Wystawa rzeźby w Brzeźnie Łyńskim

2023-08-27 16:00:00(ost. akt: 2023-08-23 14:14:31)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Podczas minionego weekendu mogliśmy w Brzeźnie Łyńskim oglądać po raz kolejny prace warszawskiej artystki Olgi Prokop Miśniakiewicz. Tym razem autorka wystawiła pod płotem swoje rzeźby.
Wystawa nosiła tytuł Figura Humana Wystawa Pod Płotem.
Jest to już trzecia wystawa w Brzeźnie Łyńskim oglądana z dużym zainteresowaniem nie tylko przez letników, ale także przez miejscowych.

— Ciało jest jedynym manifestem naszej egzystencji, narzędziem wyrażania myśli i emocji, jedynym przekaźnikiem w kontaktach z otoczeniem. Ciało i figura ludzka fascynowały mnie odkąd pamiętam. Początkowy zachwyt pięknem kształtów i proporcji, zajęła fascynacja bogactwem wyrazu zawartym w gestach i ruchach ludzkiego ciała. Nasze ciało nie potrzebuje wypowiadać słów, żeby wyrazić radość, zadumę, gniew czy smutek. Obserwując ludzi idących przez plac, widząc jedynie ich sylwetki, łatwo jest rozpoznać stan emocjonalny, w jakim się znajdują — mówi Olga Prokop Miśniakiewicz.


Rzeźby, które znalazły się pod płotem, pozwalają na wypełnienie ich własnymi przemyśleniami, refleksjami, pozwalają zajrzeć do wnętrza człowieka. Są wśród nich rzeźby odzwierciedlające ludzką bezradność, ludzką chęć przewodzenia, dominacji, nadzieję na życie, marzenia. Mają one uzmysłowić, że o człowieku decyduje jego wnętrze, a nie wygląd. Przykładem może być pokazana w sposób naturalistyczny marynarka, co pokazuje, że ona o niczym nie świadczy, a jedynie naśladuje ruchy człowieka.

Pod płotem znalazło się wiele ciekawych, zagadkowych rzeźb. Każdy może je odczytać zgodnie ze swoimi przemyśleniami.
Wystawa ta, mimo że prezentowana w bardzo niewielkiej miejscowości, cieszyła się dużym zainteresowaniem, zaciekawieniem nie tylko turystów, ale także rdzennych mieszkańców, którzy przyzwyczaili się do wystaw, które stały się już tradycją Brzeźna Łyńskiego.

— Właściwie to zaczęłam je przygotowywać na prośbę mojej sąsiadki pani Halinki, która stwierdziła, że ja tu sobie tworzę, a sąsiedzi nie wiedzą, więc powinnam swoje prace pokazać innym. Nie chciałam, ale uległam pani Halinie i to zrobiłam. Okazało się, że był to świetny pomysł. Podczas I wystawy mieszkańcy przychodzili, oglądali. Niektórzy wstydzili się o cokolwiek zapytać. Na drugą wystawę przyszło już bardzo dużo ludzi — mówi pani Olga.

Artystka codziennie idzie do pracowni, bo nie wyobraża sobie pracy twórczej podczas gotowania np. obiadu

— W pracowni wykonuję zwykłe techniczne, mechaniczne czynności i nagle pojawia się pomysł albo zupełnie nowy, albo niszczę coś, co już zrobiłam, decyduję, że zrobię inny ruch, bo chcę, żeby to inaczej wyglądało. Odrywam się od technicznej pracy i zaczynam realizować nowy projekt. Mam wizję, którą realizuję — dodaje.

— Najpierw pojawiają się szkice, rysunki. Kiedy modeluję rzeźbę, formuję glinę to wtedy tworzę. Potem muszę zrobić odlew i to jest już praca czysto techniczna — wyjaśnia.

Olga Prokop Miśniakiewicz na stałe mieszka w Warszawie. Dom w Brzeźnie Łyńskim był jej odskocznią od wielkiego miasta. — Gdy wybuchła pandemia, mąż zdecydował, że jedziemy na wieś do siebie. Spakowaliśmy wszystko i przyjechaliśmy tutaj. Przewiozłam również pracownię rzeźbiarską i malarską. I tak zamieszkaliśmy w tej maleńkiej miejscowości ukrytej wśród lasów. Ja maluję, rzeźbię, z sąsiadami się spotykam. Zrezygnowałam z pracy na uczelni, bo wolę tworzyć — mówi.


Halina Rozalska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5