Maks już nie poprosi o pomoc

2016-06-28 07:00:00(ost. akt: 2016-06-23 10:38:31)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Sąsiedzi mówią, że Maks od dawna był zaniedbywany przez właściciela, który zostawiał go samego w zamkniętej posesji, a sam wyjeżdżał na kilka tygodni. — Teraz też go nie ma od ponad tygodnia. Pomagaliśmy temu psu. Ale już w czwartek widać było, że słabnie. A w niedzielę już był martwy — mówi mieszkanka ulicy Nowomiejskiej. — Już nie poprosi nas o pomoc, nie wybiegnie na powitanie — żali się kobieta.
Los Maksa od niemal 3 lat był taki sam. Jego właściciel zostawiał go na kilka tygodni samego na posesji, a sam wyjeżdżał. Teraz też go nie ma. Zostawia mu, co prawda, jedzenie w miskach i wodę we wiaderku, ale jak mówią sąsiedzi, przez tak długi czas jego nieobecności woda zielenieje i nie nadaje się do picia.

Dlatego sąsiedzi od co najmniej 2 lat pomagali psu. Zawsze jak wychodzili na spacer, to brali ze sobą jakąś świeżą kość i rzucali przez ogrodzenie, Zaprzyjaźnili się z nim. —On rozpoznawał nas z daleka. Jakby czuł, że zbliżamy się do ogrodzenia. Podbiegał, merdał ogonem. Cieszył się jak nas widział — opowiada kobieta.

Maks bardzo pragnął towarzystwa, bo całe tygodnie spędzał sam. — Dopóki miał siłę, to często przeskakiwał przez ogrodzenie i szedł na spacer. Potem właściciel, żeby uniknąć problemu, zostawiał psa przywiązanego do łańcucha. Wtedy o wiele trudniej było mu podrzucić coś świeżego do jedzenia, bo było za daleko. Pies nie mógł dosięgnąć — mówią sąsiadki właściciela psa.

— Jak on się wtedy żalił, on nie szczekał, tylko skamlał, płakał, jakby prosił o pomoc — opowiada ze łzami w oczach kobieta. Nie można było tego przesłuchać. Czasami wył w nocy. Od jakiegoś czasu właściciel przestał przywiązywać psa, bo ten nie miał już siły przeskoczyć ogrodzenia. I znowu sąsiedzi dbali o samotnego zwierzaka. Ale on powoli tracił siły.

—Jego właściciel ponownie wyjechał. Zostawił mu jakieś jedzenie i wodę przed wejściem do garażu. Już w czwartek było widać, że Maks jest coraz słabszy — mówi sąsiad. Jego żona dodaje, że mąż w piątek rano wyszedł, jak zwykle na spacer ze swoim psem i wziął kość dla Maksa. — Jak zbliżałem się do ogrodzenia, to pies wyczuł, że się zbliżam. Powoli podszedł do ogrodzenia, ale zaczął się przewracać, nie był w stanie chwycić za kość, już nie merdał ogonem, miał bardzo smutne oczy. Tak patrzył, jakby prosił o pomoc — dodaje mężczyzna.

W sobotę było podobnie. Cały dzień przeleżał w jednym miejscu.— W niedzielę był upał, a ten pies leżał w słońcu, bez wody. Charczał, ciężko oddychał — opowiada sąsiadka. — Zadzwoniliśmy na policję i do redakcji gazety— dodaje. Po telefonie od naszej Czytelniczki pojechaliśmy na miejsce.

Zadzwoniliśmy na policję, ale otrzymaliśmy odpowiedź, że patrol policji był już na miejscu i ustalił, że nic złego się nie dzieje. Według sąsiadów, kilka godzin później pies już nie żył.

— Szkoda nam go bardzo, bo to był taki sympatyczny psiak — mówią sąsiedzi.

We wtorek rozpoczęła się procedura zabrania martwego psa z posesji. — Psa należało zabrać, ponieważ jego ciało powoli zaczęło się rozkładać — mówi prezes Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami "4 Łapy', Magdalena Sasin-Karkoura.

Poza tym swoje zrobiło już ptactwo. Prezes stowarzyszenia powiadomiła Powiatowego Inspektora Weterynarii. Została zawiadomiona policja, której patrol przyjechał na miejsce po kilkunastu minutach. Przede wszystkim trzeba było otworzyć bramę pod nieobecność właściciela. Zrobili to wezwani przez policjantów nidziccy strażacy.

Wkrótce zwłoki Maksa zostały zabrane i odwiezione do siedziby Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej. Zapewniono nas, że zostaną przewiezione do wydz. weterynarii UWM celem zbadania przyczyny zgonu.

— O tym jakie zostaną podjęte dalsze kroki, zadecydują wyniki sekcji zwłok — mówi Magda Sasin-Karkoura. Jak się okazało, rok temu "4 Łapy" złożyły na policję doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela psa. — Sprawa została wówczas umorzona, dlatego teraz musimy wszystkiego dopilnować, żeby mieć pewność, czy właściciel zawinił, czy nie — mówi prezes.

REAGUJ!

— Zawsze najtrudniej jest podjąć skuteczne działania mające na celu pomoc zwierzętom znajdującym się w potrzebie. Z naszego doświadczenia wiemy, że najwięcej zdarzeń z udziałem zwierząt ma miejsce w dni wolne. Najszybciej wtedy można zadziałać dzwoniąc na Policję z prośbą o interwencję.

Zwykle Policja posiada numer telefonu do lekarza weterynarii, z którym gmina ma podpisaną umowę. Niedocenianą, a bardzo pomocną jest również Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna. Tutaj zgłaszamy przypadki niewłaściwego, pod względem weterynaryjnym, traktowania zwierząt.

W przypadku znalezienia zwłok zwierzęcia powinniśmy powiadomić właściwy urząd gminy, a ten ma obowiązek powiadomić właściciela drogi, czy terenu o konieczności zabrania zwłok zwierzęcia. Najważniejsze jednak jest, aby reagować — mówi Magdalena Sasin-Karkoura - prezes Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami "4 Łapy".

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Maggie #2017597 | 83.13.*.* 28 cze 2016 08:16

    Skur****na przypalować na łańcuchu i zostawić w 40-stopniowym upale!! Oby Cię dziadu ręka sprawiedliwości dosięgła!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

  2. smutna refleksja #2017612 | 94.78.*.* 28 cze 2016 08:55

    Teraz to całą maszyna urzędnicza ruszyła z kopyta. Milicja, służby weterynaryjne, strażacy.... A wystarczyło, żeby patrol który był wcześniej nie udawał, że niczego nie widzi i nie zbagatelizował sprawy, żeby tylko szybko pozbyć się roboty, na którą został wysłany

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

  3. Tomek #2017633 | 68.71.*.* 28 cze 2016 09:17

    Teraz opowieści o beznadziejnym życiu Maksa? To nie można było reagować wcześniej i powiadomić odpowiednie służby? Wystarczyło choćby to, że pies nie może być na łańcuchu dłużej niż 12 godzin w ciągu doby, to już wystarczyło do zgłoszenia. Co za ludzie? A ten zwyrol mam nadzieję dostanie to na co zasłużył. Do mieszkańców, reagujcie kiedy widzicie psa przypiętego całą dobę na łańcuchu, to nie donosicielstwo a budowanie społeczeństwa obywatelskiego. To nasz obowiązek wobec naszych czworonożnych przyjaciół, które bez nas często kończą żywot tak jak biedny Maksio.

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

  4. Tomek #2017635 | 68.71.*.* 28 cze 2016 09:21

    A Policji dać więcej uprawnień i przymusić ich do interwencji bo tutaj ewidentnie zawiedli. Przyjechali, popatrzyli przez płot i pojechali, dla nich to tylko zwierzę i to trzeba zmienić. Człowiek, który źle traktuje zwierzęta ludzi traktuje podobnie, zapamiętajcie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. edo #2017747 | 88.156.*.* 28 cze 2016 12:12

      szkoda psiaka a tego właściciela jak i kundli z milicji można odstrzelić bo tlen marnuja

      Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (14)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5