Marceli Klimkowski: Francuskiego się nie uczy, francuskim się żyje

2023-03-25 16:00:00(ost. akt: 2023-03-25 15:00:01)
Marceli Klimkowski odbiera nagrodę

Marceli Klimkowski odbiera nagrodę

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Chciałbym zobaczyć Wersal, poczuć atmosferę dworu królewskiego, chodzić tymi samymi ścieżkami co król Francji, Ludwik XIV, moja ulubiona postać historyczna, oglądać przepych dworu królewskiego. Zwiedziłbym także Louvre - największe muzeum. Na pewno wjechałbym na Wieżę Eiffla, która jest symbolem Paryża — mówi Marceli.
Marceli Klimkowski zdobył I miejsce w Konkursie Poezji i Prozy Francuskiej, który odbył się podczas Ogólnopolskich Spotkań z Kulturą Francuską. Reprezentował Zespół Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy, który jest organizatorem spotkań. Do konkursu zgłosił się sam, ponieważ uwielbia język francuski.

— To był główny powód mojego udziału w konkursie. Chciałem się sprawdzić. Poznać osoby o podobnym zamiłowaniu co moje. W konkursie brały udział osoby, które znają ten język od dzieciństwa, ale były też takie, które go nie znają i tylko nauczyły się tekstu fonetycznie. Następnym powodem była możliwość otaczania się francuskim przez cały dzień. Gdy skończyły się eliminacje dotyczące prozy i poezji, poszedłem rozkoszować się piosenką — zapewnia.  
Podczas eliminacji Marceli mówił dwa wiersze, które sam wybrał: "Dans ma maison", którego autorem jest Jacques Prévert oraz "L’ame" autorstwa Germain Nouveau. 

— Wiersz "Dans ma maison" bardzo podobał mi się fonetycznie, poza tym był bardzo dynamiczny i wydawało mi się, że dość łatwy w interpretacji. Ja nauczyłem się wiersza na pamięć, a później z panią Dorotą Ściślewską, moją nauczycielką języka francuskiego, ćwiczyliśmy wymowę, dykcję i poprawialiśmy moją interpretację, która okazała się nie do końca prawidłowa — wspomina Marceli.
Przed konkursem spotykali się 3 razy w tygodniu i ćwiczyli.

—  Pani zaznaczała fragmenty, na które muszę zwrócić większą uwagę, w których mam głos podnieść lub zniżyć, kiedy mówić głośniej, kiedy ciszej, a gdzie w sposób rozmarzony, jakie ruchy wykonać. Każdy, nawet najmniejszy szczegół miał znaczenie. — mówi Marceli.
Natomiast drugi wiersz był spokojniejszy, mniej dynamiczny, bardziej refleksyjny. Opowiadał o mężczyźnie, który tęskni do ukochanej.

— Po wielu próbach wiedziałem, że jestem bardzo dobrze przygotowany do konkursu. Mimo to dopadła mnie lekka trema. Trochę się denerwowałem. Miałem katar i obawiałem się, że przeszkodzi mi to w recytacji. Jednak po wyjściu na scenę czułem się dość swobodnie — zapewnia.

Po zakończeniu eliminacji, był zadowolony ze swojego występu, poszedł do sali rycerskiej, gdzie trwał konkurs piosenki. Tam czekał na koncert galowy, podczas którego zostały ogłoszone wyniki.
— Zanim jednak to się stało, miałem takie przeczucie, że będę w pierwszej trójce, czułem, że dobrze mi poszło — mówi.
Z uwagą słuchał wyników konkursu. — Pan dyrektor Bogdan Malinowski odczytywał wyniki. Zaczął od III miejsca, potem drugie. Przeczuwałem, że ja będę pierwszy. I tak się stało. Ucieszyłem się bardzo — mówi.

—Pokonałem wszystkich konkurentów. Po rozdaniu nagród podczas koncertu galowego jeszcze raz recytowałem wiersz „Dans ma maison”. Były brawa i gratulacje. Było to dla mnie uznanie moich umiejętności językowych i interpretacyjnych — dodaje.

Główną nagrodą w konkursie jest wyjazd do Francji.
— Bardzo się cieszę, że tam pojadę. To będzie, co prawda, mój drugi pobyt w tym kraju, ale pierwszy w pełni po francusku. Będę miał okazję poznać zwykłe codzienne życie Francuzów, spędzić czas z rodziną francuską, poznam ich codzienny język, który różni się od tego nauczanego w szkole. Będę musiał rozmawiać tylko po francusku, co bardzo mnie cieszy — zapewnia.

Marceli jest uczniem III klasy liceum w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy. Wybrał profil humanistyczny ze względu na kierunek studiów, na jaki się wybiera.

— Chcę zostać adwokatem, jak moja ciocia, lub sędzią. Język francuski to kolejna rzecz jaką mnie zaraziła. Drugim powodem było dobre obycie w przedmiotach humanistycznych. Matematyka, fizyka, chemia to przedmioty, których nie rozumiem. Ich nauka nie sprawia mi żadnej przyjemności, wręcz przeciwnie. Zawsze się przy tym męczę i denerwuję. Nie wchodzi mi to do głowy — mówi.

Natomiast język polski jest dla niego dość łatwym przedmiotem. Wszystko rozumie i z przyjemnością się go uczy. Potrafi interpretować zarówno poezję, jak i prozę. Lubi czytać książki, chociaż czytaniem zainteresował się w dziwny sposób.

— Jako ogromny fan twórczości Tolkiena, znałem wszystkie filmy nakręcone na podstawie jego powieści. Jednak książki nie czytałem. Natomiast mój brat, będąc w 6 klasie, był do tego zmuszony. Wtedy pomyślałem, że skoro on przeczytał, to ja też mogę. Czytałem Hobbita przez 2 dni. To była pierwsza książka, którą przeczytałem, oprócz lektur. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie położyć się spać bez przeczytania chociaż kilku stron — zapewnia.

Bardzo lubi historię, nie tylko ze względu na ciekawość, ale przede wszystkim za możliwość zrozumienia dzięki niej dzisiejszego świata. — W liceum jest ona na wyższym poziomie niż w szkole podstawowej, poza tym jest dokładniej tłumaczona i ja jestem starszy, więc więcej rozumiem — dodaje Marceli.

W liceum musiał wybrać naukę języka obcego na poziomie rozszerzonym. Do wyboru miał język niemiecki i język francuski. — Język rosyjski mi nie pasował, nie podobało mi się również brzmienie języka niemieckiego. Rozmawiałem na ten temat z ciocią i za jej namową wybór padł na francuski. Będę jej za to wdzięczny do końca życia, to ona pchnęła mnie w jego ramiona. Często mówię jej żartobliwie: „Pamiętaj, że to twoja wina”. Znała ten język, w czasie studiów wyjeżdżała do Francji do pracy — mówi.

Jego pierwsze spotkanie z językiem francuskim to była pierwsza lekcja w szkole. — Pamiętam ją do dzisiaj. Mieliśmy 2 godziny języka francuskiego. Pani weszła do klasy i zaczęła mówić do nas po francusku. Tak od razu. Nic nie rozumieliśmy. Ja też. Uczyliśmy się podstawowych zdań. Prowadziliśmy z panią krótki dialog. Jak się nazywasz? Gdzie mieszkasz? Ile masz lat? Wszystko było napisane na tablicy. Powtarzaliśmy te zdania po kolei, aż „weszły” nam do głowy — wspomina. Uczyli się także poprawnej wymowy, np. tzw. r gardłowego i innych trudnych dla Polaka głosek, z czasem poznawali gramatykę. — Od pierwszego momentu wiedziałem, że to jest to, co pokocham, że będzie moją pasją — zapewnia Marceli.

Jak mówi, nigdy nie miał problemu z nauką francuskiego. Uczył się go z chęcią, bez żadnego przymusu, poznawał go właściwie dla przyjemności.

— Zawsze wiedziałem więcej niż moi koledzy i moje koleżanki. Klasa szła swoim tokiem, a ja dodatkowo uczyłem się sam, poznawałem nowe słowa, ćwiczyłem wymowę. Od połowy II klasy zacząłem brać lekcje przez Internet. Znalazłem korepetytora Francuza i z nim rozmawiam tylko po francusku. Tematy rozmów są rozmaite, zaczynamy od tego jak minął nam dzień, a później przechodzimy do kwestii światopoglądowych czy polityki. Jest to, moim zdaniem, najlepszy sposób uczenia się języka obcego - konwersacja. Muszę zaznaczyć, że nie lubię używać słowa „uczyć się” w kontekście francuskiego, zawszę mówię: „Francuskiego się nie uczy, francuskim się żyje” — podkreśla Marceli.

Zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze dużo przed nim nauki, aby perfekcyjnie poznać ten język, tak różniący się od języka polskiego. Dotyczy to głównie gramatyki, a zwłaszcza składni. — Nie da się myśleć po polsku, a mówić po francusku. Czasami mi się to jeszcze zdarza. Gramatykę opanowałem na naprawdę wysokim poziomie, teraz pozostaje dobrze wykorzystywać ją w mowie, ale nie przykładam do tego ogromnej uwagi. Gdybym za każdym razem nerwowo zastanawiał się jakiego czasu użyć, nie powiedziałbym zbyt wiele — wyjaśnia Marceli.  

Jego marzeniem jest dokładne zwiedzenie Francji.
— Chciałbym zobaczyć Wersal, poczuć atmosferę dworu królewskiego, chodzić tym samymi ścieżkami co król Francji, Ludwik XIV, moja ulubiona postać historyczna, oglądać przepych dworu królewskiego. Zwiedziłbym także Louvre - największe muzeum. Na pewno wjechałbym na Wieżę Eiffla, która jest symbolem Paryża. Zjadłbym obiad w „Le Jules Verne” i oglądałbym panoramę miasta.
Chciałbym zobaczyć także południe Francji, Prowansję z polami lawendy, wszechobecne zamki oraz francuską wieś. Najchętniej pojechałbym tam z ciocią. Myślę, że świetnie się dogadujemy, doceniamy sztukę i co najważniejsze kochamy język francuski — mówi Marceli.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5