Zapomniana historia żołnierza

2023-09-05 07:00:00(ost. akt: 2023-09-05 22:18:04)

Autor zdjęcia: Michał Piotr Moszczyński

Nieznana, całkowicie zapomniana historia żołnierza Wojskowej Straży Granicznej, pochowanego w Janowcu Kościelnym. Która warta jest przypomnienia.
Żołnierska mogiła na cmentarzu w Janowcu Kościelnym, z wyraźnie widocznym wyrytym i pomalowanym na pomniku krzyżem i rokiem 1919, staje się miejscem zadumy nad burzliwą XX-wieczną historią Polski. Oraz miejscem gdzie jest okazja zapalić znicze czy złożyć wiązankę, przy okazji rocznic czy Świąt Narodowych, by propagować patriotyczną tradycje czy pamięć.

Choć powszechnie, „od zawsze” uważa się i przyjęto, że jest to mogiła anonimowa, to w istocie tak nie jest. Nie jest także przypadkowe jej położenie w głównej alejce cmentarza, „przytulonej” niejako do grobowca rodziny Moszczyńskich ze Smolan-Żardaw. A wszystko to za sprawą, faktu, że gdy zmarł żołnierz Wojskowej Straży Granicznej, szeregowy Jan Franczuk – nie było chętnych by go pochować, a tym bardziej ponosić koszty z tym związane. Wówczas to, dziedzic Wincenty-Jan Moszczyński, przeznaczył część przynależną do rodzinnej kwatery, na mogiłę zmarłego.

Ale po kolei. W kancelarii parafii Janowiec Kościelny, zachował się wpis, że szer. Franczuk, zmarł, w wieku 23 lat o godzinie 5 rano, dnia 13-09-1919 r., we wsi Leśniki. Urodzony (w istniejącej do dziś) małej wsi Welin, wówczas w latach międzywojennych leżącej w powiecie brodzkim na Kresach. Te tereny były i wtedy i jeszcze później miejscem walk. Wtenczas, zostały wyzwolone po walkach w lipcu 1919 r. A więc praktycznie dwa miesiące wcześniej. Ks. Julian Sulkowski odnotował, ze słów zgłaszających zgon, gospodarzy z Leśnik, że był on synem gospodarzy Sylwestra i Józefy Franczuków. Niestety księgi parafialne, nie zawierają informacji ani o przyczynie ani okoliczności jego śmierci.

Za to można co nieco powiedzieć, o samej formacji w której przyszło służyć szer. Franczukowi. Powstała stosunkowo niedawno bo w kwietniu 1919 r., wyniku reorganizacji „Straży Granicznej” i powołania w jej miejsce „Wojskowej Straży Granicznej”.

Jego 2-gi Szwadron Wojskowej Straży Granicznej należał do 1-go Pułku WSG. Stanowisko dowódcy pułku pełnił wówczas ppłk Alfred Walter. Pułk stacjonował w Warszawie. Granic stałych jeszcze wówczas Polska nie posiadała i wciąż jeszcze toczyły się o nie walki. Ta powołana formacja, w praktyce pełniła swoją funkcję, tylko na odcinku z Prusami Wschodnimi, a na Południu, na Śląsku od Grabowa do Cieszyna. W zachowanej w archiwum Straży Granicznej, kronice pułkowej, na dzień 1920-02-08 zapisano, że pułk jest rozlokowany na linii od Rajgrodu do Pepłówka – „[...] Pułk zajął odcinek około 200 km, tak że na szwadron wypada od 30 do 40 km, co przy niekomplecie żołnierzy w szwadronach znacznie wpłynęło na niedostatecznie ścisłą ochronę granicy. [...]”

Tak więc te pułki, szwadrony ich stan i liczebność należy traktować jako pobożne życzenia, a nie reprezentującą rzeczywistą wartość bojową. Nie jest więc dziwne, że za kilkanaście dni, 1920-03-03, rozwiązano WSG, a w ich miejsce powołano nową formację „Strzelców Granicznych”. I nie była to w latach międzywojennych ostatnia reorganizacja formacji granicznych.

Sam pomnik wyróżnia się swoja nietypową formą, której budowa jest wyraźnie dwuczęściową. I nie jest to przypadek. Wprawne oko dostrzeże także, różnice pomiędzy jego dolną, mniejszą i górną częścią. Obie choć dopasowane, różnią się materiałem i sposobem obróbki powierzchni kamienia. Otóż ta dolna, podstawa z napisami, została skradziona z niemieckiego pomnika znajdującego się na którymś z cmentarzy wojennych z lat Wielkiej Wojny 1914-1918. Być może z licznych na terenie sąsiedniego powiatu przasnyskiego. Z tyłu, tuż nad ziemią dobrze zachowany i widoczny napis, który brzmi „DEN GEFALLENEN KÄMPFER”. Co można tłumaczyć jako „Poległym Walczącym”. Górna część miała być dodana, także z ewangelickiego cmentarza już po włączeniu „Działdowszczyzny” do Polski w 1920 r. Dlatego później, gdyż nie było wiadomo jakiego zmarły był wyznania. Czy był Rusinem, a więc wyznania prawosławnego, czy Polakiem. Stąd też taki, a nie inny wizerunek krzyża został na nim wyryty.

Napis z danymi zmarłego jest słabo wyryty, przez to słabo widoczny Dodatkowo mchy i porosty, w zależności od swojego rozkwitu także ograniczają i jak widać skutecznie jego widoczność.

Dopiero w roku 2012, mogiła została odnowiona z prywatnej inicjatywy przez Roberta i Pawła Antczaków. I od tamtej pory, żadnych kolejnych prac renowacyjnych nie prowadzono. Pielęgnowana jest przez uczniów miejscowej szkoły.

Michał Piotr Moszczyński


Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: moszczynski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5