Czuje się jak prawdziwa artystka

2022-11-20 10:00:00(ost. akt: 2022-11-19 12:48:12)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

— Moje życie zmieniło się dopiero wtedy, jak trafiłam na zajęcia do Polskiego Stowarzyszenia Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną. Tu mogę rozwijać swoje zdolności artystyczne i zdobywać nowe umiejętności — mówi Dorota Doda.
Pani Dorota urodziła się z niepełnosprawnością intelektualną. Otoczona została od początku wielką miłością rodziców. Rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Tam nauczyła się czytać, pisać i rysować. Przyznaje, że bardzo się stresowała, gdy została wywołana do odpowiedzi.

— Nauczyciele byli bardzo wyrozumiali. Miałam czas na zastanowienie się i potem bez trudu odpowiadałam — wspomina. Nieco inaczej odnosili się do niej koledzy i koleżanki.

— Śmiali się ze mnie, dokuczali mi. Zupełnie inaczej przyjęto mnie w liceum. Nikt mi nie dokuczał. Nauczyciele dawali mi więcej czasu na odpowiedź — dodaje.

Liceum skończyła, ale kosztowało ją to bardzo dużo pracy w domu.
— Zaraz po przyjściu ze szkoły, zjedzeniu obiadu zaczynałam się uczyć, odrabiać pracę domową, powtarzać po kilka razy to, czego już się uczyłam. Ta moja praca dawała efekty — podkreśla. Mimo to była zamknięta w sobie, paraliżowały ją spotkania z ludźmi. Była nieśmiała i prawie nigdy nie chciała wypowiadać się wśród kolegów i koleżanek.

Jej nastawienie do życia i ludzi zmieniło się radykalnie dopiero wtedy, gdy w 1995 roku trafiła na zajęcia do grupy Warsztatów Terapii Zajęciowej.

— Czuję się tu bardzo dobrze, rozwijam się umysłowo, znalazłam tu przyjaciół. Nie boję się rozmawiać, a nawet publicznie zabierać głos — mówi pani Dorota.

O tym przekonała się, gdy została członkiem grupy self adwokatów, która działa w Nidzicy. Grupa ta organizuje warsztaty z komunikacji, autoprezentacji, konsultuje się z prawnikami.
— Omawiamy z nimi konkretne tematy, a potem zdobytą wiedzę przekazujemy innym. Pomagamy również osobom niepełnosprawnym rozwiązywać ich problemy prawne. Tłumaczymy im co mają w danej sytuacji zrobić, albo umawiamy na konsultacje z prawnikiem — wymienia pani Dorota. Poza tym interesują ich także problemy ogólne dotyczące osób niepełnosprawnych.

— Zabiegamy np. o to, żeby miejsca publiczne były dostępne dla takich osób, zwłaszcza tych poruszających się na wózkach. Organizujemy spotkania z panem burmistrzem, z panem starostą. Nasze interwencje pomagają. Przykładem niech będzie obniżenie krawężników przy chodnikach tak, żeby bez problemów można było podjechać wózkiem — mówi pani Dorota.

To zajęcie daje jej bardzo dużo satysfakcji. Cieszy się, że może komuś pomóc.

Ale nie tylko pracą w grupie self adwokatów żyje pani Dorota. Jej pasją jest wyszywanie. Zaraziła ją tym pierwsza terapeutka Małgorzata Pacuszka. Na początku pani Dorota nie była przekonana do tego rodzaju zajęcia. Myślała, że może lepiej by było, gdyby zajęła się pomocą w kuchni.

— Jednak pani Małgosia była uparta i pokazała mi jak trzeba wyszywać. Próbowałam, ale mi nie wychodziło. Trudno było mi nitkę nawlec, nici się plątały. Pani Małgosia ciągle powtarzała: wyszywaj, wyszywaj, nie poddawaj się, będzie coraz lepiej. Posłuchałam jej. Haftowałam, poprawiałam, prułam i na nowo wyszywałam. Trwało to dość długo, ale dzięki uporowi i wsparciu mojej ówczesnej terapeutki doszłam do perfekcji. Teraz sprawia mi dużo radości to, że potrafię wyhaftować piękny obrazek. Mam pełne wsparcie i pomoc mojej obecnej terapeutki pani Ireny Nowakowskiej — dodaje.

Dorota Doda haftuje na płótnie ściegiem łańcuszkowym. Najpierw razem z terapeutką wyszukują obrazek do wyhaftowania, potem nanoszą go na płótno naciągnięte na kole, żeby łatwiej było wyszywać. Dobierane są odpowiednie kolory. Następnie pani Dorota zasiada do haftowania.

Zaczynała od wyszywania prostych, nieskomplikowanych obrazków. Były to kotki, pieski, żabki, słonie, konie. W następnej kolejności musi wyhaftować tło, co pochłania najwięcej czasu.

Z biegiem czasu, jak nabrała wprawy, zaczęła wyszywać postacie z bajek, np. Babę Jagę, królewiczów, królewny. Teraz potrafi wyhaftować pejzaż wiejski z chatkami, drzewami, płotkami, a nawet stworzyć haftowaną historię opartą na bajkach.



Wyszywanie zawsze zaczyna od szczegółów. Jak już wszystkie elementy są gotowe, zaczyna pracę nad tłem. Jest to najdłuższy i najbardziej żmudny etap pracy, bo trzeba wbijać igłę w płótno setki razy. Czasami na wykonanie obrazka potrzebuje nawet kilku miesięcy. Ostatni etap pracy nad serwetką polega na tym, że płótno należy uprać, wykrochmalić, wyprasować i oprawić w antyramę.

Pani Dorota niektóre prace zabiera do domu. Zdobią one ściany w jej pokoju. Zwierzętom, które wyhaftowała, często nadaje imiona, np. bocian Łukasz, żabka Ewelina. Ściany jej domu zdobią też dwa słoniki, kotki, pieski, żyrafa, kot przy drzewie oraz wyhaftowane kwiaty.

Jej prace trafiają na licytacje organizowane podczas akcji charytatywnych na terenie Nidzicy i powiatu.

Duża część haftowanych historii znajduje się na wystawie w ośrodku. Podczas Koncertu Radości i Nadziei też znalazły się na wystawie.

— Jestem bardzo zadowolona, bo któregoś roku na koncercie byli goście z Francji i kupili moje haftowane obrazki — mówi pani Dorota.

Pani Dorota jest zadowolona, że zajęła się wyszywaniem.

— Ta praca daje mi dużą satysfakcję z tego, że to potrafię, daje mi ogromną radość z tworzenia. Czuję się jak prawdziwa artystka, Cieszę się jak ktoś docenia moją pracę. Ostatnio siostrzenica Marta powiedziała z dumą: Moja ciocia potrafi bajkę wyszywać — dodaje pani Dorota.

Poza tym zapewnia, że ta praca wymaga cierpliwości, ale także jej uczy.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5