Styl vintage wraca do łask

2023-03-18 16:00:00(ost. akt: 2023-03-15 18:06:43)

Autor zdjęcia: Daria Szczygieł

O projektowaniu wnętrz rozmawiamy z nidziczanką Aleksandrą Czajką, która w Gdańsku prowadzi swoją pracownię projektową. Jest też mamą, pedagogiem, miłośniczką tańca. Lubi spędzać czas z rodziną. I znajduje na to wszystko czas.
— Ukończyła pani liceum w Nidzicy i zdecydowała się studiować architekturę wnętrz w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Dlaczego ten właśnie kierunek?

— Uwielbiałam rysować, malować, tworzyć! W tych pięknych czasach, gdy było się jeszcze dzieckiem i nie spędzało dużo czasu przed komputerem czy smartfonem. Uwielbiałam różne aktywności plastyczne. I to moja pasja zadecydowała o wyborze studiów i uczelni. Choć przyznam, że do matury myślałam, że będę studiować filologię romańską. Jednak chęć rozwoju i ukierunkowania talentu artystycznego zaprowadziła mnie do Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Szczerze przyznam, że nie interesowała mnie architektura wnętrz w wieku nastoletnim. Nie chciałam jednak też studiować malarstwa. Kierunek architektury wnętrz wydawał mi się bardziej
przyszłościowy i pewniejszy w związku z pracą. Był (i jest) na tyle ciekawy i wart zainwestowania swoich umiejętności, czasu i pracy, że wybrałam właśnie ten.

— Studiowała także pani w Paryżu. Czy te studia uzupełniły pani wiedzę? Czym one się różnią od studiów w Polsce?
— Na pewno intensywnością. To chyba zapamiętałam najbardziej. Tryb nauczania nieco różnił się od zajęć w ASP. Tam plan zmieniał się co 3 tygodnie i co najmniej połowa zajęć ustępowała miejsca nowym przedmiotom, do których wracano za jakiś czas. Dużo pracowaliśmy w grupach, a każdy projekt kończył się prezentacją na forum. To było dobre ćwiczenie. Tak wyglądało to na uczelni, na której byłam - École de Condé.

— Kiedy zdecydowała się pani na utworzenie własnej pracowni projektowej? Miała pani obawy, czy uda się pani przebić w środowisku architektów wnętrz? Jakie były początki pani działalności?

— Zaraz po ukończeniu studiów pracowałam na etacie jako projektant wnętrz i mebli. Jednocześnie pojawiały się pierwsze zlecenia na projekty wnętrz od znajomych. I tak to się jakoś zaczęło powoli rozwijać. Od studiów wiedziałam jednak, że będę prowadzić własne studio projektowe. Chyba poczucie bycia niezależnym i indywidualizm twórczy nie pozwalają pracować mi tylko i wyłącznie u kogoś. Projektowałam wnętrza jednocześnie pracując w jednym biurze, później na pół etatu w innej firmie, po której pojawił się etat dydaktyczno-naukowy na Politechnice Bydgoskiej. W międzyczasie prowadziłam też zajęcia z rysunku dla młodzieży w gdyńskiej “Wymiennikowni”.
Moim marzeniem i celem teraz i pewnie jeszcze przez najbliższe kilka lat będzie znalezienie się wśród topowych, uznanych architektów wnętrz, przynajmniej tych trójmiejskich. Konkurencja jest bardzo silna i nie jest łatwo przebić się w tym środowisku. Mam jednak w sobie sporo determinacji, chęci i sił do pracy oraz wiele pomysłów związanych z firmą do zrealizowania!

— Na swojej stronie internetowej napisała pani, że projektowanie to złożony proces? Na czym ta złożoność polega?

— Dobre pytanie! Wiele osób myśli, że projektowanie wnętrz polega na pomalowaniu ścian, ustawieniu nowych mebli i dobraniu poduszek do zasłon. Jest to o wiele bardziej złożona praca, łącząca w sobie wiele dziedzin - od psychologii, przez sztukę, po fizykę i technologię. To proces, składający się z wielu etapów rozłożonych w czasie. Pokrótce - najpierw wywiad z inwestorem (psychologia), potem koncepcja materiałowo- kolorystyczna (sztuka), potem modelowanie wnętrz w programie 3D i opracowanie dokumentacji technicznej dla wykonawców z każdej branży (technologia i fizyka). Każdy etap wymaga odpowiedniej ilości czasu. Złożoność warunkuje też sam inwestor oraz jego wymagania, upodobania i potrzeby.

— Od czego rozpoczyna pani proces projektowania? Jak on później przebiega?

— Proces projektowy zawsze rozpoczynam od (roz)poznania. Już na pierwszym spotkaniu z potencjalnym inwestorem poznaję go choć odrobinę. Wtedy okazuje się czy mamy to wspólne “flow”, które ułatwi nam komunikację. To także jest ważne w tej “całej projektowej przygodzie”. Sam projekt rozpoczynam od przeanalizowania kwestionariusza projektowego, który wypełnia inwestor. Następnie, w skrócie - proponuję minimum 2 układy funkcjonalne czyli przykłady różnych aranżacji mieszkania i przedstawiam propozycję stylistyczną w postaci kompozycji obrazków, pokazujących materiały kolory, przykładowe wnętrza, meble, oświetlenie… Po omówieniu i
dokonaniu wyborów przez inwestora zabieram się za przygotowywanie modelu 3D i wizualizacji - fotorealistycznych obrazków wnętrz. Po kolejnym spotkaniu i omówieniu opracowuję dokładną dokumentację wykonawczą dla branżystów. Potem mogę sprawować nadzór nad realizacją projektu (lub i nie - tu inwestor może wybrać w zależności od rodzaju umowy). Pomyślna realizacja kończy się profesjonalną sesją fotograficzną, którą prezentuję jako efekt końcowy w swoim portfolio online.

— Co składa się na projekt?

— Fizycznie projekt wygląda jak książka formatu A4 w miękkiej okładce. Jest w niej część wizualna (wizualizacje pomieszczeń), część techniczna (rysunki wykonawcze dla branżystów) oraz lista wyposażenia i materiałów wykończeniowych. Wszystkie ustalenia i rozwiązania muszę przedstawić na obrazkach i rysunkach technicznych- dokładnie je zwymiarować i opisać, by wykonawcy nie mieli żadnych wątpliwości i pytań.

— Ile czasu pracuje pani nad projektem?

— Czas opracowania projektu zależy m.in.: od jego zakresu - czy ma być to projekt koncepcyjny czy kompleksowy, od metrażu pomieszczeń i od skomplikowania rozwiązań, które zastosowano we wnętrzu. Jednak to dwie pierwsze wytyczne głównie decydują o czasie realizacji, a trwa on od 2 tygodni do nawet 4, 5, 6 miesięcy… a może i nawet trwać jeszcze dłużej, choć 6 miesięcy to był “mój rekord”.

— Co jest trudniejsze - opracowanie koncepcji czy jej rozrysowanie?

— Bardzo fajne pytanie! Obydwie sprawy są tak samo ważne, ale przygotowywanie koncepcji wnętrz - układ funkcjonalny i stylistyka - są tym przyjemniejszym etapem. Trudniejsze jest jednak przygotowanie dokumentacji technicznej. Wymaga ona wiele uwagi, skupienia, wiedzy i dokładności.

— Czy bierze pani pod uwagę pomysły zamawiającego projekt?
Czy pani najpierw proponuje swoje widzenie pomieszczenia, a dopiero później uwzględnia uwagi zamawiającego?

— Pomysły, potrzeby, upodobania zamawiającego są bardzo ważne, ponieważ to dla niego projektuję przestrzeń. Jednak weryfikuję je w projekcie. Jeśli czegoś nie da się zrobić, albo nie będzie tak wyglądać jak wymarzył sobie inwestor, to proponuję coś innego. Zawsze też na początku procesu przedstawiam 2-3, czasem i nawet 4 wersje układu funkcjonalnego i stylistyki. Zazwyczaj jest wśród nich wersja według wytycznych klienta, inna jest całkowicie moja, a kolejna jest “mieszana”. Czasami zdarza się, że nasze pomysły - moje i klienta - pokrywają się i wzajemnie uzupełniają. Wtedy opracowuję 1 wersję stylistyki i maksymalnie 2 układy funkcjonalne.

— Łatwiej jest zaprojektować małą kawalerkę, duże mieszkanie czy duży dom?

— Często powtarzam, że im mniejsze pomieszczenie, tym trudniej je dobrze zaprojektować. I pozostanę przy tym zdaniu. Może odpowiem tak - bardzo dobrze czuję się w projektach wnętrz o metrażu 40-80 m2. Projekty domów wymagają nieco więcej pracy, bo najczęściej pojawiają się we wnętrzu schody, wiatrołap, kotłownia, druga łazienka, skosy… To są dodatkowe elementy, na które trzeba zwrócić uwagę, i które należy dobrze zaprojektować.

— Jakie obecnie modne są style we wnętrzach?

— Zauważyłam, że architekci wnętrz coraz rzadziej projektują w konkretnym, “podręcznikowym” stylu. Wynika to z tego, że projekt wymaga indywidualnego podejścia; jest unikatowy dedykowany konkretnej osobie. Jednak, gdybym miała wskazać, to jest to eklektyzm, czyli łączenie kilku różnych stylów we wnętrzu ale w sposób spójny i uzupełniający się. Powraca też styl vintage, lata 70. We wnętrzach jest coraz więcej koloru, ale używamy go odważniej, czemu odpowiada też styl kawaii.

— Jakie cechy powinno spełniać każde mieszkanie?

— Każde powinno być: funkcjonalne i ładne (dla użytkownika). A cała reszta zależy od preferencji inwestora.

— Czy projektowanie jest dla pani tylko pracą, czy też spełnieniem marzeń, hobby?

— Jak wspomniałam na początku, moje hobby, pasja do rysowania, malowania zdeterminowała wybór tego kierunku i naukę o wnętrzach, projektowaniu. Dostanie się na ASP, można powiedzieć, było spełnieniem marzenia. Projektowanie nie jest tylko i wyłącznie pracą. To kreowanie, wymyślanie, komponowanie, czyli przyjemne dla mnie rzeczy, które traktuję trochę jak takie “artystyczne zajęcie”. I bardzo to lubię w swojej pracy.

— Jest również pani mamą. Jak pani znajduje czas na wszystkie obowiązki?

— Pracuję znacznie więcej, intensywniej ze względu na nową rolę, jaką jest bycie mamą. Dnie spędzam z córką, a poranki i późne wieczory najczęściej przed komputerem. Podobnie weekendy, gdy pracy jest naprawdę dużo. Zdarza się, że kończę projekty w podobnym czasie, więc wtedy odzyskuję swój wolny czas i spędzam go z rodziną.

— Pani hobby, zainteresowania?

— Nadal moim zainteresowaniom podlegają zajęcia artystyczne. Ostatnio jest to rękodzieło, a głównie praca z papierem. Sama zawsze z ogromną chęcią przygotowuję zaproszenia na rodzinne uroczystości. Robiłam też dekoracje na własne wesele. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Bardzo rzadko niestety rysuję, a rysowanie portretów było moim hobby za dzieciaka. Od kilku lat tańczę salsę i bachatę, co daje mi wiele energii i pozwala oderwać się od projektów.
W weekendy staram się choć na godzinę pójść na zajęcia do szkoły tańca. Bardzo też lubię spędzać czas z moją rodzina, gdy razem gotujemy, pieczemy czy bawimy się. Lubię wieczorem obejrzeć dobry film.
Rozmawiała Halina Rozalska
fot. Daria Szczygieł


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5