Ewa Krzyżewska: Trzeba się nauczyć być radną

2023-05-07 16:00:00(ost. akt: 2023-05-07 10:12:21)
Ewa Krzyżewska

Ewa Krzyżewska

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

O pracy radnej, podejmowaniu decyzji, głosowaniu w Radzie Powiatu Nidzickiego rozmawiamy z Ewą Krzyżewską, która w powiecie reprezentuje mieszkańców gminy Kozłowo. Po raz pierwszy radną została, gdy powstały powiaty.
— Dlaczego zgodziła się pani startować w wyborach? Nie miała pani żadnego doświadczenia w pracy samorządowej.
— Poprosili mnie o to mieszkańcy Kozłowa. Zanim podjęłam ostateczną decyzję, długo się zastanawiałam. Miałam obawy, gdyż było to dla mnie zupełnie nowe wyzwanie. Takie wyjście poza opłotki. Ale lubię ryzyko. Zgodziłam się. Poza tym niewiele osób chciało startować do rady powiatu, bo był to zupełnie nowy organ samorządowy. Ja startowałam z ugrupowania prawicowego, a wymagało to wówczas trochę odwagi. Uważałam wtedy, że raczej nie wygram. Kampanii wyborczej nie prowadziłam.

— Nie wierzyła pani w wygraną, ale wyborcy zdecydowali inaczej?
— Tak. Wygrałam. Byłam jednak bardzo zaskoczona. Obawiałam się jednak, bo nie byłam pewna czy sobie poradzę, bo nigdy dotąd nie miałam z takimi sprawami styczności, a miałam reprezentować całą gminę. Wspierała mnie rodzina. Odważnie pojechałam na pierwszą sesję, złożyłam ślubowanie. I tak zaczęła się moja praca w samorządzie.
— Rozpoczynając działalność w radzie powiatu, myślałam, że będę mogła pomagać ludziom, mieszkańcom mojej gminy. Jednak okazało się, że nie jest to takie proste, ponieważ powiat to także gminy Nidzica, Janowo i Janowiec Kościelny. Trzeba było podejmować wyważone decyzje. Poza tym, decyzje rady zapadają większością głosów, a nie zawsze radni myśleli i myślą tak jak ja.

— Od czego zaczęła się praca?
— Przechodziliśmy szkolenia, poznawaliśmy zasady działania rady, regulamin, przepisy regulujące naszą pracę.

— Kolejną kadencję jest pani radną. Co zmieniło się w tym czasie?
— Faktycznie radną jestem od początku z krótką przerwą. Zmieniło się przede wszystkim to, że obecnie radni są bardziej otwarci, dyskutują ze sobą, przekonują jeden drugiego. Zmienił się również sposób obradowania. Sesje są transmitowane, wszyscy mogą je na bieżąco oglądać. Słyszą co radni mówią, nad czym pracują. Jak ja zaczynałam, to sesje były otwarte dla mieszkańców, ale rzadko który wyborca miał czas, żeby przyjechać do Nidzicy i słuchać obrad. Nie było to dobre, ponieważ nasi wyborcy niewiele wiedzieli co dzieję się w powiecie i jak radni gminy Kozłowo reprezentują swoich wyborców.

— Czy początki były dla pani trudne?
— Tak i to bardzo. Musiałam zabrać głos, wypowiedzieć swoje zdanie. Na początku trochę się bałam. Wszystko było dla mnie nowe. Brakowało mi pewności siebie. Teraz już takiej tremy nie mam. Jestem bardziej pewna siebie. Przez tyle kadencji dobrze poznałam zasady pracy rady. Zabieram głos wtedy, gdy mam coś do powiedzenia. Najważniejsza dyskusja nad projektami uchwał odbywa się podczas obrad komisji.

— Co jest najtrudniejsze w pracy radnego?
— Dla mnie najtrudniejsze było i jest do tej pory podjęcie decyzji o głosowaniu. Muszę ją przemyśleć i dokładnie przeanalizować. Bo to głosowanie radnych decyduje o tym, co będzie w powiecie i w mojej gminie zrobione, jakie inwestycje będą realizowane. Bycia radnym trzeba się nauczyć.

— Co to znaczy: Nauczyć się bycia radnym?
— Musimy umieć dyskutować, współpracować ze sobą, ze starostą, pracownikami, radnymi rad poszczególnych gmin. Nie jest sztuką dbać tylko o swoją gminę. Trzeba brać także pod uwagę potrzeby innych gmin wchodzących w skład powiatu. Nie jest to takie proste. Zawsze własna gmina jest bliższa jak koszula ciału.

— Każda gmina ma swoich radnych w powiecie. Jak udaje się dojść z nimi do porozumienia?
— Musimy się dogadać. I udaje się nam. Pierwsze rozmowy na ten temat odbyły się już przy uchwalaniu budżetu i wprowadzaniu inwestycji. W dużej mierze decydują o tym finanse gmin. Gminy zgłaszają wtedy ile mają pieniędzy na inwestycje i wtedy zapadają decyzje. Głównie dotyczy to dróg, ponieważ drogi powiatowe przebiegają przez poszczególne gminy. Już za czasów, gdy starostą był Ludwik Ekiert zostało ustalone, że remonty tych dróg są współfinansowane przez gminy. Decyduje również możliwość skorzystania ze środków zewnętrznych. Inaczej ani powiat, ani gminy nie dałyby rady takich remontów, czy budowy drogi przeprowadzić. A tak wspólnymi siłami powoli drogi stają się coraz lepsze. Tak naprawdę mieszkańców nie obchodzi po czyjej drodze jeżdżą, a to czy ona jest dobra, bez dziur, wyrw.

— Gminy mają wpływ na to, które drogi będą remontowane?
— Zgłaszam takie potrzeby do pana starosty, który prowadzi rozmowy z wójtem na ten temat. Jeśli wójt ma inne propozycje, to toczy się dyskusja. Przede wszystkim ważne są środki finansowe jakimi dysponują obydwa samorządy. Drugą bardzo ważną sprawą jest kwestia dofinansowania. Jeśli takiego nie ma, to też nie możemy sobie pozwolić na remont wybranej drogi. Musimy się dostosować do tych kryteriów.

— Na czym polega praca radnej?
— Przede wszystkim na słuchaniu mieszkańców, którzy zgłaszają mi różne sprawy, a ja je przedstawiam zarządowi i radnym. Omawiamy je na posiedzeniach komisji. Nie jest to łatwa praca. Nie zawsze sprawy są łatwe i przyjemne. Najczęściej mieszkańcy zwracają się z trudnymi do rozwiązania problemami. Najczęstsze tematy, to drogi, obkaszanie rowów przy drogach, potrzeba chodnika. Nie wszystko można rozpatrzeć pozytywnie. Gminy chętnie wchodzą we współpracę z powiatem, bo też na tym korzystają. Radny musi także uczestniczyć w komisjach i sesjach rady.

— Sesje są dosyć spokojne. Kiedy dyskutujecie nad uchwałami?
— Na komisjach dyskutujemy, omawiamy dokładnie projekty uchwał. Zapraszamy kierowników poszczególnych jednostek, którzy udzielają nam wyjaśnień. Zadajemy im wiele pytań i otrzymujemy wyczerpujące odpowiedzi. I podejmujemy decyzje.

— Największy problem w powiecie?
— Brak pieniędzy. Staramy się je zdobywać, składając wnioski o dofinansowania do naszych inwestycji. Wynikają one często z bieżących sytuacji, które na bieżąco są załatwiane.

— Starostwo finansuje także szkoły średnie. Czy subwencja wystarcza?
— Temat nie jest łatwy. Oświata nie zarabia na siebie. Teraz jest tak, że za uczniem idą pieniądze. Szkoły muszą się reklamować. I to już się zaczęło. Muszą się reklamować także w prasie, jeździć do szkół, zdobyć jak najwięcej uczniów. Jeśli brakuje na utrzymanie szkół, to powiat pomaga. Dzięki staraniom dyrektorów szkół, starosty, radnych nasze szkoły działają prężnie.

— Spada liczba mieszkańców w powiecie. Jaki macie pomysł na przyciągnięcie nowych mieszkańców?
— Według mnie potrzebne są duże zakłady pracy, mieszkania, może poszerzenie strefy ekonomicznej, co przyciągnie inwestorów, którzy uruchomiliby nową działalność. Nasz powiat słynie z meblarstwa, a przydałaby się nowa działalność. Powiat, niestety, nie ma możliwości budowania mieszkań dla mieszkańców.

— Co nie wyszło w powiecie?
— Odpowiem na przykładzie mojej gminy, bo dobrze ją znam. Wstrzymana została inwestycja drogowa Sławka Wielka - Szkotowo. Wstrzymano ją ze względu na brak finansów. Gdy była ona rozpoczynana materiały budowlane były tańsze. Teraz bardzo zdrożały i wykonawca chciał więcej pieniędzy, których nie ma. Nie jest to wina ani powiatu, ani gminy Kozłowo. Trwają rozmowy i mam nadzieję, że wkrótce ruszy.

— Sukcesy powiatu w tej kadencji?
— Kompleks sportowy przy Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących, rozbudowa szpitala i jego wyposażenie, nowoczesny sprzęt diagnostyczny, rozbudowa starostwa, inwestycje drogowe, których jest bardzo dużo. Oczywiście, robimy je we współpracy z samorządami gminnymi. Przykładem jest droga Zaborowo - Szymany, remonty szkół, doposażenie szkół. Najbardziej mnie cieszy bardzo dobra współpraca z samorządami gminnymi.

— Była pani także wójtem gminy Kozłowo. Czy miało to jakiś wpływ na dalsze działania?
— Musiałam wtedy zrezygnować z funkcji radnej. Bycie wójtem poszerzyło moje horyzonty, wiedzę. Będąc wójtem mogłam pomóc wielu ludziom. To był czas pokazania mojej osobowości, tego, że dla mnie najważniejszy jest człowiek. Był to dla mnie także bardzo trudny czas. Spotkałam się z potężnymi problemami. Podstawowym była walka z kurnikami. Funkcjonowałam zupełnie inaczej niż radna. Sama musiałam sobie wszystko przygotować, obmyślić strategię działania. Na szczęście w tej walce wspierali mnie radni. Ale i praca w radzie mi pomogła, bo znałam różne mankamenty sprawowania władzy i ich unikałam. Starałam się również wesprzeć radnych. Chciałam, żeby rada tak funkcjonowała jak rada powiatu. Praca radnej pomogła mi sprawować funkcję wójta. Na szczęście, udało się wspólnie z radą zatrzymać budowę kurników. Podołałam temu wyzwaniu. Wiele spraw dopięłam do końca.

— Prowadzi pani gospodarstwo rolne.
— Tak. Na 20 hektarach uprawiam głównie zboże. Sprzedaję firmom skupującym. Hoduję gęsi. Prowadzę również działalność gospodarczą. Mam stąd dobrą i praktyczną wiedzę w tych dziedzinach.

— Interesuje się pani ziołami. Od czego się zaczęło?
— Prawie 30 lat temu wpadła mi w ręce książka Marii Treben pt. Apteka Pana Boga. Przeczytałam ją. Na pewno przyczynił się też do tego mój kontakt z przyrodą, bo wychowałam się na wsi. Zaczęłam szukać innych książek na ten temat. Coraz bardziej mnie ta wiedza pociągała. Dzięki temu dowiedziałam się bardzo dużo na temat leczniczych właściwości ziół. Wierzę, że zioła pomagają. Trzeba mieć na ten temat wiedzę i z nich korzystać. Uważam, że warto się tym tematem zainteresować. Ja codziennie stosuję w swojej rodzinie kuracje ziołowe.

— Słyszałam, że pani także śpiewa?
— Tak. W mojej rodzinie zawsze lubiliśmy śpiewać. Już w szkole podstawowej śpiewałam podczas różnych akademii, byłam w kole akordeonistów, śpiewałam w zespole Kozłowianki, ale już się rozwiązał. Obecnie śpiewam Psalmy w kozłowskim kościele.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5