Nie zdradzam tajemnic wnuków

2022-01-21 16:00:00(ost. akt: 2022-01-19 18:49:52)
Babcia Janina Bukowska

Babcia Janina Bukowska

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Janina Bukowska z Nidzicy wychowała 6 synów. Jest szczęśliwą babcią 4 wnuczek, 5 wnuków i 2 prawnuków. Jak mówi, bardzo długo czekała na narodziny pierwszej dziewczynki w rodzinie. — Wszyscy skakaliśmy z radości — wspomina.
Pani Janina mówi, że nie było łatwo wychować synów, ale bardzo pomagał jej w tym mąż, który często z nimi rozmawiał, tłumaczył i wszyscy wyrośli na wspaniałych ludzi. Mówił im, że nie można się bić, wyzywać, zabierać cudzych rzeczy, bo to jest kradzież.

— Dzieci chodziły do żłobka, potem do przedszkola i szkoły. Każdy z synów miał swoje obowiązki, które musiał wykonywać. Mąż nigdy na nich nie krzyczał i nigdy nie podniósł na nich ręki. W wychowaniu dzieci pomagała mi również mama — wspomina pani Janina.

Gdy pojawili się pierwsi wnukowie, pani Janina jeszcze pracowała. — Nie mogłam się nimi zająć tak jakbym chciała. Zawsze jednak, gdy tylko miałam czas odwiedzałam ich, zabierałam na spacer, starałam się pomóc synom — mówi babcia.

Do dzisiaj pamięta narodziny pierwszego wnuka. Gdy syn Darek oznajmił, że będą mieli dziecko, wszyscy cieszyli się bardzo.

— Młodzi mieszkali razem z nami. Bardzo dbaliśmy o synową, żeby nie przemęczała się, żeby stosowała odpowiednią dietę. Ja po cichu marzyłam, żeby urodziła się dziewczynka. Ciąża przebiegała bez zakłóceń. Wreszcie syn z synową pojechali do szpitala. W domu czekaliśmy z niecierpliwością na wiadomość od syna. Nam się wydawało, że poród trwa wieki. I w końcu syn zadzwonił i powiedział, że urodził się chłopiec. Radość była ogromna. Miałam pierwszego wnuka Michasia — wspomina pani Janina.

Opiekowała się nim po powrocie z pracy. Starała się odciążyć synową, żeby mogła w spokoju odpocząć. Zostawała z wnuczkiem, gdy młodzi chcieli wyjść do znajomych. Poświęcała wnukowi soboty i niedziele.


Potem pojawili się kolejni wnukowie Maciek i Miłosz. I wreszcie w rodzinie Bogdana urodziła się córeczka Ola.

— Była to pierwsza dziewczynka w naszej rodzinie. Wszyscy skakaliśmy z radości. To było dla nas wielkie święto. Wszyscy chcieli się nią opiekować, rozpieszczaliśmy ją. Wkrótce urodziły się kolejne wnuczki: Nastusia od Bogdana, Asia od Piotra i Hania od Pawła.

— Moje wnuczki są piękne i zdolne. Te starsze nie miały i nie mają żadnych problemów z nauką w szkole, czy na studiach. Bardzo je kocham. Tak samo kocham także swoich wszystkich wnuków: Michała, Maćka, Miłosza, Mateusza i Igorka — zapewnia pani Janina.

Najdłużej opiekowała się Olą i Nastusią, bo wtedy była już na emeryturze i miała więcej czasu. Niestety, dwa zawały serca sprawiły, że musiała bardziej zadbać o swoje zdrowie. Wówczas to ona mogła liczyć na pomoc starszych wnuków. Przybiegały do niej, robiły zakupy.

Pani Janina jest bardzo dumna ze swoich wnuków i wnuczek. Bacznie obserwuje ich postępy w nauce, w studiach.

— Hania chodzi do szkoły muzycznej, pięknie śpiewa. Chodzę na wszystkie jej występy i podziwiam ją. Teraz na pewno pójdę do przedszkola na świętowanie Dnia Babci. Cieszę się, że starsze wnuki zakładają swoje rodziny i mają dzieci, a ja mam prawnuków — dodaje. Mimo że są dorosłe, to wpadają do babci, wypytują o zdrowie, porozmawiają.

— Często mówią o swoich tajemnicach, o których nie chcą powiedzieć rodzicom. I ja tych tajemnic nie zdradzam. Mają do mnie zaufanie. Pytają mnie o radę. Chcą wiedzieć jak dawniej się żyło, jak dałam radę wychować tylu chłopaków. A ja im opowiadam, daję rady, z których chętnie korzystają — mówi pani Janina. Zawsze przychodzą z życzeniami imieninowymi, urodzinowymi, z okazji Dnia Babci.

Z synami i ich rodzinami spotyka się podczas Bożego Narodzenia i Wielkanocy. — Przy wigilijnym stole zasiada 21 osób. Muszą przywozić stoły, żebyśmy się wszyscy zmieścili. Nawet ścianę między pokojem, a wnęką rozebraliśmy, żeby je ustawić — śmieje się.

Pani Janina bardzo ceni sobie takie wspólne spotkania. Dają jej wiele radości i szczęścia. Wszystkich, których kocha ma blisko siebie.

Pani Janina czasami zastanawia się jednak nad tym, czy była i jest dobrą babcią, bo mimo ogromnej miłości do wnuków, potrafiła i do tej pory potrafi ich skarcić, jeśli coś złego zrobią.

— Jak za mocno psocili, to musiałam im zwrócić uwagę, wprowadzić trochę dyscypliny — dodaje.

Pani Janina uważa, że dobra babcia to mądra babcia, która potrafi pochwalić, ale i skrytykować. Poza tym to jaką babcią się jest zależy od tego, w jakim wieku są wnuki.

Tym młodszym trzeba okazać swoją miłość, opowiedzieć bajkę, pograć w grę, pobawić się, pójść na spacer, dać jakiś prezent. Ze starszymi trzeba dużo rozmawiać, tłumaczyć, ale nie narzucać swojego zdania.

— Dorosłym wnukom zamiast prezentu, wsuwam do kieszeni parę złotych. Nie chcą brać, ale ja wiem, że na pewno im się przydadzą. Zawsze mam czas, żeby ich wysłuchać, porozmawiać, a nawet razem pomilczeć — mówi.

Nigdy nie krytykowała rodziców swoich wnuków, bo uważa, że skoro ona wychowała synów na porządnych ludzi, to oni też potrafią to zrobić.

— Nie należy zastępować rodziców, należy im tylko pomagać w wychowaniu dzieci — podkreśla.


Co mówią o babci wnuki?


— Babcia Jasia jest najlepszą babcią, jaką można sobie wymarzyć. Zawsze nam pomaga i wspiera w każdej decyzji. Możemy liczyć na dobrą radę, która wynika z jej doświadczenia życiowego. Bardzo kochamy i podziwiamy naszą babcię i jesteśmy jej bardzo wdzięczni za to, że to także dzięki niej jesteśmy dobrymi ludźmi. Każdemu życzymy takiej babci — mówią wnuczki, wnuki i prawnuki.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5