Każdy może nauczyć się szczęśliwie żyć

2023-03-02 16:00:00(ost. akt: 2023-03-02 13:02:32)
Ewa Reut, certyfikowany trener metody Colina Tippinga, coach.

Ewa Reut, certyfikowany trener metody Colina Tippinga, coach.

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Szczęście się robi, nie przychodzi samo. Budujemy je każdego dnia — tak mówi pochodząca z Działdowa — Ewa Reut, certyfikowany trener metody Colina Tippinga, coach. Każdy z nas może mieć odwagę, by zmienić swoje życie. Trzeba tylko zrobić pierwszy krok.
— Od wielu lat wspiera pani kobiety wierząc w nieograniczony potencjał ich rozwoju i moc w pokonywaniu przeciwności losu, co może być ich największą siłą. Tylko jak odkryć, że mamy taką moc?
— Wiele lat temu dostałam w pracy taką dedykację: „różne życiowe trudności dają błyskawicy supermożliwości”. Było to wiele lat temu, kiedy pracowałam jako dyrektor jednego z banków. To motto stało się moją dewizą życiową i teraz, od kiedy pamiętam, zawsze przekuwam trudne doświadczenia w swoją moc. Dzięki nim mam siłę i odwagę sięgać po więcej w życiu. Często w danym momencie nie dostrzegamy dobra płynącego z danej sytuacji, ale po jakimś czasie, gdy poddamy to refleksji, okazuje się, że dana sytuacja była dla naszego dobra. Czasem musimy zobaczyć, z czego wynika to, że spotykają nas pewne trudności, dlaczego trudno nam pójść o krok dalej. Ważne jest, abyśmy pamiętały, że każda emocja, każda trudna sytuacja ma swój czas i minie.
[
b]— I odkryć własną drogę do szczęścia?[/b]
— Tak, ale drogę do szczęścia należy rozpocząć od zrozumienia definicji szczęścia. Prawdopodobnie każdy z nas może przedstawić własną. Osobiście bardzo cenię sobie definicję szczęścia, którą zaproponowała psycholog Sonja Lyubomirsky, autorka książki "Wybierz szczęście". Według niej szczęście to „doświadczanie radości, zadowolenia i dobrego samopoczucia, połączone ze świadomością tego, że nasze życie jest dobre, wartościowe i ma sens”. Chodzi o takie szczęście, które jest w nas, bez względu na okoliczności. I co ważne - szczęście się robi, nie przychodzi samo, budujemy je każdego dnia.

— Na szczęście trzeba zapracować?

— Pracę nad budowaniem swojego poczucia szczęścia można zacząć w każdym momencie życia. Można to zrobić mając 20, 40, 60 lat i więcej, bo nasza dusza jest zawsze młoda i pragnie szczęścia. By je osiągnąć może nam pomóc poznanie samej siebie, zrozumienie naszych emocji, naszego zachowania. Tak naprawdę jesteśmy do siebie bardzo podobni, mamy podobne potrzeby, emocje. Choć często nie rozumiemy, co i dlaczego w naszym życiu się wydarza, wszystko ma jakiś sens, czemuś służy i zawsze jest dla nas, a nie przeciwko nam. Trudne wydarzenia w naszym życiu mają swój cel. Mają zwrócić naszą uwagę na pewne tematy z naszego życia, których znaczenie czasem bagatelizujemy. Pokazują, że poradzenie sobie z przeciwnościami sprawia, że odkrywamy w sobie niezwykłą moc, budujemy naszą odwagę, by zmienić coś w życiu.

— Co najbardziej nam przeszkadza zmienić sposób myślenia i oderwać się od negatywnego spojrzenia na naszą przyszłość?

— Myślę, że jednym z czynników jest nasze wrodzone narodowe narzekanie. Nie zauważamy, że dziś nasza jakość życia zdecydowanie się poprawiła, wciąż szukamy, czegoś nam brakuje, wciąż coś nam nie pasuje. Tymczasem, kiedy chcemy rozpocząć naszą pracę nad szczęściem, nie możemy narzekać, co wcale nie jest takie proste. Najbardziej sprzyjające szczęściu jest bycie tu i teraz. Nie mamy wpływu na to co było, czyli na przeszłość, ona już przeminęła. Musimy też pamiętać, że nie mamy wpływu na to, co będzie. Skupiając się na przeszłości lub przyszłości, tracimy to, co cenne - tu i teraz, po prostu nie doświadczamy życia. Nasze trudne doświadczenia, to co w życiu przeszliśmy, a czego nie uzdrowiliśmy, będzie wracać, przypominać o sobie, będzie bolało. Bardzo ważna jest praca nad wybaczeniem.

— Często nie wierzymy, że możemy zbudować szczęśliwe życie. Dlaczego?
— Może dlatego, że wciąż jesteśmy w przeszłości, w świecie ofiar. Skupiamy się na tym, czym nas życie doświadczyło, a my może nie znamy narzędzi, sposobów na to, jak poprawić swój dobrostan? A może wciąż stawiamy sobie nierealne cele? Żyjemy przyszłością, nie doceniając zupełnie tego, co mamy wokół siebie.

— Na czym polegają strategie budowania szczęśliwego życia?
— Szczęśliwe życie to te dobrze przeżywane. Na dobrostan człowieka składa się pięć elementów: pozytywne emocje, poczucie sensu, zaangażowanie, dobre relacje i osiągnięcia. Warto na początku oznaczyć swój poziom satysfakcji i zadowolenia w najważniejszych dla nas obszarach życia, czyli dotyczących np. zdrowia, pracy, rodziny, finansów czy związków. Każdą sferę oceniamy punktacją w skali od 1 do 10. W pierwszej kolejności warto zacząć skupiać się na obszarze z najmniejszym wynikiem, aby poprawić satysfakcję z tego obszaru naszego życia. Badania dowodzą również, iż w przypadku bliskich relacji rodzinnych, na każdą przykrą sytuację, która wydarzy się w związku czy w bliskich relacjach, potrzebujemy aż pięciu pozytywnych rzeczy, które mogą ją zrekompensować. Z kolei w dalszych relacjach powinniśmy zrobić trzy przyjemne rzeczy, aby zrekompensować jedną trudną. Uważam, że większość relacji da się uratować, wystarczy odrobina dobrej woli i intensywna praca. Nic samo się nie zrobi, a relacje tworzy się poprzez równowagę w braniu i dawaniu. Oczywiście nie chodzi mi o rzeczy materialne, ale o czas, uwagę, rozmowy, mile gesty. Psychologia pozytywna stworzyła mnóstwo pozytywnych strategii, które dokładnie zbadano i uznano za skuteczne.

— Jakie to strategie?

— To na przykład wyrażanie wdzięczności i pozytywne myślenie, ćwiczenie optymizmu, eliminowanie narzekania, zamartwiania i porównywania się z innymi, wybaczenie. To życie tu i teraz, zajmowanie się tym, co nas pochłania do reszty, co lubimy robić, zaangażowanie w życie, dbanie o swoje ciało i duszę. To tylko niektóre z narzędzi, które pomogą nam osiągnąć szczęście.

— W pracy wykorzystuje pani metodę Colina Tippinga i założenia psychologii pozytywnej. Co jest w tych założeniach ważne?
— Najważniejszy jest człowiek, jego historia, jego ból, jego cierpienie. Docieramy do najgłębszych zakamarków naszej duszy, a to wymaga odwagi i zaufania. Na chwilę otwieramy drzwi do trudnych wydarzeń, aby jeszcze raz je zobaczyć, poczuć, zrozumieć i zaakceptować. To ma nam pomóc, by do nich nie wracać, aby życie wciąż o nich nie przypominało. Z jednej strony mierzymy się z tym, co trudne, a z drugiej uczymy się pozytywności i szczęścia.

— Jakie życzenia złożyłaby pani kobietom 8 marca?
— W czasie moich warsztatów uczestniczki otrzymują ode mnie silikonowe serce. Kobiety wzajemnie je sobie przekazują, a ja proszę, by w momencie, kiedy mają je w dłoni, poczuły bicie swojego serca. To warunek, by mogły przekazać je dalej. Co się okazuje? Większość z nich tego bicia nie słyszy. Nagle odkrywają, że żyjąc w wiecznym pędzie zatraciły zdolność do usłyszenia samych siebie, a przecież to jest tak ważne i istotne. Życzę więc wszystkim kobietom, aby zatrzymały się na chwilę, poczuły bicie swojego serca, wzięły głęboki oddech i zaufały swojej intuicji, bo wszystkie odpowiedzi są w nas.

— Pochodzi Pani z Działdowa. Często pani tam wraca?
— Do Działdowa wracam z dużym sentymentem. Obecnie dość często odwiedzam swoje rodzinne miasto, z przyczyn osobistych i zawodowych. Kto wie, może jeszcze wrócę w rodzinne strony i będę w Działdowie uczyć szczęścia?
Korzystając z okazji chciałabym wyrazić swoją wdzięczność Państwu Henryce i Piotrowi Szymaniakom, moim nauczycielom, którym bardzo dużo zawdzięczam. Dziękuję z całego serca za tamte lata, za tamtą pomoc i tak dużą wiarę we mnie.
Katarzyna Janków - Mazurkiewicz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5