Jesteśmy bardzo dumni z syna

2023-09-03 17:00:00(ost. akt: 2023-09-03 17:09:28)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Nominację generalską Grzegorzowi Potrzuskiemu wręczali Prezydent RP Andrzej Duda i Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak. — O tym, że syn awansuje dowiedzieliśmy się na tydzień przed nominacją — mówią rodzice Marianna i Tadeusz Potrzuscy.
— Była sobota i około 21:30 ktoś dzwonił do mnie. Spojrzałam, a to syn. Pomyślałam, że coś się stało. Bardzo często do nas dzwoni, ale nigdy o tej porze.

Odebrałam i słyszę w słuchawce: Mamuś wiesz co? Pytam co się stało, a syn odpowiada, że 14 sierpnia będzie awansowany na stopień generała brygady. Ja odpowiedziałam: Synu jak dobrze. Gratulujemy — mówi pani Marianna.

— Ucieszyliśmy się bardzo. Jesteśmy dumni z syna — zapewniają rodzice generała. I dodają, że syn od dzieciństwa interesował się wojskiem, mundurem. Żałują, że nie mogli wziąć udziału w tej uroczystości.

— Nigdy nie mieliśmy z nim problemów. Dla niego była najważniejsza nauka. Po lekcjach przychodził do domu, pomagał mężowi w gospodarstwie, potem zasiadał do nauki, przygotowywał się do klasówek. Był bardzo ambitny. Nigdy nie opuszczał lekcji, nie wagarował. Jako dziecko chętnie grał z kolegami w piłkę. Uczył się grać na akordeonie — mówią rodzice.

— Grzegorz nie chodził do żłobka. Zajmowała się nim babcia, mieszkająca w Muszakach. Ja po pracy jechałam po niego i przywoziłam do domu. Gdy skończył 3 lata poszedł do przedszkola. Bardzo tęsknił za babcią. Przez pierwszy miesiąc stał przy oknie i strasznie płakał, powtarzał: ja do mamy chcę. Z nikim nie chciał się bawić. W końcu się przyzwyczaił — wspomina mama.

Tata podkreśla, że Grzegorz jest bardzo dobrym synem. Zawsze znajdzie czas, żeby pomóc rodzicom.

— Nigdy o nas nie zapomina. Nawet wtedy, gdy był na misjach w Afganistanie, Kosowie dzwonił, uspokajał nas, że jest wszystko dobrze. Nie byliśmy zadowoleni z jego wyjazdów na misje, ale on wyjeżdżał z uśmiechem. My śledziliśmy informacje o tym, co się tam dzieje. Jak było jakieś wydarzenie w rejonie misji, w którym brał udział, to się martwiliśmy. Ale syn od razu dzwonił, żeby nas uspokoić — mówią rodzice.

— Syn bardzo nas szanuje. Zawsze znajdzie czas, żeby nam pomóc — zapewniają.

Dodają, że syn jest bardzo wrażliwy na ludzką krzywdę i wielokrotnie pomagał szczególnie swoim podwładnym, których spotkało jakieś nieszczęście czy też ich rodziny.

Halina Rozalska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5