Smętek wytropiony, przegnany?

2019-05-08 13:00:00(ost. akt: 2019-05-08 09:42:30)
ROZMOWY O MAZURACH\\\ Melchior Wańkowicz należy do grona najlepszych polskich reportażystów. W 1935 roku wraz ze swoją młodszą córką Martą, wybrał się w podróż na Mazury. Owocem tej wyprawy stała się książka „Na tropach Smętka”.
— Na jakiś czas ząbkująca, niepewna własnego stylu, polska państwowość zatraciła w rozgrywce wschodniej z Niemcami prymat. Smętek, piękny i zły duch tej krainy, który śmierci oddał św. Wojciecha, święcił tryumf. Ale nie na zawsze. Odtąd już trop jego znajdziemy wszędzie. Tropić go będziemy w dziejach i w proch ścierać niejednokrotnie — pisał Wańkowicz we wprowadzeniu do swojego reportażu, który zatytułował „Pościan”, wyjaśniając: wyrażenie mazurskie, określające cień, jaki rzuca na ściany pojawiający się upiór. — Czy i teraz odprawuje w tej ciemnej ziemi praktyki? Jedziemy go tropić na wodzie i na lądzie, kajakiem, autem, koleją, parowcem, końmi, na rowerze i pieszo, od wsi do wsi, w lesie i w polu, w chałupie i w stodole, na wsi i w mieście – wszędzie i na każdem miejscu.
W Piszu nad Pisą, na obrzeżach starówki, znajduje się upamiętnienie reportażu Wańkowicza. Przy monstrualnych rozmiarów kamiennej „reprodukcji” okładki książki – z powojennego już wydania – znajduje się mapa, na której można prześledzić przebieg wyprawy. Wańkowiczowie rozpoczęli ją pod Spychowem, a skończyli za Piszem. Po drodze przemierzyli między innymi jeziora Zdrużno, Mokre, Bełdany, Nidzickie i Wiartel, płynęli Krutynią i Pisą, odwiedzili Wojnowo, Starą Uktę, Ełk i Ogródek. Wybrali się także do Gietrzwałdu, Kwidzyna i pomnika bitwy tannenberskiej pod Olsztynkiem.


Smętek demonem?
Dla Wańkowicza Smętek stał się przede wszystkim symbolem germanizacji Prus Wschodnich. Pisarz niejako zapożyczył go od Stefana Żeromskiego, który kilkanaście lat wcześniej przedstawił go w „Wietrze od morza”. Wielu czytelników traktowało obie książki jak niemal dwa tomy tej samej opowieści.
— W żadnym miejscu utworu — pisał o „Na tropach Smętka” Jerzy Samp, znawca kultury i literatury pomorskiej – jego Smętek nie przemawia własnym głosem. Nie budzi też grozy – tak jak to widzimy w „Wietrze od morza”. Jest on tu raczej hasłem wywoławczym, które odczytywać należy po prostu jako „diabeł – Niemiec” i nic więcej.
Popularność „Na tropach Smętkach”, która zaowocowała kilkoma wydaniami jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej, przyczyniła się do utożsamienia Smętka z Mazurami, o co pretensję już w roku wydania książki miała doskonale znająca mazurskie dzieje i kulturę Emilia Sukertowa-Biedrawina. W powszechnej świadomości Smętek „skleił” się z mazurskim kłobukiem, choć sam Wańkowicz pisał: „Kłobuk, smętkowy sługa”.

Smętek „prawdziwy”
Swego czasu Jerzy Samp podjął się „zdemaskowania” Smętka. Tropił go przede wszystkim w literaturze, ale i folklorze kaszubskim. Okazało się, że „upowszechnił” się on dopiero w 1880 r. za sprawą poematu „O panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł”, ułożonym w języku kaszubskim przez Hieronima Derdowskiego. W utworze tym Smętek to lokalny diabeł. Jerzy Samp doszedł do wniosku, że Smętek obecny był wcześniej w folklorze Kaszub, ale nie był to jednoznaczny byt demoniczny. Wiązany był, obok diabła i złego ducha, także z zapomnianym słowiańskim bóstwem smutku, bezpostaciowym demonem atmosferycznym i wegetacyjnym, bałtyjskim demonem smutsem, wodzącym ludzi po bezdrożach. Doszukiwano się także związków Smętka ze skandynawskim bogiem Lokim, zagadkowym, tajemniczym i niejednoznacznym, posiadającym dwoistą naturę, swoistym „antyaniołem”. Określenie Smętek/Smętk znane było na środkowych i południowych Kaszubach, głównie na Kociewiu. Nad samym morzem o nim nie słyszano! Smętek pojawiał się także w literaturze staropolskiej, między innymi w „Postylli” Mikołaja Reja, czy w „Kazaniach” Piotra Skargi. Tutaj pod określeniem „smętek” kryły się uczucia smutku, strapienia, zadumy etc. Podobnie uważano w Małopolsce.

Tropiąc tropy
Kariera Melchiora Wańkowicza miała po wojnie swoje wzloty i upadki. Bywał hołubiony, ale okresowo starano się go wymazać z kulturalnej pamięci. Po 1945 roku „Na tropach Smętka” ukazało się kilkukrotnie, w ocenzurowanej wersji. Nikt jednak raczej nie zaprzeczał trafności i ciętości Wańkowiczowskiego pióra, choć w niektórych fragmentach reportaż był stronniczy i tendencyjny. Miejscami wręcz można było mówić o proroctwach autora. Książka pisana była przez Polaka dla Polaków, który nie wgłębiał się w zawiłości złożoności kulturowej mazurskiego pogranicza. Reportażowa konwencja oparta została na „zero-jedynkowości” – albo polski albo niemiecki. Już w 1947 roku ukazała się reportażowa książka „Na gruzach Smętka”, która wyszła spod pióra Leona Sobocińskiego.
— Ziemia Mazurska nie jest już więcej „ziemią Smętka”, jak to się często słyszy i czyta — zapowiadał autor w „Przedsłowiu”. — Moim zdaniem, Smętek zaszedł za daleko i za wysoko. Legenda o Smętku do tych miejsc wcale nie przystaje. Śląsk i Mazury mają swoje śliczne, urocze baśnie. Pokusiłem się tedy Smętkowi przeciwstawić dobrego ducha ziemi mazurskiej, prasłowiańskiego bożka Kołbóga, o którym zapomniano.
Zawarte w „Gruzach” reportaże Sobocińskiego, odnoszące się do czasów przed- i powojennych, nie miały już takiej jakości jak te Wańkowiczowskie, niemniej warto także sięgnąć i do tej książki. Pamiętajmy, Smętek nie nasz ci on jest. To przybysz, który niech wraca na Kaszuby. (Jerzy Łapo/Mazury według Jerzego)

Monika Kacprzak
Fot. Opowiada dr Jerzy Łapo
Fot. Monika Kacprzak

Fot. Kamienna księga „Na tropach Smętka” w Piszu
Fot. Jerzy Łapo

Fot. Okładka książki Jerzego Sampa.
Fot. Materiały prasowe


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mazur #2729297 | 79.124.*.* 9 maj 2019 17:56

    do autora tego artykułu - sam artykuł jest napisany w ciekawy sposób , ale zawiera błąd w nazwach jezior które są wymieniane w tym artykule - chodzi o nazwy jezior ; powinno być napisane Nidzkie a jest Nidzickie którego tak naprawdę niema , przynajmniej na Mazurach

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5