Majka Piotrowska-Mazur: W rozmowie nie warto iść na skróty

2023-12-04 18:00:00(ost. akt: 2023-12-04 15:31:15)
Majka Piotrowska-Mazur, coach i mediator w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Majka Piotrowska-Mazur, coach i mediator w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Autor zdjęcia: Adam Mazur

Komunikację blokuje ocenianie, odwoływanie się do poczucia winy czy próba „naprawy drugiej osoby”. O rozmowie, która łączy, a nie dzieli, mówi Majka Piotrowska-Mazur, coach i mediator w duchu Porozumienia bez Przemocy.
— Nasz język pełen jest ocen. Jak nauczyć się komunikować, nie krytykując?
— Najpierw musimy zauważyć, że oceniamy, krytykujemy, czasem umniejszamy. Jeśli już dostrzeżemy, że takim językiem się posługujemy, będziemy na dobrej drodze do komunikowania się z empatią. Jeśli nawet już w naszej głowie pojawi się myśl, która jest oceną, możemy jeszcze zatrzymać się, nie wypowiedzieć tego. Dodatkowo będziemy mieli jeszcze tę chwilę, by zastanowić się, co chcieliśmy przekazać krytyką, jaki był w tym nasz cel. Te wszystkie kroki poprowadzą nas do języka porozumienia bez przemocy.

— Na czym on polega?
— Gdy oddzielimy interpretacje od faktów, rozpoznamy sytuację. Zapytamy samych siebie - jakie towarzyszą nam emocje? Co czuję? Może jest to złość? Może rozczarowanie? Kiedy je rozpoznam, będę bardziej świadomie reagować. A emocje są drogowskazami do potrzeb. Twórca Porozumienia bez Przemocy - Marshall B. Rosenberg założył, że wszyscy mamy wspólne potrzeby, ważne jest słuchanie oraz otwartość. Przyglądamy się emocjom i potrzebom również drugiej osoby, bo dzięki temu budujemy kontakt. Wtedy nasze zdanie, które wypowiadamy, jest bardziej słyszalne, mamy większą szansę się porozumieć. I nasz komunikat jest zupełnie inny, nawet wtedy, kiedy chcemy przekazać, że coś nam się nie podoba.

— Czy nie jest tak, że w tej komunikacji przeszkadzają nam schematy, którymi się kierujemy? A najczęściej wśród nich jest też ten język oceny.
— Nie, ponieważ wszyscy rodzimy się empatyczni. Można to zauważyć u małych dzieci, które zawsze reagują empatycznie. Nawet 1,5 roczne dziecko, kiedy zobaczy rodziców smutnych, przygnębionych, potrafi przybiec, przytulić się, mimo że jeszcze nie może w pełni wyrazić swojej troski werbalnie. To nawyki nas, dorosłych, wpływają na to, w jaki sposób młodzi ludzie, za kilka lat, będą widzieć świat. Dorośli sposobem mówienia, komunikowania się z dziećmi, przekazują im to, czy będą traktowali świat jako pełen empatii i zrozumienia. Będą też wiedzieć, że konflikty są częścią życia.

— To od nas, dorosłych, wymaga jednak wysiłku, by pracować również nad swoim sposobem komunikacji. Jednak często nie widzimy w niej nic złego.
— Do naszej Fundacji Każdy Ważny przychodzą czasem rodzice, którzy przyprowadzają do nas swoje dziecko i mówią: „z moim dzieckiem coś jest nie tak”. Wtedy wielu specjalistów widzi, że źródłem braku poczucia własnej wartości czy lęku, często jest sam dorosły. Często to od niego bardzo dużo zależy. Dziecko musi mieć wsparcie nie tylko specjalistów, ale też rodziców. Ogromne znaczenie mają również nauczyciele, bo przecież młodzi ludzie spędzają w szkole dużo czasu. To, w jaki sposób oni widzą świat i siebie, też ma znaczenie. To nauczyciele w szkole wspierają rozwój zainteresowań i talentów, uczą budować satysfakcjonujące relacje oraz rozwiązywać pojawiające się konflikty i nieporozumienia. To ma wpływ na przyszłość młodych, która jest w rękach nas, dorosłych.

— Gdybyśmy nagle zaczęli mówić językiem bez przemocy, jak dużo by się zmieniło?
— Kluczowym elementem prowadzącym do porozumienia jest nawiązanie kontaktu z drugą osobą. I chodzi tutaj o nawiązanie empatycznego kontaktu. To towarzyszenie drugiej osobie, bez oceniania czy udzielania rad. To język komunikacji, w którym nie chcemy nikogo na siłę zmieniać, bo „ja wiem lepiej”. To otwartość, która jest przeciwieństwem interpretacji i osądów, przez co w naszej komunikacji może pojawić się obwinianie i krytyka. Chodzi o to, byśmy patrzyli na siebie empatycznie, z ciekawością. Byśmy w stosunku do najmłodszych nie stawiali się w roli wszechwiedzącego rodzica, a bardziej takiego, który jest ciekawy tego, w jaki sposób świat widzi nasze dziecko.

— W komunikacji bez przemocy pojawia się definicja: język żyrafy. Czym jest?
— To, jak mówimy, ma znaczenie, wpływa na nas wzajemnie. W porozumieniu bez przemocy ważne są intencje, z jakimi używamy słów. Co chcę przekazać? Jaki jest mój cel? Jest takie ćwiczenie: zastanówmy się, ile razy w ciągu dnia na pytanie naszego dziecka odpowiedzieliśmy negacją. Ile razy zareagowaliśmy automatycznie, nie znając okoliczności i kontekstu. Powiedzmy, że dziecko pyta nas, czy może zjeść batonik? Odpowiadamy: „nie, dodając, że jeśli to zrobi, nie zje obiadu”. A czasem bywa tak, że dziecko ma po prostu ogromną chęć na słodycze, a ten obiad zje również. Tylko my tego już nie słyszymy. A jeśli słuchalibyśmy z empatią, to zauważylibyśmy, że zarówno ten baton jest ważny, jak i ten posiłek. Wolimy jednak iść na skróty. Wracając do pytania, w komunikacji bez przemocy językiem żyrafy w literaturze określany jest język pełen empatii, szacunku, koncentrujący się na uczuciach i potrzebach, umożliwiający porozumienie bez przemocy. Mówimy ze swojej perspektywy i o swoich emocjach. Mówi się o nim: język relacji. Język żyrafy stoi w opozycji do języka szakala. W języku szakala swoje niezaspokojone potrzeby wyrażamy poprzez osąd, obwinianie lub krytykę, wywierając na innych presję tak, aby dostosowali się do naszych oczekiwań. Szakal ma zawsze rację i wie lepiej.

— Często nie widzimy drugiego człowieka, tylko własną złość.
— Tak, w komunikacji bez przemocy ważne jest to, żeby widzieć też, że to nie człowiek nas irytuje, a jego zachowania czy słowa, które wypowiedział. Porozumienie bez przemocy pozwala nam nauczyć się wyrażać emocje bez atakowania. A tymczasem my bardzo rzadko potrafimy je nazwać. Czasem mówimy, że czujemy złość czy wściekłość. A pomiędzy nimi jest jeszcze dużo odcieni. W języku polskim określeń uczuć jest ponad 70.

— A ile potrafimy ich nazwać?
— W czasie warsztatów z rodzicami, gdzie pytam rodziców, ile znają określeń uczuć, jest ich może z siedem czy dziewięć. Ale kiedy przychodzi moment, kiedy mówią o tym, jakie uczucia towarzyszą im każdego dnia – odpowiadają, że z cztery. A przecież jest ich znacznie więcej. Zapomnieliśmy też, jak celebrować te przyjemne emocje, jak: radość, dumę, zadowolenie, euforię, entuzjazm.

— Wychodzi na to, że ten język pozwala nam lepiej poznać samych siebie.
— Oczywiście. Coś nas irytuje? Czujesz frustrację, bo nie jest zaspokojona jakaś twoja potrzeba? W komunikacji bez przemocy skupiamy się na tym, co łączy wszystkich ludzi: na potrzebach. Niezależnie od punktu, w którym jesteśmy, poziomu zamożności, chcemy być docenieni, akceptowani, chcemy osiągać życiowe cele. Sprowadzenie komunikacji do poziomu potrzeb pozwala nam nawiązać ze sobą kontakt, poznać samego siebie, zobaczyć, jak reagujemy, co się z nami dzieje. Komunikacja bez przemocy ma jeszcze jeden niewątpliwy atut: uczy słuchania. Słuchania siebie i innych.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5