwa, a czarne literki przed nimi skaczą, lubię zmęczyć się fizycznie.

Ja i mój tata kochamy sport, zawsze traktowaliśmy go jako pasję, ale też swego rodzaju odskocznię od codziennych problemów. Razem biegamy w pobliskim lasku miejskim, gramy w koszykówkę na orliku, bądź jeździmy na basen do pobliskich miast. Niestety, tu, w Nidzicy, basenu nie mamy, nad czym - szczerze mówiąc - ubolewamy oboje.

Dodatkowo, ja sama zaraziłam się jazdą konną od mojej przyjaciółki około 6 lat temu. Kto nigdy nie próbował, ten nie będzie w stanie zrozumieć, co to znaczy zbudować wyjątkową, silną więź z koniem. Jesteśmy sobie równi, kompatybilni, musimy się rozumieć bez słów i współpracować jako partnerzy.

Poza światem książek, sportem, który towarzyszy mi przez całe życie, lubię wybrać się na dobrą sztukę do teatru. Bardzo żałuję, że nidzickie kino Wenus nie robi spektakli, nie zaprasza aktorów, nie ma też koła teatralnego w moim mieście, a szkoda.

Pocieszający jest jednak fakt, iż działa jako "kino" - od czasu do czasu puszczane są filmy. Chociaż stricte kinem tego nazwać także nie można.

W Nidzicy wiele miejsc ma spory potencjał, jednak nie zostaje on zazwyczaj wykorzystany, bynajmniej w pełni.

To miasteczko mogłoby się dobrze rozwijać, gdyby pomysły realizować od początku do końca, a nie rezygnować w ich połowie, bądź robić większość jedynie 'po łebkach' .”

Wiktor Kordowski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5