Zbigniew Finkieklan: boję się tej zimy

2022-09-08 19:00:00(ost. akt: 2022-09-08 17:24:41)
Zbigniew Finkieklan

Zbigniew Finkieklan

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Powoli zbliża się zima. Już teraz noce są chłodne. Wkrótce będzie coraz zimniej. W Nidzicy zlikwidowany został jeden skład węglowy z powodu bardzo wysokich cen węgla. Skład węgla Zbigniewa Finkieklana węgla nie ma.
O sytuacji z węglem rozmawiamy ze Zbigniewem Finkieklanem, który skład węglowy prowadzi od ponad 30 lat.

W tym roku po raz pierwszy węgla na składzie nie ma i jak mówi, nie będzie miał.

Dlaczego?
— Nie mam węgla, ponieważ do kupienia jest tylko sprowadzany węgiel. Niestety, nie mam na jego temat żadnych informacji. Nie wiem jaka jest jego kaloryczność i jakie spiekanie, czyli sklejanie się brył węgla. W piecu zlewa się i powstaje jedna masa, jakby drugi węgiel. Słabiej ogrzewa. Nie chcę, żeby ludzie, którzy kupią u mnie węgiel, mieli do mnie pretensje, że sprzedałem im zły opał — wyjaśnia pan Zbigniew.

— Poza tym w porcie w Gdańsku nie ma węgla, który najchętniej kupują nidziczanie, czyli orzecha. Jest węgiel energetyczny, głównie miał, którym w domach się nie pali. Nawet gdybym chciał sprowadzić węgiel, to jest on bardzo drogi. Ja, żeby zarobić, musiałbym go sprzedawać po około 3.400 złotych — dodaje.

Kiedyś była to jedyna firma w Nidzicy, która zajmowała się sprzedażą węgla. Pan Zbigniew działalność rozpoczął ponad 30 lat temu. Jak mówi, zawsze dawał swoim odbiorcom rękojmię jakości węgla.

Swoich stałych klientów już w maju informował, że w tym roku węgla nie będzie sprzedawał.

W latach 90-tych sam jeździł po węgiel, który odbierał z kopalni Brzeszcze, Piast. — Węgiel był bardzo dobry. Od roku 2004 musiałem ograniczyć sprowadzanie polskiego węgla, ponieważ zaczęto sprowadzać węgiel rosyjski, który miał konkurencyjne ceny — podkreśla.

Mimo to nadal handlował węglem polskim. Sprowadzał go około 200 ton.

— Sprzedawałem wtedy około 40.000 ton węgla. Blisko 1.500 ton kupował szpital, zamek - około 700 ton, szkoła Trójka - 800 ton, klienci indywidualni około 800 ton. Czasy się zmieniły i sposoby ogrzewania, więc tego węgla potrzeba mniej. Rok temu klientom indywidualnym sprzedałem tylko 8.000 ton — mówi pan Zbigniew.

Zawsze starał się mieć zapas węgla na 3 tygodnie, zanim przyjedzie następna dostawa tak, żeby go nie zabrakło, a teraz nie ma w ogóle.

— Sam boję się tej zimy. Na ogrzanie domku jednorodzinnego potrzeba około 5 ton węgla. Zastanawiam się, czy będę miał czym ogrzać pomieszczenia biurowe i warsztat i czy będzie mnie na to stać. Rozważam zamknięcie budynku biurowego i przeniesienie do biur przy warsztacie — mówi Zbigniew Finkieklan.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5