Wielkanoc na Warmii i Mazurach

2022-04-15 16:00:00(ost. akt: 2022-04-14 17:22:16)

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

Na Warmii i Mazurach aż do 1945 roku nie znano zwyczaju święcenia potraw. Przygotowywano ich dużo, ponieważ święta trwały 3 dni. Warmiacy w Niedzielę Palmową chodzili święcić palmy. Na Mazurach nie było tego zwyczaju.
Palmy warmińskie były skromne, robione z kitek kończących źdźbła trzciny, z gałązek jałowca, zielonych gałązek brzozy i bazi.

Poświęcone palmy umieszczano w domu za świętymi obrazami. W Wielki Piątek święcono wodę i ogień oraz palono najstarszy krzyż we wsi, bo jego popiół miał przez cały rok zapobiegać bólowi gardła.

Również w Wielki Piątek chłopcy biegali po wsi z drewnianymi kołatkami i oznajmiali w ten sposób, że jest dzień żałoby. Tego samego dnia smagano gałązkami tarniny po łydkach. Były to tzw. "boże rany" na pamiątkę męki Chrystusa.


W Wielką Sobotę po południu chłopcy z kołatkami chodzili po "kołaczach". W sieni zdejmowali czapki, kołatali i śpiewali "Któryś za nas cierpiał rany". Gospodyni częstowała ich "kuchem" (ciastem) i jajkami. W sobotę przynoszono z kościoła węgielki i wodę święconą, którą ojciec kropił wieczorem wszystkie izby, dom od zewnątrz, stodołę i chlew.

Pierwszego dnia świąt o świcie chodzono do płynącej na wschód wody, aby się w niej obmyć. Miało to leczyć wszelkie choroby i zapewnić zdrowie na cały rok. Obrzęd był skuteczny tylko wtedy, gdy podczas jego trwania zachowane było milczenie i nikt nie oglądał się za siebie.

W niedzielę ludzie szli do kościoła na mszę rezurekcyjną. Na wzgórzu za wsią zbierała się kapela ludowa, która powoli zbliżała się do kościoła, grając pieśń wielkanocną „Chrystus zmartwychwstan jest". Powoli do orkiestry dołączali mieszkańcy, którzy uczestniczyli w mszy.

Po mszy świętej wszyscy wracali do domu, aby zasiąść przy wspólnym stole na śniadanie. Tylko w nielicznych domach podawano mięso.

Przeważnie jedzono twaróg, masło, jaja i kuchę. Na obiad podawano gęsty ryż podlany gorącym masłem, jaja na twardo i suszone śliwki gotowane w cukrze.

Dopiero na kolację podawano wędliny, szynki, boczki i pieczony drób. Niedzielę spędzano w gronie rodzinnym. Nie spotykano się z sąsiadami. Młodzi bawili się w różne zabawy.

Najpopularniejszy był zakład kto zje więcej jajek. Czasami taki zakład kończył się śmiercią.

W niedzielę chowano w różnych miejscach podarki od zajączka. Dzieci musiały je znaleźć.

W poniedziałek z samego rana zaczynało się smaganie. Używano do tego celu gałązek wierzbowych lub brzozowych. Gałązki takie zrywano na 3 tygodnie przed świętami i wstawiano do wody, aby się zazieleniły. Często też używano do smagania gałązek jałowca (kadyk). Kadykiem smagały grupy starszej młodzieży.

Śpiewano wiele specjalnych piosenek, wygłaszano oracje o wykupek.

Dzieci smagały rodziców, starszych, chłopcy - dziewczęta, a młodziankowie smagali się wzajemnie. Dzieci dostawały za smaganie kawały ciasta, cukierki, jajka lub groszaki.

Na Mazurach, na terenach graniczących z Mazowszem, polewano się wodą.

Nieodzownym elementem świąt były pisanki. Do zdobienia jaj używano naturalnych barwników: łupiny cebuli barwiły jajka na brązowo, szyszki olchy na czarno, świeże źdźbła żyta na zielono.

Z Wielkanocą wiązało się wiele wróżb i przesądów.

Nie można było chodzić boso, bo można było nabawić się wrzodów. Kury należało karmić grochem, żeby dobrze się niosły. Drugim sposobem na znoszenie jaj przez kurę było siadanie gospodyni tyłkiem na męskiej czapce. Na wschodnich Mazurach znana była wróżba o powodzeniu oraz płci przyszłych cieląt na podstawie tego, kto pierwszy wszedł do izby: kobieta czy mężczyzna.

Opracowano na podstawie: Warmiacy i Mazurzy. Życie codzienne ludności wiejskiej w I połowie XIX wieku. Praca zbiorowa pod redakcją Bogumiła Kuźniewskiego. Towarzystwo Przyjaciół Olsztynka. Olsztynek 2002.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5