Chciałaby, aby miłość była wieczna

2023-06-29 16:00:00(ost. akt: 2023-06-29 14:40:15)
Aneta Rydel - uczestniczka ŚDS w Janowcu Kościelnym

Aneta Rydel - uczestniczka ŚDS w Janowcu Kościelnym

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Aneta Rydel urodziła się w Ostrołęce, została adoptowana przez babcię i dziadka. Zamieszkała w Myszyńcu na Kurpiach. Obecnie mieszka w Leśnikach w gminie Janowiec Kościelny. Nareszcie jest szczęśliwa.
Życie nie rozpieszczało pani Anety. Gdy miała 5 lat trafiła do domu dziecka. — Zostałam zabrana z rodzinnego domu, ponieważ moja mama piła. Zostawiono mnie w domu dziecka. Na szczęście, zabrali mnie stamtąd babcia i dziadek. To dzięki nim miałam dobre dzieciństwo — mówi pani Aneta.

U babci i dziadka
Jak pamięta, babcia i dziadek zawsze  byli dla niej dobrzy, wyrozumiali, opiekowali się nią, opowiadali i czytali bajki. Największym zaskoczeniem dla niej było to, że do bierzmowania i na procesję Bożego Ciała musiała iść w stroju ludowym kurpiowskim. Dodaje, że jest on bardzo piękny, kolorowy, ale nie dla niej.
 — Babcia nigdy na mnie nie krzyczała, jak coś źle zrobiłam to  po prostu tłumaczyła mi, dlaczego takie zachowanie jest niedobre. Babcia bardzo dobrze gotowała  — dodaje. Pani Aneta najbardziej zapamiętała smażone na patelni placuszki drożdżowe. Jak babcia zaczynała je robić, to pachniało w całym domu. — Najsmaczniejsze były takie prosto z patelni posypane cukrem pudrem. Rozpływały się w ustach — zapewnia.
Niestety, dziadek zachorował i babcia musiała się nim opiekować, ale zawsze znalazła czas dla wnuczki. Gdy pani Aneta skończyła 10 lat zaczęła pomagać babci w opiece nad dziadkiem.

Pomagała babci w gospodarstwie
— Babcia miała sad oraz kilka kurek, pieska. Postanowiłam, że jej pomogę w obejściu. Karmiłam kury, pieska, kosiłam trawę w sadzie, zbierałam owoce. Bardzo lubiłam tę pracę  — zapewnia.
Po śmierci dziadka babcia miała więcej czasu i zaczęła robić na drutach. — Ja prułam stare swetry i wełnę zwijałam w kłębki, a babcia robiła kapcie, w których chodziłyśmy po domu. Podobało mi się jak babcia siedziała w fotelu i druty śmigały w jej rękach, ale sama nie nauczyłam się robić na drutach. Jest to zbyt nudne dla mnie — wyjaśnia.

Postanowiła zostać kucharką
Natomiast zaraziła się od babci gotowaniem i dlatego poszła do szkoły kucharskiej, którą ukończyła.
— Cieszyłam się, że mam zawód — dodaje. Mogłam pomagać babci w gotowaniu, ale i wiele się od niej nauczyłam. Często robiłyśmy wspólnie potrawy z kurczaka.  — To od niej wiem, że najważniejsze w gotowaniu jest pilnowanie, żeby danie się nie przypaliło, nie wykipiało, nie wysuszyło. Nie należy na początku sypać dużo soli, pieprzu. Te przyprawy powinno dodawać się pod koniec gotowania. Najpierw należy spróbować dania, a potem ostatecznie doprawiać. Wtedy na pewno danie będzie smaczne — zapewnia.

Miłość przyszła niespodziewanie
— Szymona poznałam dzięki mojemu koledze, który dał mu numer telefonu do mnie i powiedział, żeby do mnie zadzwonił, bo jestem fajna dziewczyna. Byłam zaskoczona tym telefonem, ale rozmawiało mi się bardzo dobrze z Szymonem — opowiada pani Aneta. Potem były kolejne rozmowy, a następnie zaczęli się odwiedzać. Zakochali się w sobie. Po kilku spotkaniach postanowili razem zamieszkać. Pani Aneta przeprowadziła się do chłopaka, który mieszka razem z mamą w Leśnikach w gminie Janowiec Kościelny. — Babcia była trochę zaskoczona moją decyzją, ale powiedziała, że skoro jestem już dorosła, to ona nie ma nic przeciwko temu. Życzyła nam szczęścia — mówi.

Zamieszkali z mamą Szymona
Pani Aneta przeniosła się do ukochanego i zamieszkali wspólnie w jednym domu z jego mamą, która przyjęła ją jak własną córkę. Na początku wszystko było wspólne. Gotowanie, sprzątanie, pranie i praca w ogródku przydomowym. Pani Aneta pieliła, podlewała warzywa, zajmowała się kotkami. Powoli remontowali drugą część domu, w której obecnie mieszka z Szymonem. Mają oddzielne wejście, ale nadal wspólnie z mamą pracuje w ogródku, gotują, oprócz niedziel, obiady. Wspólne mieszkanie nie powoduje kłótni z przyszłą teściową, która jest bardzo dobra i wyrozumiała. Pomaga i wspiera ich we wszystkim.  — Wiele się od niej nauczyłam. Razem robimy przetwory na zimę: ogórki kiszone, kapustę kiszoną, dżemy, kompoty. To ona nauczyła mnie jak ugotować smaczną zupę szczawiową. Jest ciepła i bardzo przyjazna. Mogę z nią porozmawiać na każdy temat. Lubimy się. Jak trzeba, to wspiera nas finansowo. Razem spędzamy święta — mówi.

Wspólne życie z Szymonem
W naszym domu obowiązki są podzielone. — Szymon zajmuje się pracami na podwórku, przygotowywaniem opału na zimę, cięciem drewna, przenoszeniem go do piwnicy, zimą pali w piecu. Ja natomiast dbam o nasz dom. Sprzątam, gotuję, przygotowuję śniadania, kolacje — wymienia pani Aneta. Razem spędzamy czas wolny, oglądając telewizję, czytając gazety, przeglądając czasopisma i dużo ze sobą rozmawiamy. Czasami się sprzeczają o jakieś drobiazgi, ale szybko się godzą.  
— Zawsze to Szymon mnie przeprasza, a ja udaję, że nadal się gniewam aż w końcu wybaczam mu. I wszystko wraca do normy  — zapewnia.

Chcą  być szczęśliwi
Ich marzeniem jest zawarcie związku małżeńskiego. Na razie zbierają pieniądze na skromne wesele, na które chcieliby zaprosić najbliższą rodzinę oraz przyjaciółkę pani Anety. Są przekonani, że będą szczęśliwi do końca życia, a ich miłość nigdy się nie skończy.

W Środowiskowym Domu Samopomocy znalazła przyjaciół
Do ŚDS  w Janowcu Kościelnym zaczęła uczęszczać od lutego 2023 roku. Znalazła ich stronę internetową i bardzo zainteresowała ją duża liczba różnych zajęć. Zadzwoniła na podany numer telefonu i okazało się, że może przyjechać. Zimą w domu nie miała zbyt dużo rzeczy do zrobienia, więc postanowiła pojechać na próbę. I została na dłużej.  — Bardzo mi się tu spodobało. Jest mnóstwo zajęć do wyboru. Nikt niczego mi nie narzuca. Mogę korzystać ze wszystkich aktywności. Na początek wybrałam zajęcia kulinarne. Razem z terapeutami przygotowuję posiłki. Czasami ja coś doradzę, ale poznaję także nowe potrawy jak np. makaron z pieczarkami i śmietaną  — mówi.
Ma możliwości rozwoju w różnych dziedzinach. Sama zrobiła palmę wielkanocną oraz różne ozdoby świąteczne.  — Myślałam, że tego nie potrafię zrobić, ale jak mnie coś zainteresuje, to muszę to wykonać. Jestem otwarta na nowe rzeczy i chętnie się ich uczę  — zapewnia.

Lubi być aktorką
Pani Aneta zdecydowała się na wzięcie udziału w zajęciach teatralno - muzycznych. Jak na razie, nie odważyła się zaśpiewać, ale chętnie zagrała w przedstawieniu teatralnym. Ma już za sobą pierwszy występ.  — Miałam dużą tremę, denerwowałam się  bardzo, ponieważ był to występ przed obcą publicznością, czyli gośćmi z Warsztatów Terapii Zajęciowej z Nidzicy. Dałam radę  — mówi z zadowoleniem. Ich występ został nagrodzony wielkimi brawami.  — To było fantastyczne przeżycie i wielka radość. Słyszeć te brawa i podziękowania. Lubię być aktorką i na pewno wezmę udział w kolejnych przedstawieniach  — zapewnia.

Fajnie jest tutaj
Pani Aneta nie żałuje, że zaczęła uczęszczać na zajęcia i z nich nie zrezygnuje, ponieważ znalazła tu przyjaciółkę, z którą rozmawia o wszystkim. Spotkała wielu sympatycznych ludzi. Nie poznała jeszcze wszystkich dobrze, ale została przez nich bardzo ciepło przyjęta. Poza tym rozwija swoje zdolności, o których sama nie wiedziała i uczy się wielu nowych rzeczy. Pracuje tu również wspaniała kadra.  
— Zawsze mogę liczyć na rozmowę, pomoc i życzliwość  — zapewnia.

Halina Rozalska

fot. Aneta Rydel chętnie uczestniczy w zajęciach w ŚDS w Janowcu Kościelnym
fot. Halina Rozalska



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5